Taki cel stawia sobie prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który chce uniknąć wzrostu kosztów dla odbiorców. Ale rząd zobowiązał się wobec Brukseli, że smart metering będzie wdrożony do 2020 r. bo korzyści przeważają nad kosztami.
Inteligentne liczniki umożliwiające rozliczanie prądu na podstawie rzeczywistego zużycia, a nie prognoz to jedna z najbardziej kontrowersyjnych kwestii w polskiej energetyce.
Mocno dzieli także samych menedżerów tej branży. Część z nich wierzy, że liczniki pomagając zarządzać popytem, unowocześnią polską energetykę, pozwolą na lepsze wykorzystanie istniejących zasobów oraz umożliwią rozwój dodatkowych usług. Dla pozostałych to zbędny gadżet, tworzący tylko dodatkowe koszty dla klientów.
Pozytywnie wypadły dotychczasowe testy wdrożeniowe. Najbardziej zaawansowana pod tym względem Energa Oprator opublikowała kilka dni temu wyniki dotychczasowych prac. Poinformowała, że wdrożenie inteligentnego opomiarowania będzie się spółce opłacało nawet bez dodatkowego zwrotu z kapitału. Spółka podkreśliła jednak, że wysoki wzrost wartości tych inwestycji przyniesie regulacja jakościowa. Projekt pozwoli bowiem obniżyć wskaźnik przerw w dostawach prądu, a za to operator ma być lepiej wynagradzany. Nie wiadomo jednak jeszcze jak ostatecznie będzie wyglądać regulacja jakościowa i czy rzeczywiście URE zdąży ją wprowadzić od przyszłego roku.
Zmiana nastawienia
Do początków ubiegłego roku prezes URE zachęcał dystrybutorów energii do instalacji liczników, umożliwiając przenoszenie ich kosztów na odbiorców. Dla pojedynczego Kowalskiego nie są to wielkie sumy – kilka zł miesięcznie na rachunku. Zwolennikiem smart meteringu był zwłaszcza dwaj poprzedni prezesi urzędu – Mariusz Swora i jego następca – Marek Woszczyk, dziś szef PGE. Ale wraz objęciem fotela przez jego zastępcę Macieja Bando, stanowisko URE się zmieniło.
Poza gdańską Energą Operator, która już wcześniej rozwinęła wielki program instalacji liczników pozostali dystrybutorzy (PGE Dystrybucja, Tauron Dystrybucja, Enea Operator i RWE Stoen) dopiero zaczynają pilotaże. Komunikat URE był jasnym sygnałem dla firm, że nie mogą liczyć na „wynagrodzenie" od URE za instalację liczników i muszą przekalkulować swoje plany.
Zakładany udział kosztów inteligentnych liczników w opłacie dystrybucyjnej dla gospodarstw domowych
URE: najpierw modernizacja, później inteligencja
A niedawno szef URE bardzo jasno wyłożył swoje stanowisko w odpowiedzi na obszerną interpelację posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej.
„URE wskazuje, że wdrażanie inteligentnego opomiarowania powinno być kolejnym elementem procesu budowy inteligentnych sieci elektroenergetycznych, a nie jego początkiem. Obecny stan sieci dystrybucyjnych sprawia, że w pierwszej kolejności należy zająć się poprawą jakości istniejących sieci (w szczególności poprzez ich wymianę i modernizację), na co w jednoznaczny sposób wskazuje niekorzystny poziom wskaźnika SAIDI określającego poziom niezawodności sieci. Jest to wskaźnik przeciętnego systemowego czasu trwania przerwy długiej i bardzo długiej (tzn. trwającej dłużej niż 3 minuty), wyrażony w minutach na odbiorcę na rok. […] Z punktu widzenia odbiorcy wskaźnik SAIDI obrazuje podstawowy parametr jakości, jakim jest ciągłość świadczenia usług dostaw energii elektrycznej“
Wskaźniki SAIDI (długości przerw w dostawach prądu) i SAIFI (liczby tych przerw) są w Polsce rzeczywiście gorsze niż na Zachodzie, czy nawet u sąsiadów. Żeby to zmienić, URE zamierza wprowadzić tzw. taryfę jakościową, czyli wynagradzać firmy za większą niezawodność.
„Ma ona bowiem [taryfa – red.] służyć podniesieniu jakości dostarczanej energii elektrycznej przy zachowaniu dostępności cenowej usług dystrybucji energii elektrycznej, a także utrzymaniu dotychczasowego poziomu inwestycji. Regulacja jakościowa ma doprowadzić do zasadniczego skrócenia czasu trwania przerw w dostawie energii elektrycznej oraz realizacji przyłączenia do sieci, a w kolejnym etapie także do skrócenia czasu niezbędnego do zmiany sprzedawcy" – czytamy w odpowiedzi na interpelację.
A co z licznikami? Szef URE stawia sprawę jasno
„Montaż liczników zdalnego odczytu na szerszą skalę powinien się rozpocząć w kolejnym okresie regulacji, tj. 2021- 2025 i zostać zakończony po 2029 r. Należy założyć, że proces ten powinien być rozłożony na 8-10 lat, kiedy sieć dystrybucyjna zostanie zmodernizowana na tyle, że możliwe będzie osiągnięcie zarówno przez przedsiębiorstwa energetyczne, jak i odbiorców energii elektrycznej optymalnych korzyści wynikających z montażu tych liczników. Przypomnieć również należy, że pięciu największych OSD prowadzi obecnie programy pilotażowe związane z instalowaniem liczników zdalnego odczytu. Ostateczne wyniki i wnioski wynikające z prowadzonych prac, zapewne okażą się bardzo pomocne przy wypracowaniu optymalnych zasad i rozwiązań w zakresie wdrażania „inteligentnych liczników” na szerszą skalę.
Podkreślić również należy, że aktualne plany rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną uzgodnione przez operatorów systemów dystrybucyjnych z Prezesem URE […] nie przewidują wymiany tak dużej liczby liczników w tak krótkim czasie. W związku z tym, przyjęcie zaproponowanego w projekcie założeń harmonogramu montażu liczników inteligentnych skutkowałoby wzrostem płatności odbiorców“.
Co na temat liczników sądzi Ministerstwo? Czy liczniki się opłacają?
Więcej w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |