Trwa naprawianie zerwanych sieci przesyłowych po nieoczekiwanym załamaniu pogody na początku maja. Powrót zimy przyniósł opady ciężkiego śniegu, który łamał gałęzie drzew, a te zrywały sieci energetyczne - czytamy w Rzeczpospolitej.
Na terenie Dolnego Śląska i Opolszczyźny do walki ze skutkami awarii przydzielono pół tysiąca pracowników należącej do Taurona EnergiiPro. Przywracali oni zasilanie, naprawiając nie tylko uszkodzone sieci, ale i stacje transformatorowe. 3 maja bez prądu pozostawało prawie 130 tys. odbiorców, wczoraj liczbę tę udało się ograniczyć "tylko" do kilku tysięcy klientów.
Spółki Tauronu mają ostatnio pecha do dużych awarii wywołanych zjawiskami pogodowymi. Podczas poprzedniej zimy oprócz EnergiiPro również Enion musiał radzić sobie z pozrywanymi sieciami i połamanymi słupami. Wówczas mówiło się niemal o kataklizmie – awarię wywołała osiadająca na kablach szadź, śnieg i lód. Dostaw energii nie miało kilkadziesiąt tysięcy odbiorców. Wtedy szacowano, że naprawa infrastruktury będzie kosztować spółki Tauronu kilkanaście milionów złotych. Dla porównania w 2010 r. Tauron zainwestował planowo w sieci dystrybucyjne około 900 mln zł.
W ubiegłym roku Urząd Regulacji Energetyki uznał, że około tysiącu klientów Enionu należą się bonifikaty za przerwy w dostawach prądu. Jednak energetycy uważają, że awarii tego typu nie da się uniknąć. Alternatywą mogłyby być wyłącznie linie energetyczne kładzione pod ziemią. Jednak to rozwiązanie jest tak drogie, że nie jest stosowane na szeroką skalę nawet w najbogatszych krajach Europy.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |