Wywiad z Krzysztofem Foltą, prezesem Zarządu TIM SA - SPRZEDAŻ INTERNETOWA - E-COMMERCE - BUDOWNICTWO - WYWIAD - TIM - ELEKTROTIM - KRZYSZTOF FOLTA
Mouser Electronics Poland   Przedstawicielstwo Handlowe Paweł Rutkowski   Amper.pl sp. z o.o.  

Energetyka, Automatyka przemysłowa, Elektrotechnika

Dodaj firmę Ogłoszenia Poleć znajomemu Dodaj artykuł Newsletter RSS
strona główna ARTYKUŁY Elektrotechnika Wywiad z Krzysztofem Foltą, prezesem Zarządu TIM SA
drukuj stronę
poleć znajomemu

Wywiad z Krzysztofem Foltą, prezesem Zarządu TIM SA

fot. TIM

Krzysztof Folta, prezes Zarządu TIM SA, mówi o kondycji firmy, wyzwaniach związanych ze spowolnieniem w branży budowlanej oraz inwestycjach w e-commerce.

TIM SA miała w pierwszym kwartale stratę. To pierwszy taki przypadek od dawna.

- Krzysztof Folta, prezes Zarządu TIM SA: To prawda. Po raz ostatni mieliśmy stratę w 2003 r. Tym razem złożyło się na nią kilka elementów. Pierwszym z nich jest wzrost kosztów działalności. Ze względu na skok cen paliwa koszty transportu wzrosły o 25-30% w porównaniu do ubiegłego roku. Wzrosły także koszty osobowe ze względu na wzrost wynagrodzeń oraz wprowadzoną od lutego podwyżkę składki rentowej.

Z drugiej strony negatywny wpływ na przychody miała obniżka marż. Co prawda średni spadek wyniósł tylko 0,7 pkt. proc. rok do roku, ale skutkuje to obniżeniem marży kwotowej o 500 tys. zł.

Czy w związku z tym inwestorzy powinni liczyć się z brakiem dywidendy?

- Absolutnie nie. Dywidenda będzie w tym roku, podobnie jak w przyszłym i kolejnych. Zgodnie z wprowadzoną polityką dywidendową będziemy ją wypłacać bez względu na wyniki firmy. Co więcej, zgodnie z ustalonym wzorem, który pozwala inwestorom dokładnie oszacować jej wielkość. Tu nie ma niedomówień. Na funduszu dywidendowym mamy teraz odłożone 72 miliony złotych.

To nietypowa strategia dla polskiego rynku.

- Zależy nam na tym, by polityka dywidendowa była jasna i przejrzysta. To pozwala inwestorowi spokojnie lokować pieniądze w akcjach i mieć zysk z dywidendy bez względu na aktualny kurs akcji.

Można powiedzieć, że na wynikach firmy odbija się kryzys w branży budowlanej?

- Muszę przyznać, że byłem optymistą, spodziewając się spowolnienia dopiero w drugiej połowie tego roku. Widać jednak, że inwestycje związane z Euro 2012 już hamują i ten rok będzie niewesoły. Optymistyczny scenariusz w naszym przypadku oznacza brak wzrostu po stronie przychodów. Negatywny to minus 10% w porównaniu  do 2011 r.

Proszę jednak zwrócić uwagę, że nasza polityka w okresie spowolnienia skupia się przede wszystkim na tym, by konsekwentnie patrzeć na gotówkę i cashflow.

To bezpieczna strategia?

- To już moja czwarta „recesja” na stanowisku szefa TIM-u. I z całą pewnością mogę stwierdzić, że z takich okresów silniejsze wychodzą te firmy, które dbają o przepływy finansowe, brak zatorów płatniczych, gotówkę. To przecież stara prawda, że w okresie spowolnienia gospodarczego „cash is the king”.

Jak długo potrwa spowolnienie w branży budowlanej?

- Moim zdaniem jeszcze przez cały przyszły rok. Ale mam nadzieję, że dzięki temu rynek się oczyści. Pozostaną na nim tylko najsilniejsi gracze. To jest właśnie dobre w recesjach. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na to, że coraz więcej firm ubezpiecza się na wypadek, gdyby jacyś kontrahenci zalegali im z płatnościami. To nowość w porównaniu chociażby do spowolnienia z 2001-2003 r. Dzięki temu gracze, którzy nie regulują swoich zobowiązań, szybciej wypadają z rynku.

Ostatnio głośno jest o poważnych problemach firm budowlanych, które bardzo mocno straciły na kontraktach związanych z Euro 2012. Czy ten problem ma jakikolwiek wpływ na działalność TIM?

- Jeżeli w ogóle, to bardzo minimalny. W kłopoty wpadły bowiem głównie firmy drogowe, wśród których nie mamy dużo klientów. Te przedsiębiorstwa znalazły się w tarapatach, bo z jednej strony drastycznie cięły marże, a z drugiej – znacząco w górę poszły koszty prowadzenia działalności, m.in. koszty transportu.

Moim zdaniem przed zakończeniem i rozliczeniem wszystkich kontraktów nie jesteśmy w stanie ocenić skali problemu. Ale można spodziewać się, że będzie gigantyczna. I przetrwają właśnie te firmy, które mają dodatni cashflow.

Jednak około 90% klientów TIM to ogólnie pojęta branża budowlana. Czy macie jakiś plan na wypadek drastycznego spowolnienia w całym sektorze?

- Cudów oczywiście nie wymyślimy. Jak powiedziałem, trzeba przetrwać, schować się za gardą i przeczekać.

Zwalniać ludzi?

- Tylko jeżeli będzie to konieczne. Na razie nasze wyniki pod względem zasobów gotówki są znakomite.

Czy mocniejsze wejście w sprzedaż internetową to jedna z recept na spowolnienie w gospodarce?

- To mój „czarny koń”. Proszę zwrócić uwagę, że podczas kryzysu w USA w 2008-2009 r. jedynymi sektorami, które rosły, były dyskonty (np. Walmart), fastfoody (McDonald’s) oraz sprzedaż w internecie. Zakup Rotopino.pl to nasza odpowiedź na spowolnienie w sektorze budownictwa.

Dlaczego?

- Bo zawsze należy kupować przyszłość, a nie bieżące wyniki. Potencjał naszej branży e-commerce jest ogromny. W Skandynawii ma on około 12% rynku, w Niemczech 9%, a w Polsce na razie 3%.

Tym sposobem z czasem e-commerce stanie się naszą „drugą nogą”. Ważne, by teraz uruchamiać nowe portale, szukać klientów, zadbać o obecność w sieci.

To wymaga nowych inwestycji?

- To prawda. I będziemy inwestowali w internet. Wierzę, że to się sprawdzi, bo również w okresie spowolnienia ludzie zmieniają swoje nawyki i zachowania. Szukają tańszych produktów, porównują je w sieci. Poza tym nawet jeżeli branża budowlana ma kłopoty i ludzie nie kupują nowych mieszkań, to często remontują stare. To wszystko działa na naszą korzyść.

Około 15% sprzedaży za pośrednictwem Rotopino.pl idzie na eksport. Kryzys w strefie euro będzie miał na to negatywny wpływ?

- Co ciekawe, największe wzrosty eksportu mamy w krajach z rejonu Morza Śródziemnego. To dokładnie schemat, o którym wspomniałem. Ludzie zmieniają zachowania, szukają tańszych źródeł zakupów i wciąż remontują.

Jak poważne mogą być konsekwencje kryzysu w strefie euro?

- Cóż, trzeba przyznać, że Europa ma bardzo poważny problem. Instytucje finansowe zwłaszcza na południu Europy będą potrzebowały gigantycznych pieniędzy, by poprawić swoją kondycję po stratach chociażby na greckich obligacjach. Dlatego przecież Niemcy tak chcą pomóc Grecji, bo te pieniądze i tak wracają do niemieckich banków. Tym sposobem kłopoty finansowe Europy są tuszowane.

A od tego tylko krok do recesji, która może tylko pogorszyć sytuację. Wydaje się, że obecnie nie ma dobrego wyjścia, by problem rozwiązać i wszyscy muszą liczyć się z bardzo poważnymi konsekwencjami gospodarczymi.

Dziękuję za rozmowę.

follow us in feedly
Średnia ocena:
 
REKLAMA

Otrzymuj wiadomości z rynku elektrotechniki i informacje o nowościach produktowych bezpośrednio na swój adres e-mail.

Zapisz się
Administratorem danych osobowych jest Media Pakiet Sp. z o.o. z siedzibą w Białymstoku, adres: 15-617 Białystok ul. Nowosielska 50, @: biuro@elektroonline.pl. W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz:  
Twój pseudonim: Zaloguj
Twój komentarz:
dodaj komentarz
REKLAMA
Nasze serwisy:
elektrykapradnietyka.com
przegladelektryczny.pl
rynekelektroniki.pl
automatykairobotyka.pl
budowainfo.pl