Projekt najnowszej dyrektywy KE dotyczącej efektywności energetycznej jest nieskuteczny, nielogiczny i sprzeczny z zasadami funkcjonowania UE. Może mieć ona bardzo poważne skutki nie tylko dla rynku energii, ale również dla funkcjonowania przedsiębiorstw - czytamy w Rzeczpospolitej.
Zgodnie z dyrektywą, jeśli do 30 czerwca 2014 r. poszczególne państwa nie udowodnią, że ich krajowe programy zwiększenia efektywności energetycznej są skuteczne, Komisja Europejska narzuci im swoje zasady. Zgodnie z nimi instytucje publiczne będą mogły nabywać wyłącznie produkty, usługi i budynki o „wysokiej efektywności energetycznej". Rocznie modernizację w celu poprawy charakterystyki energetycznej będzie musiało przejść co najmniej 3 proc. niespełniających norm publicznych budynków. Energooszczędne produkty będą musiały być stosowane również przez firmy świadczące usługi na rzecz podmiotów publicznych – informuje Rzeczpospolita.
Gazeta zwraca uwagę, że projekt dyrektywy nakłada też nowe obowiązki na firmy handlujące energią, które będą musiały zmniejszać rocznie wolumen sprzedawanej energii o 1,5 proc., czyli w praktyce być odpowiedzialne za zachowania swoich klientów. Dyrektywa zakłada również przeprowadzanie obowiązkowych audytów energetycznych w dużych firmach i stopniowe zwiększanie produkcji energii w kogeneracji.
Niemieckie Centrum für Europäische Politik, na opinię którego powołuje się Rzeczpospolita zwraca uwagę, że projekt dyrektywy narusza zasadę pomocniczości, gdyż sam fakt, że państwa nie są w stanie skutecznie ograniczyć zużycia energii, nie oznacza jeszcze, że Unia ma prawo je w tym wyręczyć. Centrum zwraca uwagę, że obowiązek modernizacji budynków spowoduje olbrzymie koszty przynosząc jednocześnie małe efekty, naruszając w ten sposób zasadę proporcjonalności.
Źródło: Rzeczpospolita
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |