Dzięki urządzeniom elektronicznym połączonym z systemem nerwowym, człowiek może zdobyć niespotykane umiejętności np. odbierać ultradźwięki czy fale podczerwone. Być może w przyszłości, dzięki urządzeniom łączącym mózgi będzie się dało usprawnić komunikację między ludźmi - mówił Brytyjczyk prof. Kevin Warwick, zwany "profesorem cyborgiem", podczas wykładu inaugurującego działanie galerii RE:generacja w Centrum Nauki Kopernik.
Zdaniem Warwicka, teraz komunikujemy się w "żałosny sposób". Chcemy przekazywać innym bardzo skomplikowane informacje, takie jak uczucia, emocje czy kolory. W mózgu są one zapisane jako wysublimowane sygnały elektro-chemiczne. A żeby je komuś przedstawić, musimy je przetłumaczyć na słowa, na ludzki język, uwzględniając jego liczne zawiłości. Odbiorca musi te znaki brać i przetłumaczyć je z powrotem na sygnały elektro-chemiczne w swoim mózgu. Według badacza, jest to słaby i bardzo powolny sposób porozumiewania się.
"Nawet po 50 latach małżeństwa nie wiesz, co tak naprawdę myśli twoja żona o swetrze, który sobie kupiłeś" - żartował. Zdaniem naukowca, przyszłością jest komunikacja mózg-mózg, która nie tylko ułatwi przekazywanie informacji, ale i znacznie cały proces przyspieszy.
Na razie jednak nikomu nie wszczepiono do mózgu implantu, który umożliwiałby komunikację z inną osobą. Prof. Warwick zapowiada, że chętnie by wziął udział w takim eksperymencie. Cybernetyk ścieżki w tym kierunku przetarł już wcześniej, w doświadczeniu, w którym uczestniczyła jego żona. Dzięki implantom wszczepionym w ich dłonie, małżonkowie mogli zdalnie przekazywać sobie sygnały. Działało to jak telegraf podłączony do ich układów nerwowych: kiedy Irene Warwick zaciskała dłoń, badacz odczuwał to jako sygnał w swoim mózgu, nawet jeśli żona była bardzo daleko.
Dzięki urządzeniom podłączanym do systemu nerwowego możliwa jest nie tylko komunikacja między ludźmi, ale i między człowiekiem a maszyną.
Jak opowiadał uczony, dzięki urządzeni wszczepionemu do jego ręki mógł transmitować swoje sygnały nerwowe do zewnętrznym urządzeń. Kiedy ruszał ręką, wytwarzał się potencjał elektryczny, dzięki któremu np. mógł poruszać jakimś urządzeniem. W drugą stronę działało to podobnie: sygnały z maszyny trafiały za pośrednictwem implantu do jego mózgu. Dlatego, wyłącznie dzięki sile swojego umysłu mógł np. sterować wózkiem inwalidzkim.
"W jednym z eksperymentów pojechałem do Nowego Jorku, podłączyłem mój układ nerwowy do internetu i połączyłem się z ręką robota, która była w Wielkiej Brytanii. Za pomocą mojego mózgu mogłem dokładnie sterować dłonią, która nie tylko nie była przyczepiona do mojego ciała, ale znajdowała się na innym kontynencie. Chwytając przedmiot, dokładnie czułem, z jaką siłą go ściskam" - opisywał w rozmowie z PAP naukowiec.
Urządzenia elektroniczne mogą także poszerzać możliwości człowieka i stawać się nowymi zmysłami. Warwick połączony z czujnikiem ultradźwięków z zamkniętymi oczami rozpoznawał, jak daleko od niego znajdowali się ludzie bądź przedmioty. "Byłem jak nietoperz. Z zawiązanymi oczami mogłem dokładnie wskazać miejsca w których były przedmioty" - stwierdził naukowiec i dodał, że jest to szansa dla kogoś, kto nie ma wzroku.
Cybernetyk w czasie wykładu pochwalił się też, że był pierwszą na świecie osobą, której wszczepiono chip pozwalający na jego identyfikację. Już w 1998 r., kiedy wchodził do budynku, w którym pracował, zapalały światła, a kiedy podchodził do drzwi, otwierały się przed nim, a komputer mówił: "dzień dobry, panie Warwick". "Dziś komputer mówi mi: +cześć, Kevin+. Bo znamy się już trochę lepiej" - zażartował.
Teraz implanty umożliwiające identyfikację stosowane są powszechnie, np. u zwierząt. "Ale pamiętajcie: zanim wszczepiono je waszym zwierzakom, zostały w pełni przetestowane na ludziach" - śmiał się Warwick.
Naukowiec opowiedział też o swoich badaniach nad robotami ze szczurzym mózgiem. W jego projekcie biologiczny mózg szczura liczący 100 tys. komórek nerwowych, sterował zachowaniami robota. "Cyborg" nie umiał jeszcze wykonywać skomplikowanych operacji. "Był jak dziecko, które uczy się chodzić" - wspominał Warwick.
Badacz przewiduje, że z czasem do sterowania robotem będzie można wykorzystać mózg nawet o 30 mln neuronów, który będzie mógł wykonywać bardziej skomplikowane operacje. "Jeśli jednak będziemy stopniowo powiększać mózg sterujący robotem i dojdziemy do 100 mld komórek nerwowych(a tyle komórek ma w mózgu człowiek), to czy będziemy mogli w dowolnej chwili wyłączyć takiego robota? Czy będzie mógł głosować?" - zastanawiał się podczas wykładu cybernetyk.
"Kiedy myślimy, co się stało w ciągu ostatnich 150 lat, to zauważamy, jak bardzo świat w tym czasie się zmienił - powiedział prof. Kevin Warwick. - Tej zmiany nie spowodowali politycy, czy managerowie, ale naukowcy. Telefony, telewizja, ludzie, którzy wzbijają się w powietrze, penicylina, likwidacja polio. Świat się zmienił! A w ciągu następnych 50 lat będzie tych zmian jeszcze więcej: sparaliżowani będą chodzić, niewidomi odzyskają wzrok. A my wszyscy będziemy mogli się komunikować w zupełnie inny sposób!"
Prof. Kevin Warwick znany jest m.in. z eksperymentu wszczepienia pod skórę mikronadajnika, dzięki któremu był rozpoznawany przez sieć komputerową swego laboratorium, po czym dziennikarze niezwłocznie mianowali go "pierwszym cyborgiem".
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |