Przesłany niedawno do konsultacji społecznych dokument Ministerstwa Rozwoju „Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR)” w rozdziale poświęconym energii stwierdza w pierwszym zdaniu, że polska elektroenergetyka jest oparta przede wszystkim na węglu. Ale zgodnie z ustaleniami zawartymi w Strategii UE „Europa 2020”, Polska zobowiązała się ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 20% w porównaniu z 1990 r., co oznacza konieczność zmniejszenia ilości CO2 emitowanego przez energetykę.
Średnia emisja z bloku opalanego węglem kamiennym to 920 kg CO2 na MWh, natomiast w krajach Europy Zachodniej wykorzystujących mix energetyczny, w którym węgiel dostarcza tylko część energii pierwotnej, średnia emisja na jednostkę energii elektrycznej jest znacznie mniejsza. Na przykład we Francji jest to 35 kg/MWh. Zaś przekroczenie przydzielonych nam limitów emisji CO2 spowoduje płacenie kar, które będą z biegiem lat coraz wyższe.
Niestety, samo zwiększanie sprawności elektrowni węglowych nie wystarczy, bo poprawa sprawności wytwarzania to ok 8-9% (nowy blok jak Kozienice i światowe standardy to 46%, typowe stare bloki 36-38%). To pozwoli na obniżenie emisji CO2 do poziomu 750 kg/MWh. Ale dalej będzie trudno. Zwiększanie sprawności odbywa się poprzez podwyższanie parametrów pary, a to wymaga lepszych materiałów. Dzisiejsze 600-650oC to na razie szczyt technicznych możliwości. Nawet w razie przejścia do temperatur ponad 700oC i przekroczenia sprawności 50% daje to tylko emisję zredukowaną do 650 kg/MWh.
Dlatego w planie wicepremiera Morawieckiego stwierdzono, że w Polsce należy rozwijać energetykę jądrową i stabilne źródła energii odnawialnej. Planowane jest uruchomienie elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6000 MWe, nie po to, by usunąć z energetyki elektrownie węglowe, ale by uzupełnić bilans naszej elektroenergetyki, która będzie musiała pokrywać rosnące potrzeby elektryczności w Polsce. Jednocześnie zapewni to obniżenie emisyjności naszej elektroenergetyki o 24% i pozwoli utrzymać łączne emisje CO2 w ramach limitów przyznanych nam przez Unię Europejską. Obecnie ilość energii elektrycznej przypadająca na mieszkańca Polski jest dużo mniejsza (2800 kWh/rok) od średniej w Unii Europejskiej (4600 kWh/rok), a tym bardziej od ilości przypadającej na mieszkańca Austrii (6100), Niemiec (5400), Danii (4700), czy Czech (4600 kWh/rok). Aby osiągnąć poziom życia podobny jak w krajach UE 15 musimy umożliwić Polakom wykorzystywanie energii elektrycznej podobnie jak średnia w Unii Europejskiej - a więc zwiększyć jej produkcję na mieszkańca o około 64%. Tego zwiększenia produkcji nie da się osiągnąć w istniejących elektrowniach węglowych, a budowanie nowych elektrowni węglowych nie będzie możliwe ze względu na przepisy Unii Europejskiej. Niestabilne odnawialne źródła energii jak wiatr i słońce nie mogą z natury zapewnić niezawodnego zasilania, więc proponowane w planie wicepremiera Morawieckiego rozwiązanie jest jedyną strategicznie możliwą drogą dalszego rozwoju. Zapewnia ona zaspokojeni e potrzeb elektroenergetyki polskiej, a jednocześnie chroni elektrownie węglowe, a przez to i górnictwo węglowe przed przekroczeniem limitów emisji CO2 – czyli przed płaceniem wysokich kar. Strategia dobra dla przyszłości Polski i dla utrzymania miejsc pracy na Śląsku.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |