Na wczorajszej konferencji prasowej Danny Roderick, wiceprezes GE Hitachi Nuclear Energy (GEH) odpowiadający w konsorcjum za projekty budowy elektrowni jądrowych na całym świecie powiedział, że firma chce dostarczać komponenty wytwarzane w Polsce nie tylko na rynek wewnętrzny, ale na całą Europę.
- Nasza propozycja dla PGE obejmuje budowę w oparciu o polski łańcuch dostaw - zapewnia Roderick, przekonując, że będzie on wykorzystywany także po zakończeniu polskich inwestycji. GEH chce przekonać do siebie polski rząd zapewniając, że z Polską wiążą szersze plany w kontekście energetyki jądrowej niż jego konkurenci.
- Zależy nam na budowie w Polsce łańcucha dostaw, który będzie dostarczał komponenty nie tylko na rynek polski ale i na rynki innych krajów Europejskich. Dlatego zależy nam na lokalizacji na wybrzeżu Bałtyku, gdzie jest dostęp do portów, które umożliwiłyby wysyłanie naszych produktów -tłumaczy Roderick.
GEH szacuje, że przy budowie polskich bloków jądrowych potrzebnych będzie ok. 4-5 tys. pracowników przez okres około ośmiu lat. Koncern zapewnia, że po tym okresie będą chcieli zaangażować ich na stałe w tym łańcuchu dostaw. Obecnie koncern zatrudnia w Polsce 10 tys. pracowników, w tym 1 tys. inżynierów i chciałby podwoić te liczby.
Roderick poinformował też, że w tej chwili toczą się rozmowy z PGE na temat technologii, która będzie Polsce potrzebna. GEH oferuje dwa typy reaktorów - reaktor III generacji typu ABWR oraz generacji III+ typu ESBWR, przy czym dostawca musi zmieścić się w zakładanym przez PGE przedziale cenowym 3,2-3,5 mld euro za 1000 MW.
GEH buduje już swoje kompetencje jądrowe w Polsce. W tym celu firma podpisała porozumienie o współpracy z gdańską stocznią i Rafako. Współpracuje także z polskimi naukowcami z Politechniki Gdańskiej, Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, Uniwersytetu Szczecińskiego i Politechniki Koszalińskiej.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |