Z badań przeprowadzonych przez Instytut Badawczy ARC Rynek i Opinia na zlecenie firmy OSRAM w kwietniu 2013 r. wynika, że lampy LED są postrzegane przez użytkowników jako najbardziej energooszczędne i trwałe źródło światła. Co drugi badany zamierzał w najbliższym czasie kupić lampy LED. Jednak z drugiej strony prawie 70% respondentów kieruje się przy wyborze źródła światła ceną, co może być związane z ryzykiem nabycia produktu gorszej jakości.
Aby lampa LED funkcjonowała prawidłowo, powinny składać się z pojedynczych diod wysokiej jakości oraz, a ponadto być wyposażona w odpowiedni (i zazwyczaj kosztowny) system zasilania. Nierzetelni producenci, szukając oszczędności, często decydują się na etapie produkcji na komponenty słabej jakości lub wręcz rezygnują z niektórych elementów, co ma swoje negatywne skutki.
– Częstym problemem niemarkowych lamp LED jest nieprawidłowa konstrukcja układu zasilającego pod kątem bezpiecznego ich użytkowania. Źle skonstruowany układ zasilający może być przyczyną zakłóceń pracy innych urządzeń elektrycznych, które są podłączone do tego samego obwodu elektrycznego, a lampa LED z wadliwie skonstruowanym układem zasilającym może doprowadzić do pożaru, czy porażenia prądem – twierdzi Andrzej Wiśniewski, ekspert techniczny firmy OSRAM.
Wszystkie diody elektroluminescencyjne (LED), aby działać, muszą być zasilane niskonapięciowym prądem stałym o stabilizowanej wartości. Tymczasem w naszej sieci zasilającej występuje prąd przemienny o dość wysokim napięciu (230 V) i o częstotliwości 50 Hz. To dlatego każda dostępna w sprzedaży lampa LED musi posiadać własny zasilacz. Warto zwrócić uwagę na fakt, że jeśli producent zastosuje słabej jakości zasilacz, to lampa LED bardzo szybko się zepsuje lub nie będzie działać prawidłowo. Często szukając oszczędności, producenci wmontowują w zasilacz do lampy LED prymitywny stabilizator napięcia lub jako zamiennik – rezystor. Skutkuje to większym narażeniem lampy LED na wahania napięcia sieci zasilającej i w rezultacie szybkim zepsuciem się urządzenia.
Proces produkcji lampy LED utrudnia fakt, że pojedyncze diody mogą różnić się między sobą mocą, strumieniem świetlnym, a zwłaszcza temperaturą barwową i wskaźnikiem oddawania barw. Rzetelny producent diod dokonuje ich selekcji (binningu), ustalając stosunkowo wąskie pole tolerancji dla poszczególnych parametrów. Proces ten jest kosztowny i przekłada się na wyższą cenę produktu.
Niektórzy producenci lamp LED przyjmują szerokie pole tolerancji dla wytwarzanych diod lub wręcz w ogóle nie sprawdzają wszystkich istotnych parametrów technicznych LED. W tej sytuacji cena wyrobu będzie niższa, ale i jego parametry mogą odbiegać od deklarowanych. Jeśli w jednej lampie znajdą się diody o różnych cechach, to rzucane przez daną lampę LED światło będzie rozkładać się nierównomiernie, co może być nieestetyczne, ale przede wszystkim prowadzi do szybkiego zmęczenia wzroku.
Więcej światła nie znaczy lepiej
Innym problemem lamp LED nierzetelnych producentów jest ich zbyt wysoka jaskrawość (luminancja), która może powodować efekt olśnienia lub oślepienia prowadzący do zaburzeń widzenia.
– Stosowanie źródeł o wysokiej luminancji powoduje brak koncentracji, rozdrażnienie, ból głowy, szybkie zmęczenie wzroku, a w drastycznych przypadkach nawet uszkodzenie siatkówki oka – podkreśla dr Adam Trapkowski, okulista.
Lampy LED wymagają odpowiednio skonstruowanego układu optycznego, ponieważ pojedynczy LED użyty w lampie ma bardzo wysoką luminancję. Niestety, wiele tanich produktów jest w ogóle pozbawionych takiego układu.
– W obecnie stosowanych urządzeniach LED białe światło wytwarza się na zasadzie konwersji luminoforowej, polegającej na tym, że LED produkuje światło barwy niebieskiej, które zamieniane jest na światło barwy żółtej w luminoforze. Część światła niebieskiego przenika przez luminofor i mieszając się ze światłem barwy żółtej otrzymywane jest światło białe. W tanich konstrukcjach LED ilość wytwarzanego światła niebieskiego nie jest kontrolowana, co wynika między innymi ze składu chemicznego stosowanego luminoforu. A niskiej jakości luminofor sprzyja dużej emisji światła niebieskiego, które nie jest obojętne dla naszego zdrowia – tłumaczy Andrzej Wiśniewski z firmy OSRAM.
Dlatego w dobrze skonstruowanych lampach LED często stosuje się bańki rozpraszające światło (szkło matowe, mleczne, układy pryzmatyczne, soczewki rozpraszające itp.) eliminujące to niekorzystne zjawisko. Układ optyczny markowych lamp LED konstruowany jest tak, aby zapewnić wysoki komfort oświetlenia, czyli ograniczyć luminancję (jaskrawość), a stosowane diody emitują ograniczoną ilość światła niebieskiego.
Nie patrz w źródło światła
– Przy długotrwałym działaniu światła niebieskiego na fotoreceptory w nabłonku barwnikowym siatkówki może ono teoretycznie wywołać zmiany w plamce żółtej, generując lub pogłębiając jej zmiany w tym o charakterze zwyrodnieniowym – objaśnia Adam Trapkowski. Wpływ tego rodzaju światła na wzrok wymaga jednak dalszych badań, w szczególności obserwacji długofalowych skutków ich oddziaływania na oko.
Grupy osób szczególnie narażonych na negatywny wpływ światła niebieskiego to przede wszystkim dzieci, u których soczewka jest bardziej przezierna, chorzy z afakią lub uszkodzeniami soczewek oraz osoby mające długotrwały kontakt z takim światłem, na przykład oświetleniowcy. Tym ostatnim zaleca się stosowanie okularów z filtrami ochronnymi. Ważne jest również, aby nie skupiać nadmiernie wzroku na źródle światła.
– Ze względu na ryzyko długotrwałego bezpośredniego spoglądania na źródło światła, zaleca się też, aby dzieci nie użytkowały latarek LED bez nadzoru dorosłych – dodaje okulista.
Wybierając lampę LED warto się zastanowić, dlaczego niektóre, teoretycznie takie same produkty, są dużo tańsze niż inne. Biorąc pod uwagę możliwe zagrożenia powinniśmy decydować się na wysokiej jakości systemy diodowe z jak najmniejszą ilością niebezpiecznego dla siatkówki oka światła niebieskiego, budową ograniczającą olśnienie i gwarancją bezpiecznej eksploatacji.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |