Spektakularne ożywienie na rynku półprzewodników, które rozpoczęło się w połowie 2009 r., właśnie dobiegło końca - wynika z analizy przedstawionej przez Euler Hermes. Choć rok 2010 był rekordowy (32-procentowy wzrost na rynku światowym), to jednocześnie sygnalizował powrót do normalnych warunków operacyjnych.
Roczne obroty zbliżyły się do poziomu 300 mld dolarów. W pewnym momencie branże użytkowników rozpoczęły uzupełnianie zapasów, ale równie szybko z tego zrezygnowały z uwagi na to, że przez ostatnie 10 lat ceny komponentów spadały średnio o 6% rocznie.
Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes: stwierdza, że „na sytuację na rynku półprzewodników wpływ ma to, co dzieje się m.in. w branżach elektroniki użytkowej. Tymczasem produkcja np. RTV nie rozwija się tak dobrze, jak można by m.in. oczekiwać po potencjale rynku: wg. statystyk branżowych jedynie 10% sprzedanych na świecie telewizorów oferuje dostęp do Internetu, a jeszcze mniej – jedynie 5% może generować obraz 3D. Rynek nie rośnie dynamicznie nawet w krajach wschodzących, m.in. w Azji, nie mówiąc już o Europie – o czym dobrze wiemy w Polsce, europejskim zagłębiu produkcji telewizorów LCD. Krajowy popyt nie rośnie, a nawet spadł w II kwartale o 4 do 5%, jak podaje sama branża (wobec minimum kilkunasto, a nawet 20-30 procentowych wzrostów przed kilku laty). Do ograniczenia zakupów przyczyniać się mogą m.in. pewne utrudnienia w dostępie do szybkich pożyczek ratalnych, które wprowadzono w odpowiedzi na sygnalizowany wzrost liczby osób mających problemy z ich regularna spłatą. Ponieważ ponad 4/5 produkcji telewizorów jest z Polski eksportowane, istotne są dla nas też dane o 30% spadku popytu na nie na europejskich rynkach. O mniejszym popycie świadczą działania dystrybutorów i sieci handlowych, które w celu minimalizacji kosztów i strat ograniczają zapasy, trzymając na stanie zazwyczaj jedynie najbardziej poszukiwane modele – odwrotnie niż w czasie hossy, gdy walka o klienta polega na dostępności jak najszerszego spektrum oferowanej elektroniki. W ślad za mniejszym popytem spada więc produkcja i następuje niestety redukcja zatrudnienia. Szczyt sprzedaży w branży – IV kwartał dopiero się zaczął i to od niego zależeć będzie, czy producenci elektroniki użytkowej spiszą go lub nie na straty.
Wzrost na rynku półprzewodników nie przyspieszył w III kwartale 2010 r., a w IV kwartale 2010 r. zaczął spadać (-3,7% kwartał do kwartału), po raz pierwszy od sześciu kwartałów. To wszystko miało miejsce przed katastrofą w Japonii, która spowodowała 26-procentowy spadek dostaw w kwietniu 2011 r. w porównaniu do marca. Produkcja jednak zaczęła zwalniać już wcześniej, o czym świadczył spadek globalnych wskaźników wykorzystania mocy produkcyjnych do niecałych 95%. Na rynku nadal panuje ostra konkurencja, a region Azji i Pacyfiku jeszcze bardziej wzmocnił swoją pozycję, osiągając udział w światowym rynku na poziomie blisko 55% według danych za pierwsze cztery miesiące bieżącego roku. Nie ustają presje cenowe: ceny w Tajwanie spadły o 3% w ciągu czterech pierwszych miesięcy. Jako że branża półprzewodników po raz kolejny musi się zmierzyć ze swoimi naturalnymi ograniczeniami, wzrost rynku w 2011 r. nie powinien przekroczyć 3% pod względem wartości.
Źródło: Euler Hermes via Talking Heads PR
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |