Czy blackout podczas finałów Euro 2012 i przerwy w dostawach energii już w przyszłym roku są realnym zagrożeniem wobec wzrastającego popytu na energię?
Przerwy w dostawach energii na poziomie skumulowanym rocznym wynoszą obecnie w Polsce 300 minut. Nie wydaje się to wielką stratą, dopóki nie porówna się jej ze światową średnią, której górna granica wynosi 180 minut. Tymczasem Japonia osiągnęła już poziom zaledwie 17 minut wyłączeń.
Specjaliści zajmujący się energetyką coraz częściej donoszą o konieczności podjęcia radykalnych działań mających na celu modernizację lini przesyłowych, rozwój energetyki odnawialnej i zmodyfikowanie wymogów prawno-administracyjnych tak, aby rynek mógł zacząć dynamiczniej się rozwijać. Z drugiej strony takie działania wymagać będą ogromnych nakładów finansowych, na które nie ma zabezpieczonych środków.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna" aktualne szczytowe zapotrzebowanie na moc polskiego systemu energetycznego wynosi około 26,7 GW. Potrzeby te jednak wzrastają i już na przełomie 2015 i 2016 roku możemy odczuć z tego powodu poważne problemy, a w przeciągu roku pojawią się pierwsze symptomy energoelektrycznego deficytu. Wielkim sprawdzianem będzie już okres Euro 2012, kiedy zapotrzebowanie na moc skokowo wzrośnie.
Według Europejskiej Sieci Operatorów Systemów Przesyłowych Elektroenergetyki ENTSO-E (European Network of Transmission System Operators for Electricity) Polska jest jedynym krajem UE o zagrożonym bilansie mocy w 2015 r. – czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
REKLAMA |
REKLAMA |
REKLAMA |