Używa się wielu określeń na cyfrową zmianę. Niektóre z nich stosuje się wymiennie. Czy zawsze chodzi o ten sam proces?
W przemyśle wytwórczym, szczególnie w Niemczech, mówi się o „przemyśle 4.0”. W Stanach Zjednoczonych wiele firm nazywa to „Industrial Internet”. Na rynkach energii elektrycznej mówimy też o „rewolucji energetycznej”. Myślę, że wszyscy mamy na myśli to samo, czyli wpływ, jaki na nas wywiera cyfryzacja. W zasadzie to nic nowego. Pod koniec lat 90. cyfryzacja pojawiła się w firmach komputerowych, wśród sprzedawców detalicznych i w bankach. Wtedy nazywano to „e-handlem”, a nie „cyfryzacją” czy „przemysłem 4.0”. Było ogromne zainteresowanie różnymi kwestiami związanymi z tym tematem — jak przejść na cyfrowe działanie, jak zatrudnić odpowiednie osoby, jak odblokować wartość, itd.
W pewnym sensie teraz pytania pozostają te same.
Wtedy „e-handel” dotknął tego obszaru działalności firm, który skupiał się na sposobach sprzedaży, na przykład bankowość online. Ale kolejny etap cyfryzacji, z którym mamy do czynienia obecnie, dotyka dużo większej liczby branż i wszystkich ich obszarów. W przemyśle motoryzacyjnym postępuje automatyzacja fabryk z wykorzystaniem robotów i wszystkich tych rozwiązań, dzięki którym produkcja samochodów staje się coraz bardziej wydajna i elastyczna. Ale zmienia się też samochód. Staje się komputerem na kołach. Coraz częściej możemy mówić o samochodach jeżdżących samodzielnie dzięki GPS. Wewnątrz samochodu znajduje się system audio-nawigacyjny. Współczesny pojazd jest bardziej zintegrowanym, w większym stopniu cyfrowym i współpracującym z siecią produktem. Samochód może być obecnie połączony za pomocą LTE i co noc wgrywać nowe informacje. Niedługo będziemy dosłownie wzywać nasze auta, korzystając z telefonu komórkowego, a kierowcy przestaną być potrzebni. Przemysłowa rewolucja dotyczy więc cyfryzacji sposobów wytwarzania produktów, ale także „ucyfrowienia” samego produktu, i to na wiele sposobów.
Czy to prawda, że internet rzeczy jest w rzeczywistości nie tyle internetem rzeczy, co danych?
W wielu przypadkach firmy wciąż gromadzą o wiele więcej danych, niż rzeczywiście są w stanie przetworzyć, bo nie wiedzą co z tymi danymi zrobić. Ale jeśli nie jesteś połączony z siecią, nie możesz zbierać danych, dlatego operatorzy mówią: „po prostu zacznijmy zbierać dane, a potem może uda się znaleźć dla nich jakieś dobre zastosowanie”. Ostatecznie, dane przynoszą korzyść wtedy, kiedy możemy zacząć podejmować decyzje w oparciu o nie. Dlatego ludzie coraz większą uwagę zwracają na machine learning (pol. uczenie maszynowe) i podobne kwestie. Wszystko po to, aby móc analizować dane i znajdować wzory oraz schematy działań. Ostatecznie celem jest przewidywanie. W rezultacie wprowadzamy to, co nazywamy „automatyzacją”. Zaczynając od wykrywania czegoś i analizowania tego, dochodzi się do działania na podstawie tych informacji. Poprzez wykorzystanie pętli: wykryj – przeanalizuj – działaj, i z powrotem do pierwszego punktu, można osiągnąć rzeczywistą korzyść z internetu rzeczy.
Badania wskazują, że do 2021 roku będzie 20 miliardów połączonych z siecią urządzeń z indywidualnym IP. Czy właśnie obserwujemy cyfryzację wszystkiego, co się da?
Tak, uważam, że wszystko, co można połączyć z siecią, zostanie połączone. Koszt tego łączenia cały czas maleje — niezależnie od tego, czy chodzi o mikroprocesor, czy element Wi-Fi. Z perspektywy historycznej najpierw połączyliśmy drogie urządzenia, ale teraz w coraz większym stopniu łączymy praktycznie wszystko inne. ABB posiada zainstalowaną bazę około 70 milionów połączonych z siecią urządzeń. Rocznie produkujemy milion napędów, które mogą łączyć się z siecią. Wiele spośród systemów, które wytwarzamy, jest domyślnie wyposażanych w funkcje łączności. 20 miliardów połączonych z siecią urządzeń za 4 lata to realna wizja, tym bardziej, że na koszt tego „połączenia” wpływ ma przede wszystkim rewolucja w dziedzinie telefonów komórkowych, która odpowiada za tworzenie nowych rozwiązań i technologii, wspierających ten proces łączenia urządzeń.
Czy to znaczy, że era tradycyjnych, analogowych produktów minęła? Prędzej czy później na rynku wyparte zostanie wszystko, co nie ma potencjału cyfrowego?
Czy te żarówki nad nami naprawdę muszą się teraz świecić? Może wcale nie. I jeśli sieć energetyczna będzie mieć takie zapotrzebowanie, możemy wyłączać poszczególne światła, a potem otrzymać za to pieniądze. A więc ta funkcja odpowiedzi na zapotrzebowanie zawiera się obecnie w oprogramowaniu, które wykorzystuje wyłącznik. Klient może coś nabyć jako produkt, a te dodatkowe funkcje mogą być odblokowywane na żądanie, jako usługa. Fizycznie to wciąż to samo urządzenie, ale część wartości może zostać uwolniona dopiero wtedy, kiedy klient będzie miał taką potrzebę. To możliwe jedynie dzięki cyfryzacji. Czasem klient kupi tylko produkt, bo po prostu nie będzie potrzebował żadnych dodatkowych, cyfrowych funkcji. Zdecydowanie nie będzie tak, że każdy włącznik światła będzie miał połączenie z internetem. Na pewno pozostanie grupa stricte analogowych systemów oświetlenia, przełączników, wyłączników, silników, napędów itd.
Czy nie jest tak, że w niektórych przypadkach cyfryzacja polega na kreowaniu potrzeb i tworzeniu dóbr konsumenckich, które „koniecznie trzeba mieć”?
Czasami tak, ale dotyczy to przestrzeni konsumenckiej. Mogę automatycznie zmienić kolor mojej żarówki. Fajne, ale to nie zmienia zasadniczo mojego życia. Mogę się bez tego obejść. Jednak w przestrzeni przemysłowej zwrot z inwestycji i wartość wytwarzana przez cyfryzację są realne. Najważniejsze korzyści ze stosowania cyfrowych usług i produktów w przemyśle, takie jak lepsza dostępność, szybkość, jakość produktu, elastyczność produkcji, bezpieczeństwo i higiena pracy, to zazwyczaj główne źródła wartości. Klienci zawsze tego chcą. Chcą, aby fabryki były bezpieczniejsze, koszt produkcji towarów niższy, elastyczność i produktywność na wyższym poziomie. Nieważne, czy uda się to osiągnąć dzięki cyfryzacji, czy nie. Ale w dzisiejszym świecie niemal wszystkie z tych korzyści pojawiają się w ogromnym stopniu dzięki technologiom cyfrowym. Jeśli dysponujesz systemem, który pozwala monitorować pracowników w kopalni, masz pewność, że nie zapomnisz o nikim na dole lub że dostarczysz tam dodatkowy zapas powietrza w razie potrzeby. Taki system pozwala jednak również oszczędzać energię, bo jeśli masz pewność, że na dole nikogo nie ma, nie musisz dostarczać tam żadnego tlenu. To są naprawdę niebagatelne sprawy. Reasumując, w większości przypadków produkty cyfryzacji są czymś znacznie ważniejszym niż gadżetami, które „koniecznie trzeba mieć”.
Wspomniał pan o wartościach, jakie tworzy cyfryzacja. O jakich korzyściach możemy mówić w kontekście ABB Ability?
ABB Ability to nazwa pakietu rozwiązań cyfrowych ABB, które znajdują się na naszej platformie. Co rozumiemy przez „rozwiązanie cyfrowe”? To sprzęt i oprogramowanie sprzedawane jako produkt, a czasami jako usługa. Nazywamy je „rozwiązaniami”, ponieważ zostały zaprojektowane tak, aby rozwiązywać problem klienta, np. planowanie produkcji w fabryce lub monitorowanie statków, które znajdują się na morzu. Dysponujemy 180 rozwiązaniami ABB Ability. Jeśli klient chce poprawić wydajność energetyczną swojej kopalni, mamy odpowiednie rozwiązanie; jeśli chce działać na rynku energii elektrycznej – a musi mieć pewność, że będzie w stanie zapewniać stabilne zasilanie, musi obsługiwać rynek handlu cyfrowego — mamy do tego odpowiednie rozwiązanie; jeśli chce koordynować rozproszone źródła energii, takie jak generatory wyposażone w silniki Diesla, panele słoneczne, i sprawić, aby działały jak jedna elektrownia, mamy oprogramowanie, które to umożliwia. Część z tych rozwiązań opracowano dla klientów z sektora użyteczności publicznej, część dla wytwórców, a część dla sektora ropy i gazu.
ABB blisko współpracuje z Microsoft i IBM. Na czym polega ta współpraca?
Zdecydowaliśmy, że wszystkie nowe rozwiązania ABB Ability będą wykorzystywały technologię Microsoft Azure. To, co podoba nam się w firmie Microsoft, to fakt, że tworzy ona technologię, która pozwoli nam obsługiwać aplikacje nie tylko w chmurze, ale także wewnątrz fabryki. To interesujące, szczególnie w przypadku przedsiębiorstw użyteczności publicznej, gdzie nasi klienci zazwyczaj nie chcą z przyczyn bezpieczeństwa, aby dane były wprowadzane do chmury. A jeśli chodzi o IBM, wykorzystujemy technologię tej firmy w sposób, który nazywamy „intercloud”. Klienci często zwracali się do nas z prośbą o połączenie różnych systemów, bo dysponowali np. swoim systemem ERP, a jednocześnie korzystali również z systemu zewnętrznego dostawcy. Każdy ma jakieś istniejące aplikacje i systemy. I niektórzy dostawcy mówią wtedy: „nie ma sprawy, tylko przenieś swoją aplikację do mojej chmury”. Pytanie tylko, co to właściwie oznacza w świecie chmur obliczeniowych? My mamy inną odpowiedź: właściwie twoje aplikacje mogą zostać tam, gdzie są, ale skupmy się na ich połączeniu, stwórzmy interfejsy, które pozwolą im się skomunikować i wymieniać danymi.
I to właśnie robi ABB z IBM Watson?
Tak. Na przykład z obszaru, na którym chcemy prowadzić specyficzną prognozę pogody, przesyłamy do Watson odpowiednie dane. Te pozwalają IBM opracować rekomendacje, dotyczące najlepszego możliwego terminu prac konserwacyjnych na turbinie wiatrowej. Oczywiście takie prace operator chce wykonać wtedy, kiedy wie, że nie będzie silnego wiatru. Innym pomysłem na wykorzystanie technologii IBM jest kontrola jakości w zakładzie produkcyjnym. Wysyłamy zdjęcia zrobione przez roboty do systemu IBM Watson, który następnie szuka wad produkcyjnych i informuje nas o ich lokalizacji. W ten sposób system „uczy się” wykrywać niektóre z wad jeszcze na linii montażowej. Nie przenosimy technologii IBM Watson do naszego centrum przetwarzania danych, ani nie przenosimy naszego systemu automatyki do centrum przetwarzania danych IBM. Po prostu łączymy dwie chmury. IBM pomaga nam również w opracowywaniu konkretnych nowych rozwiązań dla rynków branżowych. To firma, która ma historycznie silną pozycję w pewnych branżach i produkuje oprogramowanie, które w wielu przypadkach jest w pewnym stopniu dopełnieniem naszego. IBM ma silną pozycję w obszarze IT, ABB ma dużo mocniejszą pozycję w dziedzinie OT, czyli technologii operacyjnych. Klienci często chcą połączyć te dwa światy – chcą mieć system automatyki od ABB oraz, powiedzmy, system zarządzania
Wspomniał pan o niechęci klientów z sektora użyteczności publicznej do wprowadzania danych do chmury ze względów bezpieczeństwa. Nie obawia się pan, że prędzej czy później wszystkie zabezpieczenia zostaną złamane? Jak ABB chroni urządzenia, szczególnie te połączone?
Jak dotąd stosowaliśmy najnowocześniejsze i najskuteczniejsze technologie w dziedzinie cyberbezpieczeństwa i nadal będziemy to robić. Najnowszymi dodatkami będą technologie oparte na uczeniu maszynowym, które pozwolą wykrywać nowe rodzaje zagrożeń, ponieważ dosyć często problemem jest to, że powstrzymać można tylko te rzeczy, które już wcześniej znaliśmy. A zazwyczaj nie wiemy, jakie nowe rzeczy przygotowali cyberprzestępcy.
Sztuczna inteligencja może rozwiązać ten problem?
Tak, technologia oparta na sztucznej inteligencji uczy się rozpoznawać schematy ataków, ujawnia sygnaturę konkretnego zagrożenia. Takie też technologie pozyskujemy i umieszczamy w naszych urządzeniach. Klienci mają właściwie dwa pytania. Po pierwsze pytają o cyberbezpieczeństwo, a my odpowiadamy, że tego rodzaju technologie będą chroniły produkt, że szyfrujemy przesyłane i przechowywane dane, a klient posiada klucz. Myślę, że jest to pozytywnie przyjmowane przez klientów. Czasami jednak klienci mają inne pytanie, które dotyczy własności danych. A to już co innego. W przestrzeni konsumenta nazywa się to prywatnością. W świecie przemysłu zazwyczaj mówimy o tym, kto posiada dane. Jeśli monitorujemy roboty, dowiadujemy się, jak klienci wytwarzają swoje produkty. Dla niektórych klientów stwarza to problem.
W sensie: możesz dowiedzieć się wiele o tym, co robię i to stwarza dla mnie ryzyko?
Klient może powiedzieć, że jeśli ABB lub jakikolwiek inny dostawca dowie się, jak usprawnić moje procesy produkcyjne, to czy nie sprzeda potem tego rozwiązania moim konkurentom. Innymi słowy — czy nie nauczysz się moim kosztem? Czy pozwolisz mojej konkurencji skorzystać z mojej ciężkiej pracy? Firmy oferujące rozwiązania w chmurze jak dotąd nie najlepiej radziły sobie z tłumaczeniem klientom usług w chmurze – jakie są ich prawa, jakie dane są gromadzone, do czego będą wykorzystywane i co stanie się z danymi w przypadku rezygnacji z usługi. Dlatego w ABB opracowaliśmy dokument o nazwie „Data Manifesto”. Nie jest to zbiór wybranych przepisów prawa, bo w chwili obecnej istnieje bardzo mało przepisów odnoszących się do kwestii własności danych w przemyśle. To raczej zestaw dobrych praktyk. Proponujemy, aby firmy, które – tak jak ABB – świadczą usługi przemysłowego internetu rzeczy, wdrożyły te zasady. Na przykład uważamy za ważne oddzielenie danych identyfikacyjnych od danych pomiarowych, a więc informacji o tym, kim jesteś od informacji pochodzących powiedzmy od twoich robotów. W opiece zdrowotnej lekarz, który prowadzi badanie kliniczne, zazwyczaj widzi tylko numer pacjenta. Nie wie, jakie są personalia pacjenta, bo te informacje znajdują się w innym systemie. Poprzez rozdzielenie danych identyfikacyjnych i pomiarowych zmniejszamy ryzyko. Bardzo wąska grupa powinna mieć dostęp do danych identyfikacyjnych, ale o wiele szersza grupa może mieć potrzebę skorzystania z danych pomiarowych. Według nas istnieją trzy rodzaje danych: dane identyfikacyjne, dane pomiarowe oraz nabyta wiedza, czyli to, czego dowiedzieliśmy się, analizując dane. W „Data Manifesto” deklarujemy, że będziemy chronić dane klientów na każdym poziomie poprzez stosowanie szyfrowania, że klient ma dostęp jedynie do swoich danych, i że usuniemy te dane, jeśli klient o to poprosi — zarówno dane identyfikacyjne, jak i pomiarowe.
A trzeci rodzaj danych, o których pan wspomniał, czyli nabyta wiedza?
Nie możemy „oduczyć” się tego, czego się dowiedzieliśmy. Jeśli udoskonaliliśmy nasze roboty dzięki pracy z klientem X, nie możemy przywrócić ich do poprzedniego stanu. Wielu naszych klientów nie ma nic przeciwko. Ulepszamy nasze roboty dzięki współpracy z X. Następnie klient Y, który jest konkurentem X, kupuje tego robota i korzysta w ten sposób z nabytej wcześniej wiedzy. Osobiście spytałem wielu naszych klientów o ich opinię na ten temat. Klient zdaje sobie sprawę, że uczymy się od niego, ale i od jego konkurentów, więc w tym wielopoziomowym, rozłożonym w czasie procesie wszyscy uczymy się od siebie. Wartość przenoszona jest w obie strony. Generalnie ta zasada odnosi się do oprogramowania, również tego, które mamy w laptopie. Dane wejściowe pochodzące od wielu użytkowników pozwalają doskonalić oprogramowanie dla ciebie. Świat automatyki działa tak samo, podobnie jak świat cyfryzacji. Co nie zmienia faktu, że powinniśmy częściej rozmawiać o własności danych. Wiele osób wstrzymuje się przed wykorzystaniem chmury obliczeniowej z powodu obaw o cyberbezpieczeństwo lub o własność danych. Bo kwestie te nie są dostatecznie wyjaśniane.
Jakie wątpliwości będą mieć klienci, jeśli chodzi o cyfryzację? Jakie bariery uniemożliwiają im wdrożenie nowych technologii?
Myślę, że wątpliwości będą dotyczyły tego, czy dane rozwiązanie rzeczywiście dostarczy taką wartość, jaką obiecujemy, a bariery będą dotyczyły wiedzy eksperckiej i dostępu do ludzi, którzy będą taką wiedzą dysponowali i będą w stanie wdrażać rozwiązania cyfrowe.
Dużo rozmawia pan z firmami z sektora przemysłowego. Często pan słyszy: „Nie obchodzi mnie cyfryzacja, nie mam pojęcia, o czym pan mówi”?
Jestem pozytywnie zaskoczony, i to biorąc pod uwagę firmy z różnych branż. W wielu przypadkach, na przykład firm z sektora ropy i gazu, spożywczego i innych, na pytanie: „Czy chciałbyś odbyć rozmowę na temat cyfryzacji?” uzyskiwałem niemal 100 procent pozytywnych odpowiedzi (śmiech). Myślę, że to dlatego, że cyfryzacji doświadczamy wszędzie, cały czas. Jeśli jeździsz elektrycznym samochodem, odczuwasz konsekwencje cyfryzacji; jeśli widzisz technologię automatyki budynkowej u kogoś w domu, jeśli obserwujesz, co dzieje się z robotami, to przekonujesz się, że ten proces cyfrowej zmiany naprawdę postępuje. Myślę, że mówimy tu o pewnym połączeniu chęci zysku i strachu. Chęci zysku ukrytej za pytaniem: jakie możliwości uzyskam, jeśli zdecyduję się na cyfryzację? I strachu, który streszcza się w pytaniu: co mi się stanie, jeśli się na tę cyfryzację nie zdecyduję? Oczywiście jest też ciągła presja konkurencji. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że stanie w miejscu i niewykonywanie żadnych ruchów nie może cię uratować. Musisz znaleźć jakiś sposób, aby nadal się wyróżniać na tle konkurencji.
Polska jest znana z bardzo dobrej kadry w obszarze IT i silnej społeczności programistów. Czy działalność ABB w Polsce to potwierdza?
Tak, zdecydowanie. W Krakowie mamy około 2500 pracowników, a duża ich część pracuje z oprogramowaniem. W mieście działają świetne uniwersytety, które kształcą utalentowanych ludzi. ABB ulokowała tu swoje Polskie Centrum Rozwoju Oprogramowania, Korporacyjne Centrum Badawcze, a także zespoły informatyczne, które należą do globalnej organizacji usług biznesowych GBS. Nie zapominajmy też o specjalistach z obszaru IT, którzy pracują w zakładach w różnych lokalizacjach ABB w całej Polsce.
W tym roku ABB w Polsce obchodzi swoje 25-lecie. Jaki wkład miała polska spółka w globalny sukces ABB?
ABB posiada w Polsce kilka zakładów produkcyjnych więc wiele urządzeń firmy sprzedawanych na świecie jest wytwarzanych i rozwijanych właśnie tutaj. Ale wkład polskiej organizacji to również usługi biznesowe, rozwój oprogramowania czy działania badawczo-rozwojowe. W Korporacyjnym Centrum Badawczym w Krakowie naukowcy eksperymentują, między innymi, z bezprzewodowymi technologiami komunikacji nowej generacji, multifizycznymi symulacjami numerycznymi oraz diagnostyką i monitoringiem. Opracowują również aplikacje mobilne. W Krakowie rozwijamy niektóre z naszych najlepszych nowych rozwiązań w chmurze, na przykład Asset Health Center. Myślę, że będę tu gościł regularnie.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |