Tuż przed rozpoczęciem polskiej prezydencji, tj. do 30 czerwca, kraje członkowskie UE zobowiązane były do przesłania Komisji Europejskiej drugich krajowych planów działań na rzecz efektywności energetycznej1. Ciągle mamy w pamięci krytykę, z którą spotkały się poprzednie plany. Czy wyciągnęliśmy z nich jakąś lekcję? Jak sytuacja wygląda w tej chwili? I czy sądzi pani, że krajowe plany działań mogą być narzędziem pomagającym realizować cele pakietu klimatyczno-energetycznego, a co za tym idzie poprawiać bezpieczeństwo energetyczne Unii?
Przygotowywanie krajowych planów działań na rzecz efektywności energetycznej to wymóg nałożony na kraje członkowskie przez dyrektywę w sprawie efektywności końcowego wykorzystania energii i usług energetycznych (Energy Saving Directive – ESD). Są one przedkładane przez kraje członkowskie i poddawane ocenie co trzy lata. Muszą być zaakceptowane przez Komisję Europejską.
Kraje członkowskie powinny w nich opisać w jaki sposób zamierzają osiągnąć indykatywny cel 9% oszczędności energii do roku 2016 (zgodnie z dyrektywą ESD) oraz indykatywny cel 20% oszczędności energii do roku 2020 (zgodnie z pakietem klimatyczno-energetycznym). Co więcej, w krajowych planach działań kraje członkowskie powinny opisać, jak zamierzają wprowadzić w życie wzorcową rolę sektora publicznego w zakresie efektywności energetycznej i zapewnić dostęp do informacji oraz porady odbiorcom końcowym i konsumentom.
Brak ujednoliconego systemu, nie do końca zbieżne cele, niezbyt dobrze oszacowane potencjały oszczędzania energii i niejasne narzędzia ich wdrożenia sprawiały, że w przeszłości krajowe plany działań trudno było porównywać. Brakuje też w nich ambicji. Jak na razie funkcjonują one głównie jako narzędzia do sprawozdawania, podczas gdy powinny również określać cele krajów członkowskich na przyszłość oraz określać, jakie środki i mechanizmy zostaną wykorzystane, aby te cele zrealizować. Problem ten mógłby zostać rozwiązany między innymi za pomocą dobrej, jasno zdefiniowanej metodologii, która służyłaby sprawozdawczości i ocenie postępu rezultatów.
Drugi polski plan działań na rzecz efektywności energetycznej jeszcze nie jest gotowy, a co za tym idzie obywatele nie mieli szans się z nim zapoznać ani przedstawić swoich uwag. Jak wygląda sytuacja w innych krajach?
Polska nie jest jedynym krajem, który przekazuje Komisji Europejskiej plan działań późno. W wielu państwach departamenty ds. energetyki mogą oddelegować tylko jedną lub dwie osoby na potrzeby opracowania planu – problemem jest więc często brak odpowiednich zasobów ludzkich. Nie zaskakuje więc to, że nie udaje się ich przygotować na czas. Co więcej, wiele krajów traktuje plany działań na rzecz efektywności energetycznej jako obowiązkowe sprawozdania, które trzeba przedłożyć Komisji, a nie jako dokument polityczny. Podchodząc do sprawy w ten sposób, zupełnie pomijają one potrzebę przeprowadzenia szerszych konsultacji społecznych. Dodatkowo, w związku z tym, że w departamentach energetycznych pracuje niewielu ekspertów ds. efektywności energetycznej, nie mają oni często wystarczających kwalifikacji ani narzędzi do przeprowadzenia takich społecznych konsultacji.
Dyrekcja Generalna ds. Energii Komisji Europejskiej przedstawiła ostatnio projekt nowej dyrektywy w sprawie usług energetycznych i oszczędności energii oraz znowelizowanej dyrektywy o opodatkowaniu usług energetycznych. Czy EEB zaangażowana była prace nad nimi lub planuje uczestniczyć w nich podczas polskiej prezydencji?
To są dwa duże pakiety legislacji. Nowa dyrektywa o efektywności energetycznej wprowadza do ustawodawstwa zapisy planu na rzecz efektywności energetycznej (zaprezentowanego przez Komisję Europejską w marcu br.) i łączy dwie poprzednie dyrektywy, tj. dyrektywę o kogeneracji i dyrektywę w sprawie efektywności końcowego wykorzystania energii i usług energetycznych. Dotyczy ona ważnych kwestii: produkcji energii elektrycznej, końcowego wykorzystania energii czy budownictwa, a jej moc oraz zasięg z pewnością będą determinować to, czy wypełnimy nasze cele w zakresie oszczędności i efektywności energetycznej. Działając jak do tej pory, osiągniemy jedynie połowę naszego 20% celu oszczędności energii pierwotnej. Dyrektywa powinna tę sytuację zmienić, a więc stoi przed nią poważne zadanie do wykonania.
Komisja Europejska zaprezentowała ostatnio także znowelizowaną dyrektywę o opodatkowaniu usług energetycznych z 2003 roku (Energy Tax Directive). Wprowadza ona kilka poważnych, ale jakże potrzebnych zmian, w tym podatek od emisji dwutlenku węgla (CO2 tax), który pojawia się po raz pierwszy. Zakłady ujęte w systemie handlu emisjami (ETS) będą zwolnione z elementów tego podatku, nie mniej jednak będą nadal zobowiązane do płacenia podatku od energii. Wyrównuje to szanse firm podlegających pod system ETS i tych, które mu nie podlegają. Co ważne, dyrektywa wprowadza jako podstawę opodatkowania energii jednostkę energii, tj. GJ (gigajoule), dzięki czemu powinna zachęcić konsumentów do redukcji emisji dwutlenku węgla, oszczędności energii i przejścia na bardziej efektywne energetycznie paliwa oraz czystsze technologie produkcyjne.
Te dwie dyrektywy powinny mieć zdecydowany wpływ na sposób, w jaki korzystamy z energii. EEB będzie aktywnie zaangażowane w prace nad nimi podczas polskiej prezydencji. Wierzymy bowiem, że obywatele potrzebują odpowiednich sygnałów cenowych, aby dokonywać dobrych wyborów podczas robienia zakupów i decydując się na inwestycje związane np. z renowacją domu. Obywatele potrzebują również dostępu do dobrej, wiarygodnej informacji, aby wybrać produkty certyfikowanych firm, które gwarantują najwyższą jakość usług energetycznych.
Jak doprowadzić do takiego stanu? Dotychczasowe ustawodawstwo jest słabe i nie wymusza zmiany zachowań, której potrzebujemy. Wierzymy więc, że wiążący cel w zakresie oszczędności energii pomoże przenieść punkt ciężkości we właściwe miejsce – wyśle do wszystkich silny sygnał o posiadanych intencjach oraz pomoże zastosować środki i mechanizmy na rzecz poprawy efektywności energetycznej.
Jednym z największych problemów związanych z efektywnością energetyczną jest to, że nikt nie traktuje jej z należytą uwagą. Nie traktują jej priorytetowo rządy, biznes ani agencje regionalne. Wierzymy, że wprowadzenie wiążącego celu pomoże to przezwyciężyć.
Co, pani zdaniem, jest największą przeszkodą w przyjęciu wiążącego celu w zakresie efektywności energetycznej? Czy jest jakaś szansa, aby się to zmieniło podczas polskiej prezydencji?
Istnieje szereg barier. Żadna z nich nie jest jednak nie do przezwyciężenia. Pierwsza kwestia to sprawa metodologii, za pomocą której państwa członkowskie mają monitorować, mierzyć i porównywać oszczędność energetyczną. To dlatego domagamy się, aby nowa dyrektywa zawierała jasno opisaną metodologię przygotowywania sprawozdań i oceny postępów realizacji celu. Taka metodologia powinna zostać przygotowana z dużym wyprzedzeniem w stosunku do przeglądu dyrektywy. Komisja powinna nad tym czuwać i odegrać w tym zakresie kluczową rolę.
Po drugie, wiele krajów członkowskich uważa, że zasada pomocniczości należy do ich narodowych kompetencji i że Unia Europejska nie powinna ingerować w niektóre sprawy. Rzeczywiście, gdy przychodzi do wdrażania polityki z zakresu oszczędzania energii, działania na poziomie lokalnym bądź regionalnym są zapewne najbardziej właściwe. Nie mniej jednak UE może wprowadzić wiążące cele, aby wspomóc realizację tych proefektywnościowych działań i wysiłków.
Wiele krajów członkowskich argumentuje, że nie posiada wystarczających środków aby np. dokonać przedpłaty na niektóre projekty z zakresu oszczędności energii, w tym z zakresu głębokiej termomodernizacji budynków. Zdajemy sobie sprawę, że zmniejszone zużycie energii prowadzi do zmniejszenia rachunków za energię. Na początku tego procesu konieczny jest jednak jakiś wkład finansowy. Wierzymy, że sprawa ta zostanie rozwiązana za pomocą wiążącego zobowiązania, które sprawi że rynek będzie stabilny i przewidywalny, a to z kolei pomoże w pozyskaniu kapitału prywatnego czy finansowania przez stronę trzecią.
Jedną z największych barier dla inwestycji w poprawę efektywności energetycznej – i to zarówno z punktu widzenia inwestora, jak i banku jest brak możliwości uniknięcia ryzyka. Wiążący cel w zakresie odnawialnych źródeł energii jest jednak dobrym przykładem, w jaki sposób można zachęcić inwestorów do uczestniczenia w tym rynku.
Naszym zdaniem brak wiążącego celu w zakresie efektywności energetycznej jest głównym powodem braku postępów. W nadchodzących miesiącach będziemy więc ciężko pracować nad udoskonaleniem i wzmocnieniem dyrektywy. Należy jednak zauważyć, że wprowadzenie wiążącego celu nie jest jedynym celem, który nam przyświeca. Chcielibyśmy być świadkami tego, że polska prezydencja będzie silnie wspierać propozycję wprowadzenia wiążących środków oraz mechanizmów nakładania na dostawców energii solidnych i daleko idących zobowiązań w zakresie oszczędności, jak również opowiadać się za szybkim przeglądem osiągniętych dzięki temu rezultatów.
Z punktu widzenia Polski bardzo ważną sprawą jest nowa perspektywa finansowa UE. Komisja Europejska planuje ją przedstawić w drugiej połowie tego roku. Czy sądzi pani, że kwestie efektywności energetycznej będą mogły być w niej w jakiś sposób uwzględnione? Jeśli tak, jaki to mogłoby mieć wymiar?
Budżet unijny jest potężnym narzędziem pomagającym realizować nasze cele, ale ważne jest też to, aby odzwierciedlał on naszą chęć działania na rzecz ochrony środowiska i klimatu. Wierzymy, że można wprowadzić mechanizmy, które doprowadzą do tego.
Po pierwsze, należy wprowadzić kryteria lub warunki wydawania funduszy uwzględniające potencjał oszczędności energii w projekcie i policzenie emisji związanych z daną inwestycją. Po drugie, powinno się przeznaczyć specjalne fundusze na programy wspierające efektywność energetyczną. W tej chwili tylko 4% z 8 mld euro, którymi dysponuje Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego (ERDF), przeznaczanych jest na efektywność energetyczną. Krajom członkowskim powinno się udzielić też większego wsparcia technicznego, aby otrzymywały one te pieniądze i wydawały na inwestycje poprawiające efektywność energetyczną. Więcej środków powinno być także przeznaczanych na badania i rozwój związane z przeciwdziałaniem zmianom klimatu oraz na technologie poprawiające efektywność energetyczną.
I na końcu warto zaznaczyć, że budżet unijny powinien być wykorzystywany w bardziej strategiczny sposób – przy wsparciu ze strony kapitału prywatnego – tak, jak dzieje się to w programach typu ELENA2, które jak na razie są niewielkie, ale w przyszłości mogłyby być realizowane na znacznie większą skalę.
Dziękuję za rozmowę.
Catherine Pearce jest starszym doradcą ds. klimatu i energii w European Environmental Bureau (EEB), gdzie pracuje od ponad roku. Prowadzi projekt z zakresu efektywności energetycznej i oszczędności energii, w ramach którego współpracuje z kilkoma grupami roboczymi EU27. Ma 9 lat doświadczenia w pracy z zakresu polityki klimatyczno-energetycznej. W ramach C40, grupy miast-liderów w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatu, współpracowała z prezydentami największych miast, burmistrzami i ich doradcami w zakresie obniżania emisji gazów cieplarnianych i zmniejszania zużycia energii. Catherine Pearce koordynowała też kampanię klimatyczną Friends of the Earth International, w ramach której współpracowała w zakresie polityk krajowych i międzynarodowych z ekspertami z 71 krajów, w tym z rządami i kluczowymi światowymi instytucjami. Była również koordynatorką grupy ds. odnawialnej i zrównoważonej energii w brytyjskim parlamencie i doradzała jego członkom w zakresie zrównoważonej polityki energetycznej.
Źródło: ChrońmyKlimat.pl
[1] Pierwsze krajowe plany działań na rzecz efektywności energetycznej kraje członkowskie UE przygotowały w 2006 roku.
[2] European Local Energy Assistance (ELENA) – program stworzony przez Komisję Europejską i Europejski Bank Inwestycyjny, www.eib.org/products/technical_assistance/elena/index.htm.
|
REKLAMA |
REKLAMA |