Zaproponowany ostatnio w USA przez prezydenta Baracka Obamę narodowy standard czystej energii może mieć paradoksalny wpływ na rachunki za energię elektryczną Amerykanów. Chodzi w nim o podniesienie cen energii przez wymuszenie wykorzystywania sprecyzowanych jej źródeł. Jednocześnie Rachunki za energię elektryczną mają być mniejsze, dzięki zachęcaniu do redukcji popytu na energię.
Zgodnie z propozycją Obamy aż 80% potrzeb energetycznych USA w 2035 r. zaspokajanych byłoby z tzw. czystych źródeł energii. Angażowałoby to odnawialne źródła energii takie jak wiatr czy słońce i te bardziej konwencjonalne, tzn. elektrowanie jądrowe, elektrownie gazowe i kopalnie węgla nieemitujące dwutlenku węgla. Obecnie 40% energii wytwarzanej w USA pochodzi z wymienionych źródeł.
Nowy standard energetyczny jest alternatywą dla legislacji klimatycznej i energetycznej zaakceptowanej w 2009 r. przez Biały Dom, która została jednak odrzucona w roku ubiegłym przez Senat. Zakładała ona konieczność wychwytywania produkowanego dwutlenku węgla (technologia CCS), co ograniczyłoby jego emisję do atmosfery. W tej sytuacji firmy nieradzące sobie z utylizacją CO2 musiałyby szukać innych sposobów jego zbierania lub odkupowałyby przydziały emisyjne od innych firm.
Zdaniem ekonomistów najlepszy dla amerykańskiej gospodarki byłby model, w którym emiterzy dwutlenku węgla mieliby wolną rękę, jeśli chodzi o sposoby redukcji emisji, co prowadziłoby do szukania najbardziej optymalnego kosztowo rozwiązania.
Celem nowego standardu jest "dać narzędzia elastyczności w wytwarzaniu czystej energii (w tym OZE, energii jądrowej, ze spalania gazu ziemnego i węgla pod warunkie sekwestracji CO2) wszędzie tam, gdzie jest to uzasadnione".
Aby zrównoważyć prawdopodobny wzrost cen energii elektrycznej, plan Obamy zakłada wprowadzenie systemu zachęt i ulg podatkowych mających służyć większej efektywności energetycznej. Istnieje już wiele sposobów na zmniejszenie zużycia energii elektrycznej, takie jak zakup bardziej wydajne źródła światła i urządzenia czy lepsza izolacja. Jednak jak pokazują obserwacje, większość konsumentów nie podejmuje tych inwestycji, nawet jeśli miałyby się zwrócić w ciągu kilku miesięcy.
technologyreview.com
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |