Do tej pory rozwój energetyki przybrzeżnej miał miejsce głównie na lądzie, na samym brzegu zbiorników wodnych, gdzie turbiny instalowano na płytkiej wodzie, bezpośrednio w dnie morskim.
Warunki przybrzeżne bardzo sprzyjają rozwojowi energetyki wiatrowej, a silne wiatry są w stanie "kręcić" nawet największymi wiatrakami. Siła wiatrów morskich jest jeszcze większa na otwartym morzu. Aby je wykorzystać konieczne jest zastosowanie pływających turbin wiatrowych, jako alternatywy dla turbin instalowanych bezpośrednio w dnie morskim. Największe produkowane aktualnie turbiny nadawałyby się do zastosowania w pływającej flocie wiatrowej, należy tylko przygotować odpowiednio wyporne pływające platformy.
Projekt WindFloat kalifornijskiej firmy Marine Innovation & Technology zakłada stworzenie pływających platform, które teoretycznie mogłyby obsługiwać olbrzymie (5MW) turbiny wiatrowe. Platforma składa się zasadniczo z 3 części, z których jedna jest rozwinięta jest w wieżę z turbiną. WindFloat zaprojektowano tak, aby platformy mogły wytrzymać nawet "sztorm stulecia". Pierwsze dryfujące turbiny zobaczymy na pewno już w 2012 r., a przy sprzyjających warunkach nawet w 2011 r.
Pływające wiatraki mogą usunąć część problemów, z jakimi boryka się aktualnie przybrzeżna energetyka wiatrowa. Głównym są narzekania mieszkańców na ograniczenie widoczności i niedogodności związane z mieszkaniem w pobliżu turbin. Miało to istotny wpływ na decyzję Departamentu Zasobów Wewnętrznych USA, który ostatecznie zatwierdził projekt 130 pływających turbin o mocy 3,6MW każda, które mają zaspokoić 75% zapotrzebowania energetycznego półwyspu Cape Cod.
Projekt zakłada ulokowanie dryfującej floty wiatrowej 10 mil morskich od wybrzeża, co sprawiłoby, że wiatraki byłyby praktycznie niewidoczne z lądu - mieszkańcy Cape Cod widzieliby na horyzoncie jedynie wieżyczki wysokości 0,5cm.
spectrum.ieee.org
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |