- Zadziwiające jest , że w w mediach pojawiają się jawnie sprzeczne i nielogiczne informacje podawane na podstawie wiadomości od osób zajmujących się elektrowniami wiatrowymi. Możemy w nich przeczytać, że wiatraki na morzu są tańsze od elektrowni jądrowych, bo kosztują 3 mln euro za MW. Ale MW mocy zainstalowanej (szczytowej) to nie to samo, co MW mocy średniej w ciągu roku – przekonuje prof. dr inż. Andrzej Strupczewski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
– Współczynnik wykorzystania mocy zainstalowanej dla wiatraków na morzu to 0,35 do 0,40. A więc 1 MW mocy szczytowej oznacza 0,35 MW lub 0,40 MW mocy średniej w ciągu roku. Przy podawanym przez PSEW koszcie inwestycyjnym 3 mln euro za MW mocy szczytowej oznacza to koszt mocy średniej w ciągu roku zainstalowanej w wiatrakach na morzu równy 3 mln / 0,4 = 7,5 mln euro/MW. W rzeczywistości będzie to koszt większy, bo jak przyznaje publikacja promująca morskie farmy wiatrowe Morski wiatr kontra atom koszt wiatraków na morzu to 3,5 mln euro za MW mocy szczytowej, czyli ponad 8 mln euro za MW mocy średniej.
Prof. Strupczewski porównuje te koszty z nakładami inwestycyjnymi na elektrownię jądrową:
– Według zawieranych w ciągu ostatnich 3 lat kontraktów cena za projekt, dostawy, budowę, rozruch i pierwszy wsad paliwowy wynosi 3-3,5 mln euro/MW. Wliczając wszystkie koszty własne, wraz z kosztem kapitału, można przyjąć nakłady w wysokości 4,5 mln euro/MW. Współczynnik wykorzystania mocy zainstalowanej w elektrowniach jądrowych w USA wynosi ponad 0,9, a w skali światowej 0,85. Przyjmując najbardziej niekorzystne liczby otrzymamy nakłady na moc średnią w ciągu roku równe 4,5/0,85 = 5,3 mln euro/MWe mocy średniej w ciągu roku. Jak więc można pisać, że wiatraki na morzu są tańsze, skoro z powyższych wyliczeń jasno wynika, że jest dokładnie odwrotnie (2,7 mln euro za MW mocy średniej na korzyść energetyki jądrowej). W dodatku czas życia (resurs) wiatraka na morzu to 20 lat, a elektrowni jądrowej to 60 lat – więc nakłady na wiatraki trzeba będzie w ciągu 60 lat ponieść trzykrotnie. A dodatkowo kłopoty z wahaniami mocy wiatru pozostają... Przy tym koszty rezerwowania mocy wiatraków są też niemałe – według szacunków brytyjskiej Royal Academy of Engineering 1,58-1,67 pensa/kWh (przy aktualnych kursach wymiany walut to ok. 80-85 zł/MW lub 20-21 euro/MWh) – to jest oczywiście jeszcze dodatkowy koszt ponoszony przez odbiorców energii.
– Wysokie nakłady na wiatraki na morzu powodują, że ceny energii elektrycznej z tych wiatraków będą bardzo wysokie. W artykule czytamy, że za energię z wiatraków na morzu będziemy płacić poza normalną stawką dodatkowo 1,8 wartości rynkowej zielonego certyfikatu, czyli 1,8 x 245 = 440 zł/MWh w dodatku do normalnej stawki około 200 zł/MWh. Razem – 640 zł/MWh, zamiast 200 zł/MWh.
– Będzie to sytuacja podobna jak w Niemczech, gdzie za prąd z morskich farm wiatrowych trzeba płacić 190 euro/MWh, czyli ponad 800 zł/MWh. Tymczasem we Francji za prąd z elektrowni jądrowych III generacji – jaka ma powstać u nas – trzeba będzie płacić 75 euro/MWh, a w tej chwili za prąd z elektrowni jądrowych II generacji pracującej obecnie - płaci się 42 euro/MWh. Różnica – ponad 110 euro/MW na korzyść energetyki jądrowej – kalkuluje ekspert NCBJ.
– Podobnie jest i w innych krajach, jak więc można mówić, że wiatraki morskie dają tańszą energię niż elektrownie jądrowe? – konkluduje Strupczewski – Nie możemy zgodzić się na jawne oszukiwanie ludzi. Nie można jednocześnie głosić społeczeństwu, że wiatraki dają tańszą energię i w tym samym czasie żądać od tegoż społeczeństwa ogromnych dopłat do energii z wiatraków. Są tylko dwie możliwości: albo wiatraki wytwarzają energię taniej, albo drożej niż elektrownie systemowe, w tym i jądrowe:
– Proszę pamiętać, że nie jestem wrogiem wiatraków – żądam tylko mówienia prawdy – dodaje prof. Strupczewski.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |
Jeśli energia z wiatraków jest tańsza – to nieuczciwością jest żądać w Sejmie i w środkach masowego przekazu wysokich dopłat.
Jeśli energia z wiatraków jest droższa – to uzasadnione są dopłaty, ale nie wolno kłamać, mówiąc że jest ona tania.
Potrzeba jest dywersyfikacja dostaw energii i równoległe rozwijanie tych branż - wtedy będziemy mieli i zdrową energetykę i zdrowy rynek.