Zgodnie z dyrektywą unijną do 2020 roku każdy nowy budynek będzie musiał mieć "niemal zerowe zużycie energii". Regulacja wzbudza kontrowersje, pojawiły się wręcz opinie o nieopłacalności budownictwa samowystarczalnego energetycznie. Czy są uzasadnione?
Obecnie średnie zapotrzebowanie na ciepło budynków w Polsce to 170 kWh. W Niemczech wskaźnik ten jest aż pięciokrotnie niższe. W opublikowanym właśnie raporcie, przygotowanym na zlecenie Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości (KBiN), eksperci proponują, aby budynki pasywne i zeroenergetyczne były tylko etapem na drodze do większych zmian w budownictwie.
Ewaryst Hille, współautor raportu „Analiza efektywności inwestycji w budynkach o zużyciu energii bliskim zeru, zgodnie z Dyrektywą RECAST EPBD” przekonuje, że docelowym, ekonomicznie uzasadnionym standardem nowego budownictwa w perspektywie najbliższych 20 lat powinien być tzw. budynek aktywny, czyli dodatni energetycznie. Zdaniem eksperta w początkowym okresie procesu zmian, zwłaszcza w zabudowie rozproszonej, budynek pasywny i zeroenergetyczny powinny być tylko etapami w drodze do tego celu.
Z „Analizy efektywności…” wynika, że dla nowego budynku pasywnego i o wyższej efektywności energetycznej racjonalnym może być przyłączenie wyłącznie do sieci elektroenergetycznej. Zdaniem ekspertów bez względu na datę obligatoryjnej implementacji znowelizowanej Dyrektywy EPBD (po 2020 r.), aktualnie wznoszone budynki powinny być już zgodne ze standardem gotowości do produkcji nadwyżek energii elektrycznej.
Według definicji proponowanych w raporcie Hille'a, budynek zeroenergetyczny jest samowystarczalnym energetycznie i posiada własne źródła energii pokrywające netto wszystkie potrzeby energetyczne. Jednak budynki „gotowe do aktywności energetycznej” w bardzo nieodległej perspektywie powinny być doposażanie w elementy energetycznie czynne i umożliwiające akumulację energii elektrycznej, np. w ogniwach elektrycznych zaparkowanego w garażu samochodu.
Zmianom w przepisach budowlanych towarzyszą też zmiany w prawie energetycznym. Przedstawiony w grudniu 2011 r. projekt ustawy o OZE przewiduje szereg preferencji dla mikroinstalacji. Choć zdaniem branży OZE część z nich wymaga jeszcze korekt, to jest to wyraźny krok w kierunku budynków dodatnich energetycznie.
Zdaniem Marcina Piotrowskiego, wiceprezesa KBiN, najtańszym, najbardziej konkurencyjnym i najbezpieczniejszym źródłem energii jest energia zaoszczędzona. Tutaj polskie budynki mają jeszcze ogromny potencjał do wykorzystania.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |