W miniony weekend ruszyła wyprawa Adama Lazara na szczyt Awicenny. To pierwszy w życiu siedmiotysięcznik śmiałka, pogoda nie rozpieszcza, jednak pasja pcha go w górę. Oficjalnym sponsorem tego wydarzenia jest firma Kanlux.
– Obecnie forsuję program Śnieżnej Pantery i oprócz Awicenny chcę zdobyć jeszcze cztery kolejne góry tej wysokości. Śnieżna Pantera jest prestiżowym wyróżnieniem nadawanym alpinistom, którzy dokonali wejść na pięć siedmiotysięczników byłego Związku Radzieckiego: Szczyt Awicenny, Pik Korżeniewskiej, Pik Somoni, Chan Tengri oraz Pik Pobiedy. Jak do tej pory udało się to tylko sześciu Polakom, miło byłoby dołączyć do tego grona. Choć mniej medialne niż ośmiotysięczniki, góry Pamiru i Tien-Szanu stanowią wielkie wyzwanie. Nie chodzi to o prestiż, ale raczej o próbę sprawdzenia siebie. A jest to plan na minimum trzy lata – opowiadał Adam jeszcze przed wyjazdem o swoich ambitnych planach.
Dostaliśmy dziś informację, że wprawdzie w sobotę pogoda była nienajlepsza, dziś odnotowano poprawę, dzięki czemu z obozu na wysokości 3600 m n.p.m. Adam zdołał już przedostać się do kolejnej bazy znajdującej się na 5200 m, skąd będzie kontynuował wspinaczkę. Zasięg sieci komórkowej na górze jest coraz słabszy, dlatego i wieści z wyprawy zaczynają być na wagę złota.
– Awicenna to bardzo trudna góra, wiem to z relacji znajomych alpinistów, którzy już się na nią wspinali. W ubiegłym roku warunki były tak trudne, że żadnej z wypraw nie udało się dotrzeć na szczyt, zatrzymywali się na sześciu tysiącach i musieli wracać. Ten lodowiec jest gęsto usiany szczelinami, może się okazać rano, że tam, gdzie wieczorem rozbiliśmy namiot jest trzydziestometrowa dziura. Schodzi tam też dużo lawin, w latach 90. pod jedną w ciągu tylko kilku sekund zginęły 43 osoby. Sukces wyprawy bardzo zależy od pogody, szczególnie, że atak szczytowy odbywa się odsłoniętą granią, więc zła pogoda kompletnie wyklucza wspinaczkę. Jeśli poradzimy sobie z aklimatyzacją i pogoda będzie nam sprzyjać, to cała reszta opierać się będzie tylko na naszej wytrwałości, jestem więc dobrej myśli – twierdzi Adam Lazar.
Zachęcamy do śledzenia wyprawy Adama, którą firma Kanlux relacjonuje na Facebooku.
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |