Warto wiedzieć, że wbrew ogólnemu przekonaniu, reaktor jądrowy nie może zamienić się w bombę atomową, gdyż jest to wbrew prawom fizyki. Awarie powstałe w tego typu elektrowniach mogą prowadzić jedynie do wygaszenia reaktora. Jak dotąd można by przywołać jedynie trzy poważne awarie elektrowni jądrowych: w Browns Ferry-1 (Stany Zjednoczone – 1975 r.), w Three Mile Island (Stany Zjednoczone 1979 r.) i w Czarnobylu (Ukraina -1986 r.). Do tej liczby można by dodać awarie jakie miały miejsce w reaktorach badawczych czy wojskowych, np. w Windscale (Wielka Brytania – 1957 r.).
Jeśli chodzi o awarię reaktora w Czarnobylu, nie jest ona reprezentatywnym wypadkiem, który może się zdarzyć w typowej elektrowni jądrowej. Reaktor RBMK jaki został zastosowany w Czarnobylu, ma zasadniczą wadę, która zadecydowała o wycofaniu ich z budowy. Jego moc wskutek awarii rośnie, natomiast obecnie w powszechnie budowanych reaktorach wodnych ciśnieniowych (PWR - ang. Pressurized Water Reactor) czy wrzących (BWR - ang. Boiling Water Reactor) zawsze maleje.
Lęk przed odpadami, których rzeczywista ilość nie jest tak duża, jest przesadny. Każda działalność przemysłowa człowieka, również ta związana z energetyką jądrową niesie za sobą powstawanie odpadów, które są negatywne dla otaczającego nas środowiska. Jednak gdy weźmiemy pod uwagę koncentrację energii zawartej w paliwie jądrowym w stosunku do paliwa konwencjonalnego (w 1kg uranu znajduje się 500 tys. MJ wobec 25MJ w 1kg węgla kamiennego), należy przyjąć też „dużą koncentracje zagrożenia” w odpadach, które powstają w proporcjonalnie mniejszej ilości. Nic w przyrodzie nie otrzymamy za darmo. Jeśli tak podejdziemy do tematu, z łatwością przyjdzie nam akceptacja energetyki jądrowej.
Produkcja odpadów w Wielkiej Brytanii, która posiada rozwiniętą energetykę jądrową wygląda następująco (Rys. 2.):
Całokształtt problemów związanych z usuwaniem odpadów promieniotwórczych uważany jest za jedną z głównych przeszkód na drodze wzrostu potencjału energetyki jądrowej. Jednak w rzeczywistości problem ten nie jest aż tak skomplikowany czy nierozwiązywalny, jak to mawiają przeciwnicy energetyki jądrowej.
Ważną sprawą w trzeźwym spojrzeniu na energetykę jądrową jest fakt, iż jej rozpowszechnianie nie przyczynia się zwiększenia niebezpieczeństwa powstania broni jądrowej ani jej powszechności. I chociaż energetyka jądrowa sięga swoimi początkami do stworzenia tak potężnej broni jaką jest bomba atomowa, to w obecnej sytuacji nie jest z tym procederem powiązana.
Ryzyko, jakie towarzyszy wykorzystywaniu elektrowni jądrowych na szeroką skalę, bardzo dobrze opisuje poniższy cytat książkowy:
W życiu robimy wiele rzeczy, które mają w sobie elementy ryzyka (np. opalanie się na słońcu, jazda samochodem, podróż samolotem, wspinaczka w góry, praca górnika, nie wspominając już opaleniu papierosów, nadmiernym spożywaniu alkoholu czy nadwadze), zgadzając się na to, że jest to częścią naszego życia. Inaczej jest jednak z promieniowaniem jonizującym. Większość ludzi uważa to promieniowanie za coś innego; być może jest to związane z czymś nowym, nieznanym. Nie ma techniki ani technologii całkowicie bezpiecznej, jest tylko różne prawdopodobieństwo powstania niebezpieczeństwa. Unikalną cechą energetyki jądrowej jest to, iz społeczeństwo postrzega związane z nią ryzyko jako znacznie większe niż to obliczone przez specjalistów. W tym miejscu warto więc przytoczyć dane opracowane w Stanach Zjednoczonych, dotyczące tzw. średniej oczekiwanej utraty długości życia (liczonej w dniach) z powodu różnego rodzaju ryzyka; wynoszą one odpowiednio:[1]
Całe zamieszanie wokół energetyki jądrowej tworzone przez środki masowego przekazu, choć jest pewnie niezamierzone prowadzi do dezinformacji społeczności na temat rzetelnej analizy energetyki jądrowej. Zauważalnym jest fakt, iż większość informacji jakie pojawiają się w mediach wiąże się często z kolejną kwietniową rocznicą wybuchu reaktora w Czarnobylu. Realne skutki awarii w Czarnobylu są znacznie mniejsze niż można by wnioskować po ilości alarmujących artykułów i programów telewizyjnych. Nagłaśnia się każdy nawet najdrobniejszy wypadek w elektrowni jądrowej, który nieraz nie jest bezpośrednio związany z pracą samego reaktora, a gdy takich brakuje „wysysa się je z palca”. Prasowe komunikaty są zawsze przejmujące, w tym celu używa się barwnych porównań jak „tykająca bomba”, „atomowy wrak”, „nuklearny wulkan”. To co trzeba zarzucić mediom to fakt, iż informacje o istotnych dobroczynnych aspektach promieniotwórczości, szczególnie w medycynie, rzadko docierają do opinii publicznej.
Poważnym problemem, z jakim boryka się energetyka jądrowa jest brak społecznej akceptacji dla lokalizacji takich obiektów w pobliżu miejsca zamieszkania. Naprzeciw temu może wyjść jedynie rzetelna kampania informacyjna dotycząca wszystkich aspektów technicznych lub organizacyjnych dotyczących tej decyzji.
Przy podjęciu ostatecznej decyzji odnośnie energetyki jądrowej należy zwrócić uwagę na fakt, że z tego procesu nie można się wycofać w dowolnej chwili. Jest to nowe zjawisko oparte na nieodwracalności w działalności człowieka, które raz pobudzone będzie towarzyszyć człowieczeństwu przez wiele wieków. Z chwilą uruchomienia reaktora jądrowego inicjuje się procesy, których przez wiele lat nie będzie można zatrzymać. Od tego momentu pojawia się konieczność starannego i nieustannego kontrolowania promieniotwórczych procesów rozpadu, które trwają latami i zagrażają swym promieniowaniem organizmom żywym.
Energetyka jądrowa zapoczątkowała nową erę, w której każda faza działalności przemysłowej musi podlegać technicznemu i politycznemu nadzorowi. Możliwości, jakie otwiera przed nami technologia atomowa dają wszystkim jednakowe szanse sukcesu, ale i na całej Cywilizacji spoczywa ryzyko dotyczące tego rodzaju aktywności.
[1] Jegierski G..: Energia jądrowa wczoraj i dziś, WNT, Warszawa 2005
|
REKLAMA |
REKLAMA |
http://elektroonline.pl/forum/groups/view/7,Energetycy,grupy
gdzie będzie można przeprowadzić dyskusję na temat energii jądrowej.
pozdrawiam.
I nie chodzi mi tutaj bynajmniej o tokamaki, których rozwój mimo wydawania na nich astronomicznych sum wydaje się dreptać w miejscu. Chodzi mi tutaj konkretnie o reaktor typu Polywell opracowany przez świętej pamięci dr Bussarda. Badania prowadzone są obecnie przez małą grupę naukowców pod przewodnictwem dr Nabela. Badania są finansowane przez US Navy. Projekt Polywell może doprowadzić do skonstruowania małych (np. wielkości furgonetki) reaktorów termojądrowych o mocach rzędu kilkuset kilowat i zasilanych paliwem boronowym (fuzja aneutronowa). Nic dziwnego, że US Navy bardzo zależy na tych badaniach.
Artykuł na wikipedii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polywell
www.ian.org.pl
Złudzenie nieskończonej dostępności energii jądrowej rozwiewa się:
http://www.wykop.pl/ramka/242484/czy-aby-na-pewno-energia-jadrowa-to-przyszlosc