KGHM produkuje już pierwsze próbki koncentratu w Chile, choć oficjalne otwarcie kopalni Sierra Gorda nastąpi pod koniec września. Drugi etap projektu rozpocznie się zaraz po tym, jak obecnie przygotowana infrastruktura osiągnie maksimum swoich mocy produkcyjnych. Konieczne będzie też odpowiednie przygotowanie technologii. Finansowanie projektu ma pochodzić z zysków z pierwszego jego etapu. Prezes miedziowego giganta zapowiada, że według wstępnych założeń uda się to osiągnąć w 2019 r.
– Od paru dni produkujemy pierwsze próbki koncentratu o jakości powyżej 25% miedzi, zaś molibdenu jest ok. 1% – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Herbert Wirth, prezes KGHM Polska Miedź.
Uruchomiona w tym tygodniu kopalnia w Sierra Gorda będzie w 2015 roku produkować ok. 120 tys. ton miedzi, 50 mln funtów molibdenu i 60 tys. uncji złota rocznie. Stopniowo - po uruchomieniu pierwszej fazy projektu - będzie realizowany kolejny etap, który ma doprowadzić do średniorocznego wydobycia w ciągu planowanego ponad 20-letniego okresu eksploatacji kopalnie na poziomie 220 tys. ton miedzi, 25 mln funtów molibdenu i 64 tys. uncji złota.
– Druga faza projektu to przede wszystkim zwiększenie zdolności produkcyjnej samej kopalni, a co za tym idzie zwiększona ilość koparek i dobudowanie nowych modułów ZWR (Zakładu Wzbogacania Rudy) – wyjaśnia Herbert Wirth.
Nie oznacza to jednak natychmiastowego rozpoczęcia rozbudowy kopalni. Teraz przyszedł czas zwiększania mocy produkcyjnych zakładu przy już istniejącej infrastrukturze. Prezes Wirth podkreśla, że potrzebne jest zaprojektowanie bardzo szczegółowych rozwiązań.
– W pierwszej fazie uruchomiliśmy projekt pod studium wykonalności, ale z małym zaawansowaniem projektów technicznych. Chciałbym, żeby w drugiej fazie było inaczej. Więc jak będziemy przynajmniej mieli 50 proc. zaawansowania projektów technicznych, wtedy pokusimy się o decyzje ws. dalszej części – zapewnia Wirth.
Poza rozwinięciem technologii przed rozpoczęciem rozbudowy kopalni konieczne jest zapewnienie finansowania na drugi etap.
– Założyliśmy, że projekt drugiej fazy będzie finansowany z dodatnich przypływów w pierwszej. To jest bardzo zależne z jednej strony od kosztów, a z drugiej strony od tego, jaka będzie cena miedzi i molibdenu – wyjaśnia Herbert Wirth.
Wstępnie założono, że kopalnia w Sierra Gorda osiągnie pełnię swoich mocy produkcyjnych w 2019 roku, ale prezes zastrzega, że to zależy od spełnienia wszystkich koniecznych do tego wymagań – maksymalizacji wydobycia przy obecnej infrastrukturze, rozwoju technologii i zapewnieniu finansowania, czyli dostępu do rynków zbytu i cen.
Na projekt Sierra Gorda składają się trzy jednostki - sama kopalnia, zakład wzbogacania rudy i ok. 140 km rurociąg, którym doprowadzana jest woda z oceanu. Pierwszy transport ma wyjechać z kopalni we wrześniu tego roku.
– Dzisiaj za wcześnie, by mówić o tym, z którego portu. Obecnie mamy problemy w porcie Antofagasta [potrzebne są tam odpowiednie pozwolenia środowiskowe – red.], ale rozwiązujemy to doskonale poprzez inne porty, które dają możliwość przekazania czy wytransportowania tego koncentratu w świat. Połowa koncentratu trafi do hut japońskich – mówi Wirth.
Sierra Gorda jest spółką typu joint venture, należy w 55% do Grupy KGHM, pozostałą cześć podzielono między spółki japońskiego właściciela – Sumitomo Metal Mining (31,5%) oraz Sumitomo Corporation (13,5%).
newseria.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |