Elektrownia jądrowa to szansa na zatrudnienie dla sporej grupy mieszkańców gminy. Wiążą się z tym także olbrzymie wpływy do naszego budżetu - mówi Jacek Michałowski, wójt gminy Choczewo (woj. pomorskie).Gmina Choczewo jest jedną z 28 proponowanych lokalizacji pod budowę elektrowni jądrowej. Co sądzi Pan o takiej ewentualności?- Dowiedzieliśmy się o tym we wrześniu ubiegłego roku i muszę powiedzieć, że bardzo nas to zaskoczyło. Mówiło się bowiem o sąsiadującym z nami Żarnowcu. Jesteśmy gminą popegeerowską o niskich dochodach własnych. Jako jedyna gmina w naszym powiecie mamy dostęp do morza i piękną plażę – turystyka jest więc dotychczas naszym kierunkiem rozwoju.
W połowie września poprosiłem Przewodniczącego Rady Gminy o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady, na której wraz z radnymi rozpoczęliśmy dyskusję na ten temat. Oczywiście nie znając szczegółów tej inwestycji, nie zajęliśmy jednoznacznego stanowiska, a radni zobowiązali mnie do zasięgnięcia dokładniejszych wiadomości. Natychmiast powiadomiliśmy też na zebraniu wiejskim mieszkańców Lubiatowa i Kopalina, miejscowości, w których miałaby powstać elektrownia. Za pośrednictwem naszej gazetki Gminnej rozpropagowaliśmy tę informację wśród mieszkańców.
Jakie są nastroje wśród mieszkańców gminy? Czy opowiedzieliby się za, czy przeciw elektrowni?- Na tym spotkaniu rozmawialiśmy spokojnie, bez emocji. Mieszkańcy mówili o problemach i szansach. Stwierdziliśmy, że nie ma o co robić wielkiej histerii, należy dyskutować. Szacuję, że na dzień dzisiejszy ok. 60, może 70 proc. mieszkańców opowiedziałoby się za budową elektrowni. Na pewno nie wzbudzi to entuzjazmu osób, które zakupiły na naszym terenie nieruchomości rekreacyjne.
Jakie są szanse związane z rozwojem gminy, gdyby do skutku doszła budowa?- Mieszka u nas 6 tys. osób. Przy budowie elektrowni znalazłaby zatrudnienie spora grupa mieszkańców. Z elektrownią wiążą się także olbrzymie wpływy do budżetu gminy. Pokusa do bycia w gronie najbogatszych gmin w Polsce jest. Ważne, żeby wiedzieć dokładniej, jakie korzyści byłyby z tej inwestycji.
A co z zagrożeniami? Zazwyczaj mieszkańcy obawiają się tego typu inwestycji…- Patrzymy ostrożnie na całą procedurę, będziemy się uważnie temu przyglądać. Natomiast ludzie oswoili się z energią jądrową, przyzwyczaili się do niej. U nas jest nieco inna sytuacja, graniczymy z gminą, w której miała być taka elektrownia. Wiele osób przy jej budowie pracowało, dobrze im się wtedy powodziło. Poza tym mieszkańcy kalkulują, jakie korzyści można odnieść.
Czy organizowane będą spotkania, na których zwolennicy i przeciwnicy elektrowni będą mogli wymienić poglądy?- Było już jedno spotkanie w Gniewinie- gminie sąsiadującej z żarnowiecką lokalizacją, przyjechali na nie także wójtowie zza granicy, na których terenach działają takie elektrownie. Byli też nasi włodarze z gmin i powiatów. Taka elektrownia nie będzie obejmowała zasięgiem działania terenu jednej gminy, będzie dla całego regionu.
Dla mnie niekorzystną sytuacją jest, jeżeli w dyskusji udział biorą tylko zwolennicy, albo tylko przeciwnicy projektu. Jedni zorganizują swoje konferencje, na których będą przekonywać, że jest super, a drudzy swoje, gdzie powiedzą, że to będzie straszne. Osobiście wolałbym, żeby były to wspólne spotkania, podczas których zdanie jednej strony natychmiast mogłoby spotkać się z kontrargumentem drugiej strony.
Jak Pan oceni prawdopodobieństwo wybrania Choczewa?- Dotarłem do dokumentów z 1968 roku, kiedy to rząd ówczesny zlecił przygotowanie raportu na temat potencjalnych lokalizacji elektrowni atomowej. Na pierwszym miejscu było nasze Lubiatowo. W końcu wybrano Żarnowiec. Od Lubiatowa odstąpiono, ponieważ nie było wówczas technologii z użyciem słonej wody. Obecnie Finowie i Szwedzi budują właśnie wykorzystując takie technologie, może więc będzie powrót koncepcji, że nad morzem…
Czy sądzi Pan, że byłoby przeprowadzone referendum wśród mieszkańców?- Na pewno ważne będą głosy mieszkańców. Mam jednak mieszane uczucia, jeśli chodzi o referenda, gdyż na ogół nie chodzą na nie wszyscy. Natomiast może się okazać, że wynik głosowania zależeć będzie od tego, kto będzie skuteczniejszy w przekonywaniu mieszkańców - zwolennicy, czy przeciwnicy.
Kiedy zostaną podjęte decyzje co do lokalizacji?- W ciągu trzech lat wypracowana ma być koncepcja lokalizacji. Z trzech najlepszych propozycji inwestor ma wybrać jedną, najbardziej korzystną. Jest optymalne założenie, że elektrownię buduje się 6 lat. Osobiście wątpię, żeby przed rokiem 2020 udało się doprowadzić do jej otwarcia, ale może się uda.
Dziękuję za rozmowę. Serwis samorządowy