PGE szuka sposobu na przekonanie Polaków do atomu - ELEKTROWNIA JĄDROWA - ENERGETYKA JĄDROWA W POLSCE - ELEKTROWNIA ATOMOWA - KAMPANIA INFORMACYJNA - PGE EJ 1
Mouser Electronics Poland   Przedstawicielstwo Handlowe Paweł Rutkowski   Amper.pl sp. z o.o.  

Energetyka, Automatyka przemysłowa, Elektrotechnika

Dodaj firmę Ogłoszenia Poleć znajomemu Dodaj artykuł Newsletter RSS
strona główna Aktualności PGE szuka sposobu na przekonanie Polaków do atomu
drukuj stronę
poleć znajomemu

PGE szuka sposobu na przekonanie Polaków do atomu

PGE szuka sposobu na przekonanie Polaków do atomu
fot. chascar/CC/Flickr

 – Rządowa kampania „Poznaj atom” ruszyła za późno – gdy decyzja o budowie elektrowni jądrowej została podjęta, bez społecznej debaty. To, a nie sama technologia, rodzi opór mieszkańców – tłumaczy dr Piotr Stankiewicz, socjolog. Przed spółką PGE EJ, odpowiedzialną za wybudowanie elektrowni, wciąż stoi zadanie dotarcia do mieszkańców miejscowości, gdzie może stanąć siłownia. Firma w ciągu najbliższych dni podpisze umowę z agencją PR, która będzie wspierała ją przy realizacji tej inwestycji.

 – Jeśli decyzje dotyczące inwestycji podejmowane są z pominięciem głosu społeczności, to sprawia, że spotykają się z nieufnością. To jest schemat przywiezienia inwestycji w teczce. Społeczność lokalna budzi się i widzi, że nagle zaczyna się budować lub poszukiwany jest gaz łupkowy, nagle pojawiają się maszyny do badań sejsmicznych, które rozjeżdżają pola – mówi dr Piotr Stankiewicz, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który prowadzi badania dotyczące budowy elektrowni atomowej w Polsce. 

W styczniu 2009 roku rząd zdecydował o rozpoczęciu prac nad Programem Polskiej Energetyki Jądrowej. Jego realizację w zakresie budowy i eksploatacji przyszłej elektrowni powierzył Polskiej Grupie Energetycznej. Spółka planuje budowę dwóch elektrowni o mocy około 3 tys. MW każda. Podjęcie decyzji o tak ważnej inwestycji bez udziału społeczeństwa, w ocenie socjologa, wpłynęło negatywnie na jej odbiór przez Polaków.

Socjolog podkreśla, że konsultacje ze społeczeństwem powinny mieć miejsce nie tylko na etapie podejmowania decyzji o inwestycji. Powinny dotyczyć również tego, jakie będą stosowane zabezpieczenia, jakie instytucje będą czuwały nad jej bezpieczeństwem, jaki będzie dostęp do informacji na temat ich działalności.

 – Tragiczne wydarzenia w Fukushimie nauczyły nas tego, że żadna technologia nie zapewni nam bezpieczeństwa. Mogą zapewnić je tylko ludzie i odpowiednie instytucje, których zadaniem jest dbanie, by wszystko sprawnie funkcjonowało. To jest olbrzymie zadanie dla dozoru jądrowego, ale i dla całej administracji publicznej, i rządowej, i samorządowej –przypomina dr Piotr Stankiewicz.

Fundamentalną kwestią jest łatwy dostęp do wszystkich informacji, ekspertyz dotyczących tej inwestycji. Zdaniem socjologa tego zabrakło podczas wyboru możliwych lokalizacji elektrowni atomowej.

 – Społeczeństwo powinno mieć poczucie, że ta inwestycja jest realizowana w sposób bezpieczny, zgodnie z dobrem wspólnym. W przeciwnym przypadku powstaje pole do podejrzeń, że służy ona partykularnym interesom pewnych grup, że jest to proces napędzany przez działalność lobbystów wielkiego przemysłu atomowego – uważa dr Piotr Stankiewicz.

 – Dla Ministerstwa Gospodarki rekomendacje są takie: rozmawiajcie ze wszystkimi najtrudniejszymi przeciwnikami, organizujcie debaty otwarte, w których dopuścicie do głosu przeciwników, wysłuchajcie ich argumentów, nie lekceważcie tych argumentów, bo oni mają wam ciekawe rzeczy do powiedzenia – twierdzi prof. Andrzej Kraszewski, były minister środowiska.

Zdaniem profesora zupełnie inne, trudniejsze zadanie stoi przed PGE EJ, ponieważ firma powinna dotrzeć również do mieszkańców miejscowości, gdzie może stanąć elektrownia.

 – Niech spółka tworzy lokalne inicjatywy, dba o tamtejszych liderów, współpracuje z władzami samorządowymi różnych szczebli: od gmin począwszy poprzez powiaty aż po województwa. Niech nie boi się demonstrować benefitów dla społeczności. To jest program, który musi być zrobiony profesjonalnie, musi być obliczony na lata, a nie na rok, jak to w tej chwili się planuje, bo w ciągu roku niczego się nie osiągnie – przestrzega prof. Andrzej Kraszewski.

 – Jesteśmy w stałym kontakcie z mieszkańcami, władzami i przedsiębiorcami z gmin, na terenie których znajdują się potencjalne lokalizacje pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Społeczności Choczewa, Krokowej i Gniewina są bardzo zainteresowane wszystkim, co dotyczy projektu. My z kolei prowadzimy debaty i słuchamy opinii zarówno przeciwników, jak i zwolenników – odpowiada Katarzyna Kozłowska, dyrektor biura komunikacji w PGE Energia Jądrowa.

PGE EJ skoncentruje się na działaniach edukacyjno-informacyjnych w tych lokalizacjach we współpracy z lokalną społecznością, organizując m.in. lekcje, debaty w szkołach, konkursy plastyczne oraz spotkania informacyjne. Spółka wybrała właśnie agencję PR, która wspomoże ją w prowadzeniu tych działań. W ciągu najbliższych dni zostanie podpisana umowa.

Również w lutym ma zostać podpisana umowa z wybranym w przetargu wykonawcą badań lokalizacyjno-środowiskowych. Wyniki tych badań, które poznamy za około dwa lata, pozwolą podjąć decyzję o lokalizacji elektrowni jądrowej w Polsce. Wykonawca pojawi się w terenie na wiosnę. Spółka PGE EJ prowadzi już od grudnia warsztaty informacyjne dla radnych, liderów opinii, nauczycieli, podczas których zbierane są ich sugestie i pytania. Ma to pomóc w przygotowaniu odpowiedzi na pytania mieszkańców.

 – Komunikacja ogólnopolska będzie odbywać się przede wszystkim za pomocą portalu www.swiadomieoatomie.pl. Opracowujemy plan współpracy z uczelniami humanistycznymi, ekonomicznymi, medycznymi i politechnicznymi w Polsce, bo projekt jądrowy to temat nie tylko dla inżynierów, ale też dla socjologów, radiologów i specjalistów od bezpieczeństwa – informuje Kozłowska.

Są już pierwsze efekty tych działań – według badań opinii publicznej przeprowadzonych przez TNS Polska na zlecenie PGE Energia Jądrowa, od jesieni 2011 roku do jesieni 2012 roku poparcie dla budowy elektrowni atomowej w sąsiedztwie zwiększyło się w gminie Gniewino o 15 punktów procentowych – z 62% do 77%. W gminie Krokowa utrzymuje się na tym samym poziomie – 59%, a w gminie Choczewo mimo spadku poparcie wynosi 51%. W gminie Mielno poparcie utrzymuje się na niezmiennie niskim poziomie i wynosi 9%.

newseria.pl

follow us in feedly
REKLAMA

Otrzymuj wiadomości z rynku elektrotechniki i informacje o nowościach produktowych bezpośrednio na swój adres e-mail.

Zapisz się
Administratorem danych osobowych jest Media Pakiet Sp. z o.o. z siedzibą w Białymstoku, adres: 15-617 Białystok ul. Nowosielska 50, @: biuro@elektroonline.pl. W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych.
Komentarze (1)
Dodaj komentarz:  
Twój pseudonim: Zaloguj
Twój komentarz:
dodaj komentarz
No avatar
Gość
Ciemna strona elektrowni atomowych
Mało kto wie, że skażenie promieniotwórcze, jakie tworzy awaria reaktora, jest setki razy większe od bomby atomowej. Przykładowo do reaktora wchodzi 190 ton paliwa w formie wzbogaconego uranu, a z czasem dochodzi jeszcze najgroźniejsze składowanie paliwa zużytego, tymczasem bomba atomowa zawiera zaledwie kilka, kilkanaście kilogramów uranu lub plutonu, to 2000 razy mniej. Dlatego w Czarnobylu ilość uwolnionego promieniowania przekraczała 200 do 280 razy to, które pochodziło z bomby zrzuconej na Hiroszimę. Opanowano sytuację, skończyło się dobrze ze190 ton paliwa do atmosfer trafiło zaledwie 8 ton, a co mogło się stać? Według gorszego scenariusza Europa mogła zostać tak silnie skażona, że nie nadawałaby się do zamieszkania przez 500 lat.

Wypadek w Czarnobylu
Rozliczony po 20-u latach Czarnobyl, to miliony ofiar promieniowania, dziesiątki milionów chorych na Ukrainie, Białorusi, w Europie. Ile dzieci nosi w sobie uszkodzone geny? Ile będzie chorób w kolejnych pokoleniach? To są prawdziwe gigantyczne koszty, ukryte za murami szpitali i domów. Wdychane lub zjadane pierwiastki promieniotwórcze akumulują się w kościach i promieniują uszkadzając DNA, powodują raka i dziesiątki innych chorób. Przykładowo, co piąty obywatel Białorusi żyje na skażonej ziemi. Rolnicy produkują skażoną żywność, 23% terytorium kraju jest silnie skażone.

Wypadek w Fukushimie
Śledztwo ujawniło, że doszło do awarii reaktora zaraz po trzęsieniu ziemi, jeszcze przed falą tsunami. Wystarczyło więc samo trzęsienie ziemi. 100% bezpieczne reaktory zaczęły kolejno wybuchać. Japonia miała wyjątkowe szczęście, że wiatr wszystko przeniósł nad ocean, w przeciwnym razie ta awaria mogła zniszczyć całe państwo. Mniej szczęścia mieli ci na oceanie, wśród dzieci znajdujących się na statkach wycieczkowych już co trzecie ma raka, a reszta ma raczej małe szanse na szczęśliwe życie. Matsumoto, prezes firmy Tepco przekazał, że emisja materiałów radioaktywnych jest równa lub większa niż ta w Czarnobylu. Po czasie, gdy opad radioaktywny i skażoną wodę zabrały prądy oceaniczne, a społeczeństwo domagało się wyłączenia wszystkich elektrowni atomowych zaczęto tę informację dementować. Aby przetrwać branża nuklearna za wszelką cenę zaprzecza skutkom awarii i wycieków.

Marzenie terrorysty
Nowe reaktory to giganty (w 1995r. w Żarnowcu miał ruszyć reaktor 440MWe, reaktor GE Fukushima I dysponował mocą: 460MWe, nowe mają 1650MWe). Po awaryjnym wyłączeniu reaktor dalej pracuje, więc trzeba zapewnić nieprzerwane chłodzenie przez kilkanaście dni, aby nie doszło do stopienia rdzenia i wybuchu. Taki reaktor jest marzeniem terrorysty - idealny cel ataku. Wystarczy uszkodzić obiegi chłodzenia i skutki mogą być wielokrotnie gorsze od awarii w Czarnobylu. A wystarczy do tego kilkunastu bojowników wyposażonych w ładunki wybuchowe i karabiny szturmowe. Terroryści wybiorą moment przed przeładunkiem paliwa i bezwietrzną pogodę, aby skoncentrowany opad radioaktywny zabił miliony ludzi. Spowoduje to natychmiastowe zamknięcie wszystkich reaktorów w Europie i Ameryce wywołując wielki kryzys energetyczny i ekonomiczny. Takie reaktory powinny być otoczone murem i obstawione kompanią wojska. Przed Fukushimą terrorystów interesowały samoloty i wieżowce, ale czasy się zmieniają. Ludzie od zarządzania ryzykiem korporacyjnym dobrze wiedzą, że elektrownie atomowe są bezbronne w przypadku kilkunastu scenariuszy ataku terrorystycznego. Uważają że to tykająca bomba, ale mają złamane kręgosłupy by się odważyć na wypowiedź publiczną.

Bezpieczne reaktory
Podobnie jak kiedyś producenci azbestu czy Titanica, teraz potężne lobby atomowe przekonuje o bezpieczeństwie reaktorów. Nowe reaktory są bezpieczniejsze, podobnie jak nowy opel jest bezpieczniejszy od łady. Bardzo trudno panować nad reakcją rozszczepienia jądra atomu, dlatego nie unikniemy kolejnych awarii reaktorów, tak samo jak wypadków drogowych czy lotniczych. Oby następne awarie skończyły się tak szczęśliwie jak Czarnobyl czy Fukushima.

Statystyka katastrof
Ze 150 elektrowni atomowych w 34 lata 3 wywołały katastrofę, mamy też 35 000 samolotów pasażerskich. Gdyby samoloty pasażerskie ulegały katastrofom z takim samym prawdopodobieństwem jak elektrownie, to mielibyśmy 700 katastrof, wtedy linie lotnicze przestałyby istnieć. Tak duże ryzyko awarii powoduje, że nie da się ubezpieczyć elektrowni atomowej, dziwnym trafem wszystkie firmy ubezpieczeniowe nie wierzą w bezpieczeństwo tych konstrukcji. Odnotowano również 156 poważnych wycieków substancji radioaktywnych, to ponad jeden na elektrownię.

Pułapka inwestycyjna
Amerykanie po awarii Three Mile Island przestali budować elektrownie atomowe, Rosjanie po Czarnobylu. Natomiast Japończycy, Niemcy, Włosi, Szwajcarzy, itd. po Fukushimie likwidują bezpowrotnie wszystkie atomówki. A co będzie jak zdarzy się kolejna katastrofa. Już teraz na świecie w wyniku protestów zamykają elektrownie atomowe, a my będziemy dopiero budować, a budowa trwa 10 lat. Aby elektrownia była opłacalna, to trzeba ją eksploatować 60 lat. Niewykluczone, że już za kilka lat po kolejnym wypadku typu Fukushima będziemy nowe elektrownie zamykać nie patrząc na koszty. Na likwidację elektrowni atomowych wydamy fortunę i zostaniemy bez energii elektrycznej. W taką pułapkę dopiero co wpadła Japonia.

Koszty eksploatacji rosną lawinowo
Uran w 2003r. kosztował 10$, w 2013 już 50$, w 2017r. prognozuje się 170$. Innym czynnikiem ryzyka jest zmiana prawa w zakresie: zasad eksploatacji, ochrony antyterrorystycznej i składowania odpadów promieniotwórczych, co może drastycznie podnieść koszty. Będziemy musieli też słono płacić za serwis francuskiego monopolisty, nie posiadamy uprawnień ani infrastruktury do wykonywania: przeglądów, napraw, remontów.

Koszty budowy
Polska wyda na dwie elektrownie atomowe 150 mld zł, a pewnie więcej, to 4160 zł na każdego Polaka. To będzie najdroższa energia, ponieważ atomowe elektrownie bardzo zdrożały (koszty dodatkowych zabezpieczeń) i są już 3...4 razy droższa od węglowych. Nie posiadamy technologii, więc wszystko kupimy od Francuzów. Pieniądze, które wydamy, w 80% bezpowrotnie odpłyną z krajowej gospodarki.

Społeczeństwo pokryje wszystkie koszty inwestycji i ryzyka.
Żadna prywatna firma nie zainwestuje w elektrownię atomową, na tym można tylko mniej lub więcej stracić. Jeżeli jednak rząd udzieli gwarancji państwowych zakupu prądu po opłacalnej cenie, co oznacza pokrywające wszystkich kosztów wytwórcy, to oczywiście na takiej zasadzie opłaca się wszystko. Mając państwowe gwarancje opłacalnej ceny, można ten prąd „koniem kręcić”.

Kupujemy reaktory z epoki zimnej wojny
Nowe reaktory 3 generacji EPR, pod tą nazwą kryje się zwyczajny PWR zaprojektowany przez Rosjan i uruchomiony w 1971r. Miejsce tej technologii jest na złomowisku. Tymczasem potężne finansowo lobby atomowe posiada najlepszych sprzedawców, pośrednio sponsoruje naukowców, media i wiele instytucji. Jak to mówią sprzedawcy "przy odpowiedniej kampanii promocyjnej można sprzedać piasek Arabowi na pustyni".

Wzorce z Białorusi
Jak sięgnąć wstecz, pewne biznesy są narażone na wpływy świata przestępczego np: hazard, agencje towarzyskie, a z większego kalibru handel bronią i energetyka atomowa. Branże te są korupcjogenne ,dlatego w interesie każdego państwa jest uczynić ich działalność całkowicie przejrzystą. W Polsce dzieje się odwrotnie, ominięto procedurę przetargową, co oznacza nałożenie tajemnicy handlowej na 95% informacji. W taki sposób ukrywa się prawdziwe koszty, warunki handlowe, kalkulację ryzyka. To praktyki rodem z Białorusi, niedopuszczalne w demokratycznym państwie.

Rolnictwo i przemysł spożywczy
Polskie płody rolne i produkty spożywcze to hit eksportowy. Ostatnio polską żywność zauważyli Chińczycy, którzy uważają, że jest najwyższej jakości. Polska jest krajem rolniczym, rolnictwo i zakłady przetwórcze to najważniejszy i najszybciej rozwijający się sektor gospodarki. Jeżeli dojdzie do awarii reaktora w Polsce, to eksport żywności się załamie. Nikt nie kupi radioaktywnego mleka czy kapusty. W ruinę popadnie rolnictwo i potężny przemysł spożywczy. Ogromna liczba zatrudnionych tam ludzi zostanie bez pracy. Na jednego zwolnionego w przemyśle spożywczym przypadnie kilku zwolnionych w innych działach gospodarki. Będziemy mieli bezrobocie i biedę na wielką skalę, a ludzie słabo wykształceni zostaną bez szans na znalezienie pracy.

Lokalizacja i sprzeciw
Oddalamy elektrownie atomowe od dużych miast, aby ograniczyć liczbę ludzi mieszkających bezpośrednio w strefie rażenia. Gwałtowne zmiany świadomości społecznej, błyskawiczny obieg informacji to rodząca się potęga nowoczesnego społeczeństwa, którego głos czasem się przebija i wygrywa. Przykładem są Gąski, gdzie mobilizacja i gwałtowny sprzeciw lokalnej społeczności spowodował momentalny odwrót i rezygnację z budowy elektrowni atomowej - zrezygnowano zanim dyskusja o zagrożeniach się nagłośni. A może zaproponować postawienie elektrowni atomowej w Warszawie pod oknem decydentów? Po jej zamknięciu zostanie wielki jak pałac kultury „pomnik głupoty”.

Nieuchronne zmiany
Ciemną wizją przyszłości dla lobby atomowego, lobby paliw kopalnych i większości firm gigantów z sektora energetycznego jest rozwój mikro energetyki, więc na ile to możliwe będą blokować zmiany. Minielektrownie (wiatrowe, słoneczne, gazowe, geotermalne) oraz prąd z mikro źródeł mogą produkować wszyscy nawet małe firmy i odbiorcy indywidualni, rynek ten nie nadaje się dla dotychczasowych wielkich graczy. Prąd produkowany lokalnie i zużywany lokalnie nie pozwala też wiele zarobić na przesyle. Długoterminowo rosną ceny uranu, równocześnie gwałtownie spadają ceny energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych, np. panele słoneczne potaniały o 50% zaledwie w ciągu jednego roku, wiatraki aż o 24%. Rozwój technologii i produkcja seryjna utrzyma ten trend spadkowy przez lata. Prąd z wiatraków i paneli jest jeszcze drogi, ale kiedyś pralki automatyczne, komputery też były drogie. Tymczasem w Niemczech po podliczeniu wszystkich kosztów pierwszy raz w historii prąd z wiatraków i paneli słonecznych stał się tańszy od prądu z elektrowni atomowych. Włosi, widząc zmiany, poszli śladem Niemiec, bezpowrotnie zamykają elektrownie atomowe, które pracują non-stop na pełnej mocy i wyjątkowo nie nadają się do współpracy z mikro energetyką.

Efekt cieplarniany i gówno warte raporty
Lobby atomowe wsparło miliardami dolarów klimatologów szukających na siłę dowodów wywołania przez emisję CO2 efektu cieplarnianego. W odpowiedzi przemysł paliw kopalnych (węgiel, ropa) wsparł klimatologów którzy temu efektowi zaprzeczają. Na dzień dzisiejszy rzesze naukowców badają efekt cieplarniany publikując mnóstwo raportów. Robiąc modele klimatyczne wszyscy znają tę samą matematykę i mają takie same dane wyjściowe więc wyniki powinny być takie same lub podobne, a są skrajnie różne. Trwa brudna walka na: badania, raporty, autorytety, itd. Przykładowo klimatolodzy z Chin, Rosji, Polski zapewniają, że efekt cieplarniany jest naturalny, a klimatolodzy z Francji, Niemiec, czy Japonii są przekonani, że wywołuje go działalność człowieka. Wygląda to tak: klimatolodzy korzystający z prądu wytworzonego z węgla stwierdzają, że efekt cieplarniany jest całkowicie naturalny i nie wywołuje go spalanie węgla. Nie ma w tym zbyt wiele nauki, ale widać logiczne myślenie o własnej dupie. To przykład totalnego upadku niezależnej nauki, prace naukowe w tym i kilku podobnych dziedzinach należy traktować jak dezinformacje.

Łapacz stopionego rdzenia
Ulepszone rozwiązanie, które podobnie jak w samochodzie poduszki powietrzne, czy wzmocnienia boczne ma ograniczyć skutki katastrofy. Wielka masa przetopionego paliwa jest jak pożar potężnego wysokościowca. Jak taki pożar wymknie się spod kontroli ,to nie można już nic zrobić poza ewakuacją ludzi. Jest to rozwiązanie wątpliwej skuteczności, nigdy też nie było testowane.

Szkodliwe promieniowanie
Należy tutaj rozróżnić dwie rzeczy: promieniowanie przyjęte w postaci promieniowania (np. zdjęcia rentgenowskiego) i promieniowanie wprowadzone do organizmu w postaci wdychania, zjedzenia pyłu radioaktywnego (który trwale pozostanie w organizmie). Mierzy się i podaje poziom promieniowania w danym miejscu, co nie ma znaczenia i zgodnie z komunikatami nie stwarza zagrożenia. Groźne jest wdychanie lub zjedzenie pyłu radioaktywnego.
REKLAMA
REKLAMA
Nasze serwisy:
elektrykapradnietyka.com
przegladelektryczny.pl
rynekelektroniki.pl
automatykairobotyka.pl
budowainfo.pl