Jak czytamy w Rzeczpospolitej, zasady przyznawania dopłat z programu Infrastruktura i środowisko (działanie 9.4), do projektów budowy elektrowni wykorzystujących odnawialne źródeł energii doprowadzały do zawyżania kosztów tych inwestycji.
Jak czytamy w dzienniku o wsparcie mogły się ubiegać inwestycje, których wartość w przypadku farm wiatrowych przekraczała 20 mln zł, a dla małych elektrowni wodnych, biogazowni i elektrowni na biomasę – 10 mln zł. W efekcie dochodziło do sztucznego zawyżania wartości projektów. Według informacji podanych przez Rzeczpospolitą różnice w kosztach budowy 1 MW mocy elektrowni wiatrowych sięgały 3 mln zł i w niektórych przypadkach koszty te wynosiły nawet 8 mln zł za 1MW mocy.
Gazeta podkreśla również, że wysoko ustawiona poprzeczka minimalnej wartości projektu była trudna do spełnienia głównie dla biogazowi, elektrowni słonecznych i wodnych.
Ministerstwo Gospodarki zleciło przygotowanie raportu na temat zasad przyznawania dotacji, który potwierdza negatywny wpływ minimalnych progów inwestycji na rozdział dofinansowania. Jego autorzy proponują likwidację progu i wprowadzenie w zamian stałego wsparcia na 1 MW budowanych mocy. W ocenie ekspertów, na który powołuje się dziennik, poziom dotacji w wysokości 20-30% kosztów byłyby dla projektów wiatrowych zupełnie wystarczający.
Z kolei Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej uważa, że na etapie budowy farmy wiatrowe nie powinny korzystać z dotacji. W jego ocenie dofinansowanie powinny otrzymywać tylko projekty daleko oddalone od sieci przesyłowej oraz morskie farmy wiatrowe. Według prezesa IEO środki na zielone inwestycje można było podzielić z dużo lepszym skutkiem, co przełożyłoby się na większą produkcję odnawialnej energii.
Źródło: Rzeczpospolita
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |