Przy budowie elektrowni wiatrowych przydaje się nie tylko znajomość ekonomii, procedur administracyjnych i branży. Bardzo pomocny jest refleks i szybkość, a to cechy dobrego piłkarza. Zbigniew Boniek udowodnił, że bardzo mu się przydają także w biznesie. Jak bardzo, przekonała się Topo Wind Energia, rywal jego spółki.
Kto pierwszy...
W gminie Łyszkowice (woj. łódzkie) pojawiło się dwóch inwestorów chcących budować elektrownie wiatrowe: Topo Wind Energia i Bonwind, należący do byłego piłkarza.
— Przeprowadziliśmy trzyletnie pomiary wiatru oraz dwu- i trzyletnie badania wpływu turbin wiatrowych na środowisko. Złożyliśmy w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wniosek o wydanie decyzji środowiskowej. Z ponad 30 rolnikami parafowaliśmy umowy dzierżawy gruntu pod turbiny. W urzędzie gminy zostały złożone wnioski o uwzględnienie tych lokalizacji w planie miejscowym — mówi Bogdan Łukasiewicz, prezes Topo Wind Energia.
Plan został zmieniony, ale bez uwzględnienia zamierzeń Topo Wind Energia.
— Gmina nie odpowiedziała na żaden z ponad 30 wniosków. W planie uwzględniono natomiast budowę turbin wiatrowych przez Bonwind w miejscach zbliżonych do tych, jakie wskazaliśmy gminie dwa lata wcześniej. Bonwind, zanim wystąpił o decyzję środowiskową, uzyskał zmiany planu miejscowego, i to dla wielu lokalizacji, które nasi ornitolodzy wykluczyli z inwestycji — twierdzi szef Topo Wind.
Uchwała o zmianie planu miejscowego gminy zapadła 25 sierpnia 2010 r. Topo Wind Energia utrzymuje, że wnioski o jego zmianę zostały złożone wcześniej, z zachowaniem wymaganych terminów. Ale wójt nie ma obowiązku odpowiedzi na takie wnioski i nie musi brać ich pod uwagę.
— Urzędnicy gminy nie poinformowali wcześniej nikogo z zainteresowanych, że ich wnioski, oparte na umowach parafowanych z Topo Wind Energia, nie zostały uwzględnione. Nikt nie miał możliwości odwołania się, bo żaden z wnioskodawców o decyzji gminy nie wiedział. Urząd zachował się tak, jakby tych wniosków w ogóle nie było. Wojewoda zaakceptował zmiany. W związku z tym procedura rozpatrywania wniosku o decyzję środowiskową została zatrzymana — mówi Bogdan Łukasiewicz.
12 stycznia 2011 r. wójt opublikował obwieszczenie o decyzji odmownej dla Topo Wind Energii. Jako powód podał niezgodność przedsięwzięcia z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Spółka nie daje zawygrana.
— Oprotestujemy decyzję wojewody akceptującą zmianę planu miejscowego gminy. Złożymy też uwagi do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska — zapowiada Bogdan Łukasiewicz.
Nic nam nie wiadomo
Bonwind nie zgadza się z takim opisem zdarzeń.
— Firmę Bonwind Łyszkowice (BWŁ) stworzyliśmy w 2008 r. Założyliśmy, że prace nad projektem w gminie będziemy prowadzić wielotorowo, by skrócić realizację inwestycji — mówi Władysław Puchalski, członek zarządu Bonwindu.
BWŁ złożył kompleksowy raport środowiskowy pod koniec 2009 r.
— Zmieniły się jednak przepisy, więc gmina wezwała BonWind do przeprowadzenia dodatkowych analiz, których opracowanie zajęło ponad rok — twierdzi Władysław Puchalski.
Bonwind czeka na ostateczną wersję raportu z monitoringu środowiska.
— Chcemy niebawem przedstawić gminie raport o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji inwestycji, aby mogła wydać decyzję środowiskową — mówi Władysław Puchalski.
Zapewnia, że jego spółka nic nie widziała o inwestycyjnych zamiarach rywala.
— Nie wiemy, czy Topo Wind Energia złożyła wnioski o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. My złożyliśmy wniosek o uwzględnienie naszej inwestycji, co może zrobić każdy. W efekcie miejscowy plan został zaakceptowany przez radę gminy. Każdy proces prowadzony przez gminę jest jawny i każdy ma dostęp do informacji o prowadzonych postępowaniach —dodaje Władysław Puchalski.
As w rękawie
Zapewnia, że ma podpisane umowy z rolnikami z Łyszkowic.
— Już w 2009 r. zawarliśmy z rolnikami 38 umów dzierżawy gruntów z zastrzeżeniem, że ich wejście w życie zależy od uzyskania niezbędnych zezwoleń — mówi Władysław Puchalski.
Nie chce ujawnić wartości czynszu dzierżawnego. Topo Wind Energia proponowała rolnikom 5-6 tys. EUR rocznie.
Bonwind zapewnia natomiast, że ma asa w rękawie, który bije wszystkie karty, jakimi dysponuje rywal.
— Można mieć badania środowiskowe, pomiary wiatru. Można dokonać zmian w planie miejscowym pod inwestycję i zdobyć pozytywną decyzję środowiskową. Jeśli jednak nie wystąpi się w odpowiednim czasie o warunki przyłączenia do operatora sieci energetycznej, co wiąże się z wpłatą pokaźnego depozytu (30 tys. zł za każdy przyłączony 1 MW) oraz dostarczeniem do zakładu energetycznego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, pozostałe czynności i związane z nim wydatki mogą pójść na marne. Bonwind już otrzymał warunki przyłączenia dla projektowanej w Łyszkowicach instalacji. I to jest potwierdzenie naszej wiarygodności — twierdzi Władysław Puchalski.
Do przerwy 1:0
Topo Wind Energia na początku 2010 r. także wystąpiła z wnioskiem o przyłączenie do sieci przesyłowej.
— Dotyczył on dziewięciu gmin, gdzie chcemy budować turbiny wiatrowe, w tym Łyszkowic. Z tym że zgodnie z nowym prawem do wniosku trzeba dołączyć miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dotyczący inwestycji — mówi Bogdan Łukasiewicz.
I koło się zamyka. Wygląda na to, że w gminie Łyszkowice wynik meczu między inwestorami to 1:0 dla Bonwindu. Do przerwy. Jeśli Topo Wind Energia postawi na swoim, będzie druga połowa. Bogdan Łukasiewicz zapewnia, że nie zostawi na lodzie rolników, z którymi podpisał umowy.
— Rolnikom, niezależnie od finału całej sprawy, zaoferujemy najnowszej generacji turbiny hybrydowe. Dadzą im one spore dochody rekompensujące straty na niezrealizowanej inwestycji. Turbiny takie są poza zasięgiem gminy i wójta, bo nie wymagają uzyskania zezwolenia na budowę ani nawet decyzji lokalizacyjnej — twierdzi Bogdan Łukasiewicz.
źródło: http://www.pb.pl/rss/a/2011/04/09/Jak_w_Lyszkowicach_Boniek_wiatraki_budowal