Pojazd składający się z dwuosobowej kabiny kierowcy i przestrzeni ładunkowej został stworzony w oparciu o lekką, aluminiową ramę, przez co masa auta nie przekroczy 600 kg. Samochód może być zabudowywany w dowolny sposób.
Zdaniem prezesa spółki Ursus SA Karola Zarajczyka w związku z unijnymi wymogami ograniczenia emisji CO2 segment pojazdów elektrycznych jest obecnie jednym z najbardziej perspektywicznych w Europie.
Na piątkowej konferencji prasowej, w której wziął udział m.in. podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Witold Słowik, Zarajczyk przekonywał, że zaprezentowany pojazd mógłby trafić m.in. do firm transportowych, służb komunalnych czy np. Poczty Polskiej. Ponieważ jest bardzo cichy, mógłby być wykorzystywany do nocnych dostaw.
– Dostawczy pojazd elektryczny o niskich kosztach eksploatacji, spełniający wymogi ograniczenia emisji CO2, może być optymalnym rozwiązaniem na potrzeby władz lokalnych – podkreślił prezes Ursusa. Zwrócił uwagę, że samochód w 100 proc. jest zbudowany z polskich części - od akumulatorów, przez silnik elektryczny, na wszystkich podzespołach kończąc.
To kolejny pojazd zasilany „zieloną energią”, który powstał w fabryce Ursusa. Firma w ofercie posiada już m.in. autobus elektryczny, który jest wykorzystywany w transporcie publicznym w Lublinie. W fazie projektu jest pojazd z napędem wodorowym. Jest to efekt zwiększającego się zapotrzebowania na innowacyjne i ekologiczne środki komunikacji.
Według analiz spółki, w perspektywie najbliższych trzech lat tylko w polskich miastach odbędą się przetargi na zakup 500-600 nowych autobusów elektrycznych. Poza granicami Polski w najbliższym czasie Ursus weźmie udział w przetargach organizowanych w Szwecji, Anglii, Izraelu, Republice Czeskiej i Meksyku.
Uczestniczący w prezentacji pojazdu elektrycznego wiceminister rozwoju Witold Słowik powiedział, że w ramach Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju rząd chce promować szeroko rozumianą elektromobilność, na którą składa się rozwój transportu elektrycznego.
– Rozwój ten obejmuje autobusy i tutaj już mamy szereg doświadczeń. W niektórych polskich miastach, m.in. w Lublinie, w autobusach funkcjonuje już napęd hybrydowy, bądź napęd elektryczny. Kolejnym krokiem są elektryczne samochody dostawcze i osobowe. Tutaj jesteśmy na początku drogi, stąd duża szansa rozwojowa dla polskiego przemysłu, w tym dla zakładów Ursus –podkreślił.
W piątek w fabryce Ursusa odbyło się również uroczyste otwarcie nowej hali produkcyjnej, w której będą montowane m.in. ciągniki, pojazdy elektryczne, pojazdy wojskowe, autobusy i trolejbusy.
– W 2010 r. od syndyka masy upadłościowej fabryki samochodów ciężarowych odkupiliśmy halę z myślą o odbudowie polskiej motoryzacji. W ciągu niespełna czterech lat wprowadziliśmy do produkcji 20 nowych modeli ciągników, uruchomiliśmy nową linię autobusów, obecnie pracujemy nad pojazdem elektrycznym – wyliczył prezes Ursusa.
Jak zaznaczył, nie byłoby to możliwe bez wsparcia polskiego rządu i lokalnych władz, a także zaangażowania pracowników, którzy przez pokolenia byli związani z motoryzacją.
– Nie byłoby to możliwe bez zaplecza naukowego, które jest naprawdę wspaniałe, Politechniki Lubelskiej, KUL-u, Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, które dały nam naprawdę wspaniałą grupę młodych ludzi – dodał. Jak podkreślił, reindustrializacja w Polsce jest możliwa, jest też możliwe stworzenie polskiej marki, która będzie światowym koncernem.
Ursus SA to największy polski producent ciągników i maszyn rolniczych, spółka posiada obecnie trzy zakłady produkcyjne: w Dobrym Mieście, w Opalenicy i największy w Lublinie, w których zatrudnia łącznie ponad 800 osób.
Firma produkuje rocznie ok. 3,5 tys. ciągników i kilka tysięcy maszyn rolniczych sprzedawanych w Polsce i na świecie.
Źródło: PAP
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |