Projekt Prawa wodnego z końcem marca miał trafić do parlamentu, ale w resorcie środowiska dopiero trwają prace nad jego założeniami. Dyskusje dotyczą głównie wysokości i sposobu naliczania opłat, jakie spółki energetyczne będą musiały płacić za korzystanie z wody.
Już od niemal roku trwają rozmowy z właścicielami hydroelektrowni. Takie instalacje mają m.in. Enea, Energa i Tauron, PGE oraz prywatni przedsiębiorcy. Według Urzędu Regulacji Energetyki w Polsce jest 765 elektrowni wodnych o zainstalowanej mocy ok. 958 MW.
– Opłaty będziemy musieli wprowadzić, nie ma innego wyboru. Wynika to z art. 9 Ramowej Dyrektywy Wodnej. Natomiast trwają dyskusje dotyczące bardzo szczegółowych przepisów bezpośrednio zainteresowanych stron. Czasami są to bardzo przeciwstawne opinie, więc może się okazać, że będzie opóźnienie, jeżeli będziemy szukać kompromisu w deklaracjach dotyczących gospodarowania wodami – mówi Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska.
Wśród propozycji pojawiły się takie mówiące o opłatach w wysokości od 0,01 do 0,5 grosza. Stanisław Gawłowski zapewnia, że szuka rozwiązania, które nie będzie „szczególnie zauważalnym obciążeniem dla koncernów energetycznych”.
– Nie o to chodzi, żeby dzisiaj kogokolwiek opłatą wystraszyć. To raczej będzie symboliczna wielkość. Ta opłata nie wpłynie na rynek energetyczny w Polsce, ale jednak pozwoli na to, żeby ci, którzy korzystają z wody, z infrastruktury hydrotechnicznej, ponosili również koszty utrzymania tej infrastruktury – tłumaczy Stanisław Gawłowski.
Właściciele małych elektrowni wodnych zwracają uwagę, że naliczanie opłat za korzystanie z wody do celów energetycznych w zależności od ilości wykorzystanej wody (według pozwoleń wodno-prawnych) może spowodować nierówne traktowanie podmiotów. W zależności od warunków naturalnych (ułożenia geograficznego terenu, na którym znajduje się elektrownia) ta sama ilość wykorzystanej wody daje różny efekt energetyczny.
– Będziemy szukać kompromisu bezpośrednio z użytkownikami, bo ta opłata będzie dotyczyć wszystkich. Dzisiaj część z nich już ponosi opłatę. Zwolniona jest energetyka i rolnictwo, i z nimi będziemy jeszcze o tym dyskutować – zapowiada minister.
Opłaty za korzystanie z wody są już pobierane np. w Belgii, we Włoszech, Francji i Rumunii. W Norwegii i Szwecji, gdzie udział energii elektrycznej wyprodukowanej w elektrowniach wodnych jest największy, takie opłaty nie są stosowane.
Ustawa Prawo wodne obowiązuje 10 lat, w tym czasie była już wielokrotnie zmieniana. Wynikało to m.in. z konieczności implementacji przepisów prawa Unii Europejskiej (dwie duże nowelizacje w 2005 i 2011 roku wprowadzające Ramową Dyrektywę Wodną i Dyrektywę Powodziową). Wprowadzane w ostatnich latach zmiany ustawy nie wyeliminowały wszystkich problemów prawnych, a naruszyły jej spójność i uczyniły nieprzejrzystą. Dlatego podjęto decyzję o opracowaniu założeń nowej ustawy Prawo wodne.
newseria.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |