Urząd Regulacji Energetyki przepytał firmy z zamierzeń inwestycyjnych i przymierzył ich plany do potrzeb systemu elektroenergetycznego. Wynika z tego, że czekają nas dwie trudne zimy. Potem będzie lepiej, ale tylko do 2027 r.
URE po raz drugi przeprowadziło ankietę wśród koncernów energetycznych. Pierwsza była robiona w 2011 r. Obecna pokazała, że spadek cen energii i zmiany na rynku jakie obserwujemy znacznie uskromniły plany inwestycyjne firm. W 2011 r. zgłosiły chęć budowy 29 GW nowych mocy, w 2014 r. już tylko 18 GW.
Mimo to nowe moce powstaną i będzie ich więcej niż tych wycofywanych z użytku. Ankiety 15 przepytanych przez URE największych obecnych w Polsce firm energetycznych pokazują, że do 2028 r. oddadzą 10,5 GW w nowych blokach. Do tego trzeba doliczyć 7,5 GW źródeł odnawialnych, obliczanych na podstawie umów przyłączeniowych z Polskimi Sieciami Energetycznymi.
Inwestycje lepsze i gorsze
URE podzieliło deklarowane inwestycje firm na zaawansowane czyli takie, w których coś konkretnego zostało już zrobione (np. załatwienie finansowania, przetarg, rozpoczęcie budowy) i resztę. Tak naprawdę liczą się tylko te zaawansowane, reszta jest pisana patykiem na wodzie.
W zakresie planowanych elektrowni gazowych ankieta zresztą się trochę zdezaktualizowała. Elektrowni tych do 2028 r. ma powstać 4083 MW, ale za zaawansowane uznano tylko 25%. Zapewne chodzi o budowane właśnie elektrociepłownie w Stalowej Woli (Tauron) i Włocławku – obie po 460 MW.
Ale w czasie kiedy w URE obrabiano ankiety, przetargi na siłownie o podobnej mocy ogłosiły także PGNiG w Warszawie i Tauron w Łagiszy. Więc zaawansowanych jest już 40% elektrowni gazowych.
Nie wiadomo czy w zgłoszonych planach inwestycyjnych znalazła się elektrownia gazowa w Puławach, którą miały budować PGE oraz Azoty.
Do ankiet nie trafiła pierwsza polska elektrownia atomowa, czym bardzo zdziwiony na spotkaniu z dziennikarzami był prezes URE Maciej Bando.
PGE w przesłanym nam oświadczeniu twierdzi, że nieuwzględnienie atomu w ankiecie wynika z umowy z Eneą, Tauronem i KGHM z którymi nasz energetyczny czempion ma budować siłownię. W umowie jest zapis, zgodnie z którym firmy będą prowadzić przygotowania, ale w 2017 r. dokonają przeglądu sytuacji na rynku oraz otoczenia regulacyjnego i dopiero zdecydują czy budować siłownię atomową.
Oznaczałoby to, że PGE i pozostałe państwowe firmy nie zgłosiły atomówki do URE, bo jej budowa zależy od spełnienia się warunku. Ale prezes Bando mimo wszystko był zdziwiony, bo w 2011 r. w ankiecie siłownia jądrowa się znalazła. Może wynikało to z nadmiernego optymizmu ówczesnego prezesa PGE Tomasza Zadrogi? Obecny, Marek Woszczyk, zresztą były prezes URE jest znacznie ostrożniejszy w ogłaszaniu inwestycji. Z tego też powodu w ankiecie nie znalazły się morskie farmy wiatrowe, które PGE planuje, ale ich budowa zależy od kształtu ustawy o OZE, a ta im niemal na pewno nie będzie sprzyjać.
Z ankiet wynika, że powstanie tylko 518 MW na węgiel brunatny, czyli blok w Turowie budowany przez PGE. Rozważanej przez PGE dużej siłowni w Gubinie firma nie zgłosiła, z tych samych zapewne powodów co atomówki i wiatraków na Bałtyku.
Spośród planowanych 3990 MW nowych mocy na węgiel kamienny zaawansowanych jest większość – czyli budowane już siłownie w Kozienicach (Enea, 1000 MW), Opolu (PGE, 1800 MW) i Jaworznie (Tauron, 900 MW).
Warto dodać, że po raz pierwszy w historii Polski liczba deklarowanych przez firmy megawatów na gaz jest większa niż megawatów na węgiel kamienny. Wprawdzie tylko o niecałe 100 MW, ale mimo wszystko...
W kontekście trudnej sytuacji śląskich kopalń widać jak bardzo potrzebna jest analiza ekonomicznie opłacalnych złóż węgla, tak żeby ocenić ile węgla możemy produkować w kraju bez ciągłego dopłacania doń. Wówczas dopiero będzie można ocenić jaki miks paliwowy jest najkorzystniejszy dla naszej gospodarki.
Najmniej pewnie wyglądają inwestycje wiatrowe. Wprawdzie jest ich stosunkowo dużo – ankietowane firmy deklarują budowę 1467 MW. Ale zaawansowane jest poniżej 1%. W sumie może powstać 7,5 tys. MW wynikające z zawartych umów przyłączeniowych. Trudno jednak ocenić stan ich zaawansowania, spora część na pewno pozostanie na papierze.
Emeryci popracują dłużej (jak się im zapłaci)
Wycofanych do 2028 r. zostanie 5200 MW. Większość z nich to stare bloki wybudowane jeszcze w PRL w latach 70-tych lub nawet wcześniej. Ich żywot dobiega końca. Część zamykanych instalacji nie spełni norm emisji siarki i azotu z unijnej Dyrektywy IED, które wejdą w życie w 2016.
Więcej na portalu: WysokieNapiecie.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |