Z najnowszych badań sieci wynika, że przestarzała technologia wykorzystywana do zarządzania siecią energetyczną jest bardzo podatna na manipulacje i akcje sabotażowe.
Atakujący mogą manipulować danymi przekazywanymi w sieci włamując się do poszczególnych podstacji, hamując lub blokując komunikację pomiędzy nimi a operatorem sieci i dostawcami energii. Dane te są wykorzystywane przez operatorów do ustalania cenników oraz do równoważenia popytu podażą mocy.
Hackerzy mogą wiele zarobić na takich działaniach wpływając na cały rynek energetyczny. Mogą również doprowadzić do zachwiania stabilności sieci powodując jej blokowanie.
Ataki są trudne do wyśledzenia, o czym przekonywał Le Xie, adiunkt na wydziale inżynierii elektrycznej w Texas A&M University, podczas swojej przemowy na IEEE SmartGridComm2010 w Gaithersburgu, USA. Słabe punkty systemu energetycznego istniały przez dekady. Zagrożenie wzrasta z roku na rok wraz ze wzrastającym stopniem automatyzacji procesów realizowanych na poszczególnych podstacjach. Pozwala to na łatwiejszy dostęp do transmitowanych w sieci danych. Automatyzacja daje również możliwości zdalnego hackingu stacji.
Atakujący przechwytując dane wymieniane pomiędzy podstacjami manipulują wartościami przekazując dalej sfałszowane dane. Dobrze spreparowane dane nie spowodują zatrzymania pracy stacji a jedynie interpretację niepoprawnych informacji.
Zmianą danych można poinformować operatora o sztucznym przeciążeniu sieci co zmusiłoby go do przełączenia części sieci na droższe generatory jednocześnie podnosząc ceny.
Wyszukiwanie luk informacyjnych nie jest łatwe. Może zająć nawet 20 lat, co i tak wiązać się będzie z wymianą infrastruktury sieci, a nie wykryciem sprawcy. Działania zabezpieczające są dość kosztownym przedsięwzięciem. Jednak pomimo kosztów wprowadzenie szyfrowania danych mogłoby znacznie ustabilizować sytuację rynkową, a nawet prowadzić do oszczędności i spadku cen.
Technology Review
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |