Polski sektor budowlany musi przygotować się do zmian, które mogą zrewolucjonizować rynek. Już za niespełna siedem lat obiekty należące do państwa mają charakteryzować się niemal zerowym zużyciem energii. Od 2021 roku także wszystkie nowe budynki będą musiały spełniać te parametry. To oznacza konieczność stosowania przez deweloperów nowoczesnych, energooszczędnych technologii, które będą napędzać polską gospodarkę.
- Zgodnie z polskimi standardami, zużycie energii na metr kwadratowy powierzchni jest na poziomie około 120 do 300 kWh rocznie. Natomiast w rozwiniętych państwach zachodnich jest to około 50 KWh. A są plany, by dla budownictwa pasywnego to zużycie spadło do 10 kWh na metr kwadratowy rocznie – informuje Zbigniew Szpak, Prezes Krajowej Agencji Poszanowania Energii (KAPE).
Zużycie energii również w polskim budownictwie wkrótce się zmieni. Unijna dyrektywa nakazuje, by do 31 grudnia 2020 roku wszystkie nowe budynki miały niemal zerowe zużycie energii. Natomiast te zajmowane przez władze publiczne oraz będące ich własnością – po 31 grudnia 2018 roku.
Termomodernizacja może polegać na wymianie kotła, systemów grzewczych, okien i drzwi oraz dociepleniu murów budynków. Jak informuje Łukasz Sikorski z Krajowej Agencji Poszanowania Energii, średni koszt takiej operacji dla jednego budynku to 400 tys. zł. Według szacunków obiektów należących do państwa, które wymagają termomodernizacji, jest w kraju jeszcze około 3 tys., co oznacza, że inwestycje przekroczą miliard złotych.
KAPE prognozuje również zmiany związane z konstruowaniem budynków. Nastąpi rozwój technologii budowy domów mieszkalnych jednorodzinnych opartych na lekkim szkielecie drewnianym lub stalowym. Koszty i tempo budowy uczynią tego typu budownictwo atrakcyjnym dla kupujących, ponieważ koszty ich utrzymania spadną dzięki niższym rachunkom.
Rozwój budownictwa energooszczędnego ma być korzystny dla wszystkich, „przynosząc oszczędności użytkownikom budynków, napędzając polską gospodarkę oraz przyczyniając się do poprawy stanu środowiska naturalnego”. Tym bardziej, że nie tylko deweloperzy będą zmuszeni do energooszczędnego budownictwa.
- Rosnące ceny zwłaszcza energii cieplnej i gazu, wymuszą na odbiorcach indywidualnych modernizację poprzez ocieplenie budynków, ocieplenia budynków użyteczności publicznej w gminach. Zakładamy, że wzrost cen energii elektrycznej spowoduje konieczność modernizacji oświetlenia ulicznego, które stanowi jeden z najważniejszych kosztów w budżetach gmin – przypomina prezes KAPE.
Dodaje, że energochłonność polskiej gospodarki do 2009 roku wykazywała pozytywną tendencję spadkową. Natomiast już od 2010 roku mamy do czynienia ze wzrostem zużycia energii na jednostkę PKB.
Zdaniem Zbigniewa Szpaka jest kilka obszarów, które należałoby w tym celu poprawić.
- Należy zacząć od nas samych, czyli trzeba w sposób świadomy zużywać energię i kontrolować rachunki, które płacimy. Przemysł sam dba o to, żeby systematycznie poprawiać zużycie energii na jednostkę produkcji, bo to są spore oszczędności. Sytuacja jest dosyć trudna w transporcie, gdzie zużycie energii systematycznie rośnie. To zjawisko, które się wymknęło spod kontroli odpowiednich ministerstw. Podobnie zła sytuacja jest w budownictwie z uwagi na kiepskie standardy, które mamy opisane w ustawach i bardzo kiepski proces wdrażania termomodernizacji – mówi Zbigniew Szpak.
Uzasadnienie do dyrektyw mówi o tym, że budynki odpowiadają za 40% łącznego zużycia energii w Unii Europejskiej. Sektor ten się rozwija, co prowadzi do wzrostu zużycia energii. Dlatego ograniczenie jej konsumpcji oraz wykorzystywanie energii ze źródeł odnawialnych w sektorze budynków są konieczne do ograniczenia uzależnienia energetycznego Unii i emisji gazów cieplarnianych.
newseria.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |