W ciągu 5 lat wolnego rynku energii blisko 500 tys. odbiorców zmieniło sprzedawcę energii elektrycznej. Przedstawiciele branży oceniają, ze to wciąż niewiele i twierdzą, że jedną z przeszkód jest brak kompleksowej faktury za dystrybucję i sprzedaż energii w przypadku zmiany dostawcy. Dziś wypracowany w ramach branży model jest dla firm nieopłacalny, a klienci obawiają się, że będzie zbyt skomplikowany.
Z danych URE wynika, że od grudnia 2010 roku sprzedawcę prądu zmieniło ponad 308 tys. gospodarstw domowych (grupa taryfowa G) i ponad 134 tys. odbiorców przemysłowych (z grupy taryfowej A, B i C).
– Już prawie pół miliona odbiorców zmieniło sprzedawcę energii i w dalszym ciągu praktycznie wszyscy z nich otrzymują dwie faktury – jedną za dystrybucję, drugą za sprzedaż. Polska jest ewenementem na skalę światową. W każdym innym rozwiniętym kraju odbiorca otrzymuje jedną fakturę, bądź to od sprzedawcy, jak to się dzieje w Europie, bądź to od dystrybutora, jak to się dzieje w USA – mówi Paweł Owczarski, prezes zarządu spółki Polski Prąd.
Zgodnie z Prawem energetycznym odbiorcy mogą zmienić sprzedawcę energii elektrycznej w ramach zasady TPA (z ang. Third Party Access), która daje prawo do zakupu energii od dowolnie wybranego sprzedawcy. W przypadku zmiany sprzedawcy energii klient otrzymuje dwie osobne faktury: jedną za sprzedaż energii, drugą – za jej dystrybucję. W przypadku umowy kompleksowej, zawieranej na obydwie usługi, konsument może rozliczać się na podstawie jednego dokumentu. Wypracowany model wspólnej faktury nie działa jednak tak, jak powinien – ocenia Owczarski.
– Jak wskazał audytor w swoim ostatnim raporcie, jednym z problemów jest to, że dystrybutorzy wymagają od sprzedawców bardzo wysokiego zabezpieczenie finansowego, jeżeli mają zgodzić się na fakturowanie usług dystrybucji przez sprzedawcę. W konsekwencji dla sprzedawcy tego typu umowa kompleksowa jest nieopłacalna – zauważa Owczarski.
Problemem jest też odpowiedzialność za płatności klienta. Jeśli klient nie zapłaci rachunku za dystrybucję, odpowiedzialność za to ponosi sprzedawca.
– Innym problemem jest terminowość i jakość danych pomiarowych, które są przekazywane przez dystrybutorów sprzedawcom. Trudno jest wymagać od sprzedawcy, żeby poprawnie fakturował dane dystrybucyjne klienta, jeżeli dostaje je często z wielomiesięcznym opóźnieniem, a nierzadko zdarza się, że one są wielokrotnie zawyżone bądź zaniżone – mówi prezes Polskiego Prądu.
Jak podkreśla Owczarski, klienci obawiają się formalności związanych ze zmianą sprzedawcy energii. Dlatego liczba osób, które się na to decydują, rośnie stosunkowo wolno. Powodem takiego stanu rzeczy, jak przekonuje Paweł Owczarski, jest niedopracowany model umowy.
– URE powinien doprowadzić do wypracowania przez dystrybutorów i sprzedawców modelu, który będzie bardziej przejrzysty i przyjazny – uważa prezes Owczarski. – Nie musimy odkrywać Ameryki: można wziąć rozwiązanie niemieckie czy czeskie, które doskonale funkcjonują.
W Niemczech i Czechach obowiązuje jeden, narodowy system zbierania danych od klientów, do którego wszystkie firmy mają dostęp w tym samym formacie, a informacje pomiarowe przekazywane są przez dystrybutorów online. W Polsce funkcjonuje 16 platform wymiany danych pomiarowych i w tylu formatach są one przekazywane sprzedawcom.
Zdaniem prezesa Owczarskiego brak kompleksowej faktury jest głównym czynnikiem hamującym rozwój procesu wymiany sprzedawcy energii. Wielu klientów, szczególnie indywidualnych, jest bowiem bardzo niechętna zmianom.
newseria.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |