Zapora we Włocławku, której przez wiele lat groziło rozebranie z powodu złego stanu technicznego, zostanie gruntownie wyremontowana. Trzyletni projekt opiewający na 161 mln zł ma być sfinansowany z unijnych pieniędzy i z budżetu państwa. Ale nadal pod znakiem zapytania stoi budowa drugiej zapory, mającej odciążyć już tę istniejącą. Na tę inwestycję Energa, do której należy działająca tu elektrownia, musi sama znaleźć pieniądze – podkreśla Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska.
Po wielu latach decyzja zapadła i za kilka miesięcy rozpocznie się gruntowny remont włocławskiej zapory na Wiśle. Pierwszy od prawie 40 lat jej istnienia. Unijne dofinansowanie wyniesie 90 mln zł, pozostałe środki pochodzą z budżetu państwa. Zapewnienie bezpieczeństwa ekologicznego tego stopnia wodnego zostało wpisane przez rząd na listę Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Wiceminister Stanisław Gawłowski ogłosił, że aby przyspieszyć pracę nad tą inwestycją, projekt został przeniesiony z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku do Warszawy.
To jednak nie przesądza, czy powstanie drugi stopień na Wiśle, czyli kolejna zapora. O tę zabiega energetyczna spółka Energa, ponieważ zamierza uruchomić na niej kolejną elektrownię wodną, nieco mniejszą od tej znajdującej się na pierwszym stopniu.
– Koncern Energa zobowiązał się do przygotowania wszystkich prac koncepcyjnych, przygotowawczych, ale też do tego, że sfinansuje budowę drugiego stopnia na Wiśle – mówi Stanisław Gawłowski.
Jednak niedawno wiceprezes spółki, Roman Szyszko podkreślał znaczenie tej inwestycji dla regionu. Drugi stopień na Wiśle ma powstać przede wszystkim po to, by zapobiec powodziom i katastrofie ekologicznej, do której może dojść w przypadku przerwania starej tamy.
– To wielomiliardowa inwestycja, natomiast warto pamiętać o tym, że element elektroenergetyczny stanowi tu około 30% przedsięwzięcia. Jej podstawowym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa publicznego regionu. Stąd fundamentalne znaczenie ma poziom publicznego wsparcia przedsięwzięcia – mówił Roman Szyszko.
– Nie mam najmniejszych wątpliwości, że realizacja tej inwestycji jest ważna, choćby z punktu widzenia piętrzenia wody dolnej przy zaporze we Włocławku. A erozja dna, z którą mamy do czynienia przy zaporze, nastąpiła głównie dlatego, że pracuje tam elektrownia wodna. Jej właścicielem jest koncern energetyczny Energa i skoro chce eksploatować dalej elektrownię, to musi zabezpieczyć ją w sposób maksymalnie najlepszy. A to jest możliwe tylko i wyłącznie przez budowę kolejnego stopnia – podkreśla Stanisław Gawłowski.
Planowana moc siłowni może osiągnąć poziom od 60 do 100 MW, a jej średnia produkcja kształtowałaby się na poziomie ponad 500 tys. MWh rocznie. Budowa elektrowni wodnej ma kosztować około 2,8 mld zł. Natomiast Ministerstwo Środowiska nie zakłada „jakiegokolwiek uczestnictwa w kosztach związanych z budową drugiego stopnia na Wiśle”.
– Od początku rozmawiając z przedstawicielami koncernu dość jednoznacznie mówiłem, że całe przedsięwzięcie, które będą realizować, musi być w całości pokryte przez koncern bądź z pieniędzy, które pozyska. Ale my w tym uczestniczyć nie będziemy – zaznacza wiceminister.
newseria.pl
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |