W marcu odnotowano znaczny wzrost sprzedaży samochodów napędzanych silnikami elektrycznymi. Niestety nie w Polsce, a w Niemczech. U nas dostęp do takiego pojazdu dla przeciętnego Polaka jest wciąż ograniczony. Główne powody to wysoka cena i słaba infrastruktura.
W ubiegłym roku w Polsce sprzedano niecałe 40 sztuk samochodów elektrycznych. We Francji tylko w marcu zarejestrowano ich ponad 480, a w Norwegii - 320. Najpoważniejszą barierą wciąż jest dla nas cena takich aut, które kosztują ponad 100 tys. zł. Poza tym polskiemu kierowcy wciąż jeszcze brakuje, mimo rosnących cen paliw, odpowiedniej ekologicznej motywacji.
- Ekologia to nie jest mocna strona polskiego rynku - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
- Podejście kierowców się zmienia, kiedy rząd wprowadza odpowiednie regulacje. To one wymuszają na obywatelach inny sposób myślenia i one powodują, że nasze zainteresowanie samochodami ekologicznymi jest większe, w tym także pojazdami hybrydowymi, które niestety dzisiaj na rynku są pojazdami zdecydowanie droższymi niż ich odpowiedniki w tej klasie, ale z napędem klasycznym - wyjaśnia Wojciech Drzewiecki.
Dopłaty dla kierowców, którzy zdecydują się na zakup auta na prąd, zaoferowały rządy m.in. Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii. W Danii dotacje z budżetu przekraczają 20 tys. euro. Niektóre państwa, jak Francja, decydują się na ulgi podatkowe.
Inną przeszkodą na polskim rynku jest wciąż bardzo uboga infrastruktura pozwalająca na właściwą eksploatację auta na prąd. W Warszawie jest tylko kilkanaście miejsc, gdzie można "zatankować" swoje auto. Dla przykładu, Berlińczycy mają ich do dyspozycji ponad 300. Średni zasięg małych samochodów elektrycznych to ok. 150 km. Pełny cykl ładowania baterii trwa ponad 7 godzin.
- Zasięg tego typu aut jest bardzo ograniczony. Brakuje nam wciąż infrastruktury. Ona istnieje tylko w dużych miastach, ale to jeszcze w ograniczonych ilościach. Punkty ładowania możemy spotkać np. w centrach handlowych, a to za mało na rozwój tego typu rynku - mówi prezes IBRM Samar.
Jego zdaniem udział samochodów elektrycznych i hybrydowych w rynku będzie systematycznie rósł. W najbliższym czasie nie ma jednak co liczyć na rewolucję.
- Żeby sytuacja się diametralnie zmieniła musimy mieć do czynienia z autami, które pozwalają na przejechanie większych dystansów, a na to musimy jeszcze poczekać. I ceny tych aut muszą być niższe - uważa Wojciech Drzewiecki.
Podobny trend widać już w sprzedaży aut z napędem hybrydowym:
- Im więcej tych aut pojawia się w ofercie producentów, tym większa konkurencja i tym samym niższe ceny. Dzisiaj mówi się niemalże o zrównaniu cen hybryd, które będą wprowadzone na rynek, z cenami samochodów napędzanych silnikami wysokoprężnymi - dodaje Wojciech Drzewiecki.
Według ostatniego raportu KPMG na świecie do 2025 roku liczba rejestracji nowych samochodów elektrycznych będzie stanowiła mniej niż 15 proc. nowych samochodów.
newseria.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |