29 października, w Sejmie odbyła się dyskusja na temat optymalnego modelu finansowania ze środków publicznych programu solarnego w Polsce. Podkreślono, że systemy dotacji zielonych inwestycji powinny zmierzać do osiągnięcia jak największego efektu ekologicznego. Uczestnicy spotkania zgodzili się również, że na obecnym etapie rynek kolektorów słonecznych pozbawiony dofinansowania upadnie i trzeba koniecznie zapobiec powstaniu luki po wygasającym programie dopłat 45% Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
W sejmowej dyskusji, podczas której wymieniano doświadczenia związane z funkcjonowaniem rynku solarnego w Polsce udział wzięli przedstawiciele strony rządowej (Ministerstwo Gospodarki), podmiotów finansujących program solarny (NFOŚiGW, WFOŚiGW Warszawa, WFOŚiGW Kraków i WFOŚiGW Poznań), instytucji badawczych i zrzeszających producentów i dystrybutorów kolektorów słonecznych (m.in. Instytut Energetyki Odnawialnej, Związek Pracodawców Forum Energetyki Odnawialnej) oraz firm producentów i dystrybutorów urządzeń solarnych (m.in. Caldoris Polska, Hoven, Hewalex i Watt). Wspólnie zastanawiano się nad tym jak usprawnić model systemu wsparcia i nie dopuścić do załamania rynku kolektorów słonecznych po wygaśnięciu na początku 2014 roku programu dopłat 45%, realizowanego przez NFOŚiGW.
– Program dopłat do kolektorów słonecznych NFOŚiGW był katalizatorem rozwoju energetyki obywatelskiej w Polsce. Jest szalenie istotne, aby po jego wygaśnięciu zachować ciągłość wsparcia inwestycji w tym zakresie, gdyż na obecnym, wczesnym etapie rozwoju, polski rynek mikroinstalacji OZE nie przetrwa po odcięciu publicznego dofinansowania. Jednak biorąc pod uwagę niedookreśloność programu Prosument oraz odległą perspektywę jego rozpoczęcia, może się to okazać niemożliwe. W tej sytuacji być może warto byłoby rozważyć zasilenie obecnego programu kolektorowego dodatkowymi środkami, które pozwoliłyby zapobiec powstaniu luki w finansowaniu, a w konsekwencji zamrożeniu rynku kolektorów w Polsce – mówi Katarzyna Motak ze Związku Pracodawców Forum Energetyki Odnawialnej.
Ostateczny kształt programu Prosument, będącego naturalną kontynuacją wygasającego programu dopłat do kolektorów, będzie w dużej mierze uzależniony od nowelizacji prawa energetycznego oraz nowej perspektywy finansowej UE. Jednak już na obecnym etapie można dostrzec pewne niebezpieczeństwa. W prezentacji projektu zabrakło np. zapisu o obowiązkowej certyfikacji instalatorów, co może mieć negatywny wpływ na wydajność instalowanych w ramach programu urządzeń. W dodatku, jeśli ostatni projekt ustawy o OZE wejdzie w życie, wówczas w konsekwencji włączenia NFOŚiGW do systemu aukcyjnego, budżet Funduszu zostanie zredukowany prawie o połowę (700 mln zł). Wśród innych podnoszonych zagrożeń, wynikających z dotychczasowych modeli wsparcia i obecnej sytuacji na rynku wymieniano także obowiązek odprowadzenia podatku VAT od uzyskanej pożyczki bądź kredytu, co znacznie pomniejsza ich realną wartość. Przedstawiciele branży oraz beneficjenci programów dopłat skrytykowali również obecny trend zastępowania bezzwrotnych dotacji, kredytami z możliwością częściowego umorzenia. Zaznaczyli, że gdyby nie dotacje na poziomie co najmniej 45%, a w niektórych wypadkach nawet 85% nie byliby w stanie sfinansować projektów, które wygenerowały imponujący efekt ekologiczny i zainteresowały lokalną społeczność zielonymi inwestycjami. Przykładem takiej inwestycji jest wart 32,5 mln złotych projekt, zrealizowany w ramach programu zwiększenia wykorzystania odnawialnych źródeł energii i poprawy jakości powietrza w obrębie obszarów NATURA 2000, powiatu suskiego. Dzięki jego współfinansowaniu przez Szwajcarsko-Polski Program Współpracy, NFOŚiGW, WFOŚiGW w Krakowie oraz mieszkańców wykonano tam 2349 instalacji solarnych na budynkach mieszkalnych i szpitalu, co przyczyni się do redukcji emisji zanieczyszczeń m.in. CO2 o 3359 ton rocznie.
Pozytywnie oceniono natomiast kierunek zmian dotyczących modelu obliczania dopłat do mikroinstalacji OZE w ramach Programu Prosument. Zgodnie z zapewnieniami obecnego na spotkaniu przedstawiciela NFOŚiGW, zostanie on oparty na parametrze produkcji energii, a nie jak do tej pory, powierzchni czynnej urządzenia. Takie rozwiązanie, przedstawione wcześniej Funduszowi przez przedstawicieli branży kolektorów słonecznych, nie faworyzuje żadnej technologii oraz powoduje, że premiowane są instalacje charakteryzujące się największym uzyskiem energetycznym, czyli generujące największy efekt ekologiczny w postaci obniżonej emisji CO2 do atmosfery.
– W naszej ocenie zaproponowany przez nas neutralny technologicznie model obliczania dopłat w zależności od sprawności energetycznej urządzenia, czyli de facto wprowadzenie dopłaty do kilowatogodziny, jest rozwiązaniem najbliższym ideałowi. Nie tylko zwiększy konkurencję na rynku urządzeń solarnych, podniesie ich jakość, ale przede wszystkim umożliwi skuteczną redukcję emisji CO2 oraz realizację celów związanych z produkcją energii z OZE – powiedział Andrzej Pieróg z Caldoris Polska.
Podczas dyskusji zarysowały się trzy tezy, z którymi należy się zmierzyć poważnie myśląc o przyszłości energetyki obywatelskiej w Polsce. Po pierwsze rynek kolektorów pozbawiony dofinansowania upadnie. Po drugie, nie można dopuścić do powstania luki po wygasającym programie dopłat 45% NFOŚiGW. Po trzecie wszystkie wysiłki powinny zmierzać do osiągnięcia jak największego efektu ekologicznego.
– Dzisiaj, dzięki merytorycznej dyskusji udało się zaadresować wiele kwestii, które będą kluczowe dla rynku małych instalacji OZE w najbliższych latach. Jestem przekonany, że poprzez takie konsultacje uda się wypracować korzystny dla beneficjentów, producentów i środowiska naturalnego system wsparcia ekologicznych inwestycji w naszym kraju – podsumowuje inicjator spotkania Krzysztof Masiuk, Sekretarz Narodowej Rady Ekologicznej.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |