Z ponad 1 mld zł promes przyznanych w tym roku przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na dofinansowanie dużych przedsięwzięć w zakresie odnawialnych źródeł energii ani złotówka nie zostanie przeznaczona na fotowoltaikę. Powód? Brak wniosków o dopłaty do dużych inwestycji związanych z pozyskiwaniem energii elektrycznej ze słońca. Tymczasem wykorzystanie tylko pięciu instalacji fotowoltaicznych w Polsce o łącznej mocy 326 kW pozwala zmniejszyć rocznie emisję CO2 o ok. 360 ton.
Obecne warunki dofinansowania przez NFOŚiGW dużych projektów OZE, w tym instalacji fotowoltaicznych, zostały wprowadzone kilka lat temu. Nie ma jednak zainteresowania ze strony wnioskodawców. Zdaniem Witolda Maziarza z Departamentu Komunikacji i Strategii Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej działania związane z fotowoltaiką wydają się inwestorom zbyt trudne i zbyt drogie.
Problem dotyczy zresztą wszystkich odnawialnych źródeł energii. Zainteresowanie dopłatami do dużych projektów związanych z OZE (o wartości powyżej 10 mln zł) jest generalnie niższe od oczekiwanego. Tę tendencję przełamuje powoli wprowadzony niedawno system promes.
To zachęta: budujcie, a my wam zapłacimy – podkreśla Witold Maziarz. – Dzięki niej w porównaniu do pierwszych konkursów na dofinansowanie z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, które odbyły się 2 - 3 lata temu, liczba potencjalnych inwestycji w OZE zwiększyła się 10-krotnie. Wówczas na 60 wniosków, dofinansowanie otrzymywało 6-8. Część wniosków, które wtedy odpadły, teraz dojrzało i ma szansę na realizację.
Ale inwestycje w fotowoltaikę nadal do nich nie należą. Zdaniem Romana Pluszczewa, prezesa FITEN SA, spółki zajmującej się obrotem energią elektryczną, główną przyczyną jest brak zróżnicowania sposobów dofinansowania do różnych źródeł odnawialnych. Bardziej opłaca się inwestować w biogaz lub energię wiatrową.
Eksploatacja instalacji fotowoltaicznej jest stosunkowo tania, ale na początek koszty inwestycji są bardzo wysokie. W ogólnym rozrachunku ilość energii, jaką można w Polsce uzyskać z tego źródła, jest niższa niż w przypadku energii wiatrowej lub biogazowi, przy tych samych nakładach inwestycyjnych – analizuje Roman Pluszczew, prezes zarządu Fiten SA. – Poza tym, spośród wszystkich źródeł odnawialnych wykorzystywanych na skalę przemysłową tylko dobrze prowadzone biogazownie są w stanie zapewnić stałe zaopatrzenie w energię, a zatem bezpieczeństwo energetyczne. Niestabilność produkcji pozostałych instalacji trzeba równoważyć jakimś konwencjonalnym źródłem energii – głównie gazem.
Dlatego łączna moc instalacji fotowoltaicznych funkcjonujących w Polsce, mimo dofinansowaniu z funduszy unijnych, jest w zasadzie marginalna. Wszystkie wytwarzają energię jedynie dla potrzeb własnych inwestorów.
System zasilania słońcem o mocy 20 kW posiada Ambasada Japonii w Warszawie. Panele słoneczne o łącznej mocy zainstalowanej 54 kW na dachach dwóch budynków i fasadzie Wydziału Inżynierii Środowiska od 2007 r. zaopatrują w prąd Politechnikę Warszawską. Autonomiczny system zasilania oświetlenia o mocy 82 kW od listopada ub. roku posiada Wojewódzki Specjalistyczny Szpital im. dr. Wł. Biegańskiego w Łodzi.
Instalacja solarna o mocy 50 kW znajduje się również na dachu hali chłodni fabryki FRoSTA w Bydgoszczy, produkującej mrożonki. Koszt inwestycji w wysokości 400 tys. euro, został w 80 proc. dofinansowany w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego "Rybołówstwo i przetwórstwo ryb 2004-2006".
Energia pochodząca z instalacji pozwala zaoszczędzić nawet do 30 proc. energii zużywanej do wychłodzenia mroźni – informuje Agata Zielińska zastępca kierownika marketingu spółki FRoSTA.
Najnowsza i największa instalacja fotowoltaiczna w Polsce o mocy zainstalowanej ok. 100 kW została uruchomiona dwa tygodnie temu w centrum logistycznym producenta obuwia grupy NG2 w Polkowicach.
Panele słoneczne zostały umieszczone na południowej ścianie budynku o długości 80 m i wysokości 20 m. Zasilą nowy magazyn logistyczny o powierzchni 23 tys. m2 i nowoczesny w pełni zautomatyzowany system sortowniczy naszych produktów, który zostanie uruchomiony w marcu 2012 r. – informuje Sebastian Szymczak, dyrektor działu logistyki grupy NG2. – Inwestycja została dofinansowana z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.
Ponieważ instalacja nie ma podłączenia do sieci energetycznej, nadwyżki prądu pozyskanego ze słońca będą przekazywane do pozostałych trzech budynków NG2 działających w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
Oprócz kilku autonomicznych instalacji fotowoltaicznych w Polsce funkcjonują również cztery minielektownie słoneczne w: Siemianowicach Śląskich, Jaworznie, Rybniku i Warszawie, ale ich łączna moc nie przekracza 100 kW. Wnioskując na podstawie danych Urzędu Regulacji Energetyki, jest niewielka szansa, że sytuacja zmieni się znacząco w najbliższym czasie.
– Do tej pory URE wydał promesy na cztery instalacje fotowoltaiczne (o łącznej mocy 1,149 MW). Pozwalają one na rozpoczęcie inwestycji – informuje Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki. – Mamy także dwa bieżące wnioski (jeden o wydanie promesy i jeden o wydanie koncesji) na wytwarzanie energii w źródłach fotowoltaicznych.
A szkoda, bo energia słoneczna, obok wiatrowej jest jedną z najczystszych. Według szacunków prof. Mark Z. Jacobsona z Uniwersytetu Stanford, względna emisja CO2 z ogniw fotowoltaicznych z uwzględnieniem całego cyklu życia elektrowni, w tym produkcji paneli, transportu i montażu konstrukcji, wynosi od 19 do 59 gram na 1 kWh wyprodukowanej energii. Dla porównania w przypadku energii pozyskanej z węgla, uwzględniając jego wydobycie, transport i spalanie w elektrowniach, emisja CO2 w Polsce wynosi ok. 1500 g/kWh, czyli od 25 do prawie 80 razy więcej.
Pokonanie 250-kilometrowej trasy regat łodzią z silnikiem elektrycznym, pobierającym energię z paneli słonecznych, zamiast spalinowym, to oszczędność 5 litrów benzyny, czyli ok. 15 kg dwutlenku węgla. Zastąpienie jednej tylko lampy ulicznej metalohalogenkowej nowoczesną lampą LED, zasilaną przez ogniwa fotowoiltaiczne, pozwala zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o 2,5 tony w ciągu roku – wylicza Bartosz Puchowski z Fiten Solar Team, konstruktor łodzi na panele słoneczne. Maksymalne wykorzystanie tylko pięciu wymienionych największych w Polsce solarnych instalacji elektrycznych może oszczędzić atmosferze ok. 360 ton CO2 rocznie.
Źródło: Fiten Solar Team
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |
Jeśli będziemy mieli pustynną kolonię w okolicy podzwrotnikowej to już i nna gadka ale i inne nasłonecznienie.......
10KWh elektrownia kosztuje 44000 na Allegro(bez montażu).
z wyliczeń wychodzi iż daje zysk około 148AH/m2 przy nasłonecznieniu nie mniejszym, niż1,06KW/m2 oczywiście teoretycznie gdyż jest to wartość dla 25stopni celcjusza a ogniwo będzie miało z 70..80 a więc niższą sprawność niż przyjęte 14%(najwyższa dla najlepszych - dla monokrystalicznych)
więc top uzysku energii jest w najsłoneczniejsze dni w południe w szczycie lata. Więc przyjmijmy bardzo optymistycznie, , iż jest to przez 5h dziennie przez 180 najsłoneczniejszych dni lata(chyba zwariowałem przyjmując tak optymistyczne warunki).
Daje nam to 180dni*5h*10KW*0,3zł/KWh=daje nam to 2700zł. pozostały czas da nam w ciągu roku (znów przyjmijmy z szaleństwem w oczach) 2* 2700zł. daje nam to 8100zł przy tak optymistycznych wartościach należy optymistycznie przyjąć 5 lat. jednak rzeczywistość nie daje mniej niż 10lat zwrotu a tyle to dają na same panele producenci gwarancji. Ten czas zwrotu oczywiście przyjmując, iż nie używamy akumulatorów do gromadzenia energii. A gdzie do tego jeszcze podatki, koszty obsługi takiej elektrowni, elektryk, badania co określony czas, przyłącze energetyczne i montaż tej elektrowni?? Puki albo cena zakupu i montażu nie spadnie albo cena energii nie wzrośnie drastycznie to nikt nie będzie w naszym klimacie sięgał po Elektrownie oparte o ogniwa fotowoltaiczne. jeśli ktoś uważa, że kolryzuję to mam tabele naświetlenia dziennego i rocznego. Na tej podstawie przyjmując, iż u nas nigdy nie ma chmur wygenerować tabelę całoroczną rozkładu energii słonecznej i dość precyzyjnie wyliczyć całkowitą moc a następnie przekalkulować uzysk.
Przy takich uzyskach to się opłaca nawet w banku pieniądze trzymać mimo zwrotu poniżej inflacji a mało opłacalna energetyka wiatrowa to jest w stosunku do słonecznej jak zysk ze spekulacji na giełdzie do uczciwej pracy.
Jeśli chodzi o dofinansowanie to podział na środki kwalifikowane i niekwalifikowane powoduje, że dopłaty to w okolicach 1/2..2/3 tego co sugeruje cyfra dofinansowania a więc dzielmy dofinansowanie przez 2.
Na dzień dzisiejszy to się tam opłaca tylko gdzie kabel jest za drogi.
Lepiej wierzbę energetyczną uprawiać i palić nią w małej elektrowni. Ew brykiecikami ze słomy i inne biomasy. Przy czym koszt początkowy inwestycji nie jest tak powalający jak przy fotowoltaice. A dla energetyki jest to lepsze źródło energii bo stabilne w czasie.
Dodajmy mit lamp LED. Już producenci się nie zarzekają, iż mają trwałość100 000h już nawet przestali pisać, że 80 000 a zaczęli pisać nawet 35 000h i zaczęli podawać liczbę włączeń, którą wytrzyma dioda LED. Daje to niekorzystne TCO przez co obecnie jarzeniówki z zapłonnikiem elektrycznym z ekonomicznego punktu widzenia są ciągle na czele choć rtęć w nich wykorzystywana jest strasznym świństwem.