Z raportu Doing Business wynika, że na łącze energetyczne w Polsce firma czeka średnio 161 dni, co stawia nasz kraj dopiero na 137. pozycji na świecie. Należy jednak zauważyć, że klasyfikacja podana w raporcie opiera się jedynie na deklaracjach. W rzeczywistości należy się przygotować na znacznie dłuższy proces – poinformował serwis wyborcza.biz.
– Żeby uzyskać przyłącze, trzeba przejść co najmniej pięć procedur, złożyć wiele dokumentów i załączników. Przeciętny wnioskodawca nie ma wystarczającej wiedzy, aby taki wniosek prawidłowo wypełnić i przygotować dokumentację. Trzeba wielokrotnie uzupełniać wniosek, co pochłania czas. Zakłady energetyczne powinny wspomagać konsumentów i odformalizować te wnioski do minimum – ocenia na łamach Wyborczej Łukasz Bernatowicz z Business Centre Club.
Zdaniem Jakuba Leszczyńskiego ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców potrzebna jest nie tylko zmiana prawa, ale też mentalności firm energetycznych, tak aby zgłaszający się do zakładu energetycznego traktowani byli poważnie jak każdy klient. W rzeczywistości kwestia przyłącza dla odbiorcy z sektora MŚP nie jest traktowana przez operatorów priorytetowo i stąd tak duże opóźnienia – ocenia ekspert ZPP ds. infrastruktury.
Z punktu widzenia firm energetycznych inwestycję przeciągają głównie procedury administracyjne, a więc uzyskiwanie odpowiednich decyzji i zezwoleń, zarówno ze strony urzędów jak i właścicieli nieruchomości, na których mają się znaleźć urządzenia elektroenergetyczne. Zdarza się, że nie można ustalić stanu prawnego działki lub nawiązać kontaktu z jej właścicielem. Pojawiają się też żądania aby układać kable pod ziemią nawet tam, gdzie nie ma to specjalnego sensu. Tego typu negocjacje zabierają dodatkowy czas. W wielu przypadkach termin wydłuża się z powodu konieczności przeprowadzenia przetargu na wybór wykonawcy.
Operatorzy nie chcą odnosić się do wyników z raportu "Doing Business", ale nieoficjalnie ich przedstawiciele mówią, że 161 dni to i tak bardzo dobry wynik, możliwy tylko w przypadku gdy teren jest uzbrojony, a dokumentacja nie wymaga uzupełniania. W innych przypadkach czeka się znacznie dłużej – dowiedziała się Gazeta Wyborcza.
Eksperci liczą, że sytuację mogą poprawić nowe przepisy. Od dwóch lat powstaje projekt ustawy o korytarzach przesyłowych, która ma usprawnić powstawanie instalacji energetycznych i gazowych w przypadku sporów z właścicielami nieruchomości, a jednocześnie obniżyć koszt przyłączenia do sieci. Niestety, po dwóch latach ustawy nadal nie ma w Sejmie, co Business Centre Club uznał za jedną z największych porażek obecnego rządu.
Według danych URE w latach 2011-12 pięciu największych operatorów w Polsce wykonało 276 tys. przyłączy za ponad 2 mld zł. Ministerstwo Gospodarki oceniło, że urządzenia przesyłowe znajdują się na 19 mln działek.
Źródło: wyborcza.biz
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |