Głębinowe roboty będą szukać czarnych skrzynek samolotu Air France - OCEAN ATLANTYCKI - ROBOTY - KATASTROFA - LOTNICTWO - AIRBUS - CZARNA SKRZYNKA
Mouser Electronics Poland   Przedstawicielstwo Handlowe Paweł Rutkowski   Amper.pl sp. z o.o.  

Energetyka, Automatyka przemysłowa, Elektrotechnika

Dodaj firmę Ogłoszenia Poleć znajomemu Dodaj artykuł Newsletter RSS
strona główna Aktualności Głębinowe roboty będą szukać czarnych skrzynek samolotu Air France
drukuj stronę
poleć znajomemu

Głębinowe roboty będą szukać czarnych skrzynek samolotu Air France

Głębinowe roboty będą szukać czarnych skrzynek samolotu Air France

18 marca rozpoczynają się podwodne poszukiwania dwóch czarnych skrzynek z Airbusa A330 Air France, który w nocy z 31 maja na 1 czerwca 2009 rozbił się nad Atlantykiem. Trzy roboty podmorskie będą poszukiwać dwóch rejestratorów lotu wielkości pudełek do butów w podwodnym paśmie górskim na obszarze 10 tys. km kw. - poinformował magazyn "New Scientist". 

18 marca zespół specjalistów badań podmorskich z Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI) w Massachusetts w USA, rozpocznie poszukiwania wraku Airbusa przy pomocy trzech autonomicznych pojazdów podwodnych na obszarze, gdzie znaleziono najwięcej szczątków samolotu Air France. Według ekspertów katastrof lotniczych uszkodzony samolot dosłownie rozsypał się przy uderzeniu o powierzchnię oceanu, celem ekipy jest więc odnalezienie dziobowej części kadłuba, gdzie znajdowały się rejestratory lotu zwane czarnymi skrzynkami.

Poprzednie poszukiwania, dokonywane w 2010 roku m.in. przez badaczy francuskich i przez specjalistów z WHOI nie dały rezultatów. Jak twierdzą eksperci, dopiero po zamontowaniu najnowszego wyposażenia i oprogramowania na robotach podmorskich istnieje szansa na znalezienie rejestratorów.

Zadanie jest bardzo trudnie. Czarne skrzynki mają rozmiary średniej wielkości pudełek do butów, a poszukiwania trzeba będzie rozciągnąć na obszarze 10 tys. km kw. Rejon poszukiwań czarnych skrzynek to obszar podmorskich gór i wyniesień oraz grzbietów oceanicznych środkowego Atlantyku. Wulkany i ich kominy zaczynają się już 600 m pod powierzchnią morza, a doliny oceaniczne sięgają głębokości 4000 metrów.

Powoduje to, że obiektów wielkości skrzynek nie udaje się odnaleźć przy pomocy poszukiwań najlepszym nawet sonarem holowanym lub umieszczonym w dnie statku - zbyt duża odległość i liczne odbicia od gór i głazów podmorskich powodują, że rozdzielczość tego typu skanerów jest niewystarczająca.

Nowy sonar wysokiej rozdzielczości, zamontowany w pojeździe podwodnym Remus 6000 używa fal o podwojonym stosunku do tradycyjnych sonarów długości, co pozwala na stworzenie obrazu dna 130 metrów nad jego powierzchnią, nie jak poprzednio - mniej niż 90 metrów. Jak powiedział "New Scientist" główny inżynier WHOI Mike Purcell, po raz pierwszy zostaną użyte aż 3 podwodne pojazdy Remus 6000 wyposażone w takie skanery. Zmieniono też oprogramowanie sterowania tymi robotami - obecnie mogą one nurkować pod kątem 25 stopni, co pozwoli łatwiej i szybciej docierać do interesujących fragmentów dna. Oprogramowanie to ma zwiększać także bezpieczeństwo pojazdu, uniemożliwiając zderzenie z dnem morskim. Ułatwi ono też ocenę obiektu przy pomocy kamer z odległości mniejszej niż 7 metrów.

Remus 6000 to mały autonomiczny pojazd podwodny o kształcie torpedy. Ma średnicę 71 cm, długość 3,84 metra i waży 862 kg. Może zanurzać się do głębokości 6000 metrów. Jego dwie baterie litowo-jonowe o pojemności 11 kWh zapewniają 22 godziny autonomicznego pływania z prędkością maksymalną 4,5 węzła. Do przekazywania danych lub ewentualnego kierowania pojazdem używane są urządzenia sieci bezprzewodowej. Pojazd posiada też system komputerowy, i transponder GPS. Zabiera sprzęt do poszukiwań podmorskich - kamery, sonar i zestaw czujników optoelektronicznych - o wadze do 27 kg.

W czasie 30 dniowego okresu poszukiwań roboty mają wymieniać się przez całą dobę pod wodą, tak aby w zanurzeniu stale były 2 roboty z trzech, a pozostały ładował baterie. Sterowane będą poprzez systemy autonomiczne i operatorów znajdujących się na pokładzie statku ekspedycji - MV Alucia.

Katastrofa samolotu Air France Airbus A330-200 o rejestracji F-GZCP została uznana za jedną z najbardziej tajemniczych w dziejach lotnictwa cywilnego. Maszyna oznaczona kodem AF447 wystartowała z Rio de Janeiro 31 maja 2009 r. o gody. 22.03 w rutynowy rejs do Paryża z 228 osobami na pokładzie. Około 02.15, kiedy samolot znajdował się nad środkowym Atlantykiem z pokładu została nadana czterominutowa seria komunikatów świadczących o zbyt małej prędkości i przepadaniu maszyny. Potem AF447 zamilkł.

Brazylijskiej Marynarce Wojennej, która wysłała zespół poszukiwawczy w rejon katastrofy, 1000 km na północny wschód od wyspy Fernando de Noronha, udało się odnaleźć ciała 50 z 228 ofiar i drobne fragmenty płatowca. Największym z nich była poważnie uszkodzona część statecznika pionowego. Łącznie odzyskano szczątki stanowiące 3 proc. całkowitej wagi maszyny.

Według francuskiego biura bezpieczeństwa lotów pasażerskich BEA, zamarznięcie czujników prędkościomierzy tzw. rurek Pitota spowodowało niewłaściwą ocenę prędkości przez załogę i systemy automatyczne. W konsekwencji maszyna przepadła na skutek zbyt małej prędkości i dlatego wpadła do oceanu. Jak stwierdził rzecznik producenta maszyny - firmy Airbus - Justin Dubon - zamarznięcie rurek Pitota "mogło przyczynić się do spowodowania katastrofy, ale na pewno nie było jej jedyną przyczyną".

Media francuskie oskarżyły po katastrofie linie Air France, że zmuszały załogi w lotach dalekodystansowych do latania z najniższą prędkością ekonomiczną dla oszczędzenia paliwa. Stąd nawet mały błąd prędkościomierza mógł spowodować zjawisko tzw. coffin corner czyli przekroczenia krytycznych kątów natarcia i w konsekwencji gwałtownego niekontrolowanego upadku maszyny do oceanu. Do obecnej chwili jednak nie rozstrzygnięto, jaka była ostateczna przyczyna katastrofy.

PAP - Nauka w Polsce

follow us in feedly
REKLAMA

Otrzymuj wiadomości z rynku elektrotechniki i informacje o nowościach produktowych bezpośrednio na swój adres e-mail.

Zapisz się
Administratorem danych osobowych jest Media Pakiet Sp. z o.o. z siedzibą w Białymstoku, adres: 15-617 Białystok ul. Nowosielska 50, @: biuro@elektroonline.pl. W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych.
Komentarze (2)
Dodaj komentarz:  
Twój pseudonim: Zaloguj
Twój komentarz:
dodaj komentarz
No avatar
meredith
dobre pytanie... ale coś robić muszą, opinia publiczna is watchin
No avatar
darus
czy aby na pewno air france chce wyjasnienia przyczyn katastrofy
REKLAMA
REKLAMA
Nasze serwisy:
elektrykapradnietyka.com
przegladelektryczny.pl
rynekelektroniki.pl
automatykairobotyka.pl
budowainfo.pl