Prezydent Barack Obama podpisał wczoraj ustawę nakazującą, aby wszystkie samochody elektryczne oraz hybrydy były słyszane podczas jazdy, podobnie jak samochody spalinowe.
Silnik elektryczny jest na tyle cichy, że jego dźwięk ginie w gwarze ruchu ulicznego. Większość hałasu emitowanego przez pojazdy elektryczne (EV) pochodzi z innych elementów mechanizmu.
W momencie pojawienia się elektrycznych i hybrydowych samochodów na drogach w USA okazało się, że znacznie więcej wypadków powodują piesi (EV szczególnie niebezpieczne są dla niewidomych), którzy nie słyszą nadjeżdżających pojazdów elektrycznego. Z tego powodu zrodził się projekt ustawy o zwiększeniu bezpieczeństwa pieszych (Pedestrian Safety Enhancement Act) nakładającej na producentów EV obowiązek uczynienia ich bardziej słyszalnymi.
Niektórzy producenci EV już wprowadzili pewne rozwiązania w tym zakresie. Nissan Leaf bardziej hałasuje po osiągnięciu prędkości 19km/h, natomiast Chevrolet Volt posiada dodatkowy cichy sygnał klaksonu do odstraszania nieostrożnych pieszych. Ustawa nie nakazuje producentom wdrażania konkretnych rozwiązań - być może dźwięk silnika stanie się elementem wyposażenia samochodu do wyboru, podobnie jak dzwonek telefonu.
Przypomina to czasy pojawienia się pierwszych samochodów w Wielkiej Brytanii. Okazały się one tak przerażające dla ówczesnych brytyjskich elit, że w 1861 wprowadzono tam prawo nakazujące, aby przed każdym ówczesnym samochodem (a raczej "lokomotywą drogową") szedł człowiek z czerwoną flagą. Wstrzymało ono rozwój motoryzacji na Wyspach Brytyjskich (jeżdżenie samochodem poruszającym się z prędkością 4 km/h mijało się z celem). Dziewiętnastowieczny przemysł motoryzacyjny rozwijał się głównie we Francji, Niemczech i Włoszech. Prawo czerwonej flagi zniesiono dopiero w 1896 r., ale w jego miejsce Anglicy wprowadzili ograniczenie prędkości do 12 mil na godzinę (19km/h).
Źródło: Gazeta Wyborcza, autoevolution.com
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |