Plama oleju pod transformatorem? 5 szybkich kroków, jak reagować, zanim mały wyciek zmieni się w duży problem
To nie deszczówka. Nie kawa technika. Nie błoto z butów. To olej , tłusty, ciemny, może już lekko utleniony.
A więc... mamy sytuację. Z transformatora coś cieknie. I choć plama wygląda niepozornie, to może być sygnał poważniejszej awarii albo zagrożenia środowiskowego.
Najgorsze, co możesz zrobić? Zignorować.
Najlepsze? Zareagować od razu.
1. Udokumentuj
Zrób zdjęcie plamy, zmierz jej rozmiar, zaznacz dokładną lokalizację. Idealnie: z datą i godziną. To pomoże:
- monitorować, czy wyciek się powiększa,
- ułatwić pracę serwisowi,
- zabezpieczyć się na wypadek konieczności zgłoszenia incydentu środowiskowego.
2. Sprawdź, czy plama „żyje”
Podłóż matę sorpcyjną albo bibułę techniczną pod transformator. Jeśli po godzinie pojawi się świeży ślad-wyciek jest aktywny. Jeśli nie, być może to jednorazowy przypadek. Ale nadal trzeba to sprawdzić.
3. Zgłoś sprawę
Nie licz, że ktoś inny zauważy. Zgłoś to do utrzymania ruchu, BHP lub kierownika obiektu. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Klimatu (2022), plama oleju mineralnego to potencjalne zagrożenie środowiskowe.
4. Zbadaj olej
Pobierz próbkę i zleć analizę laboratoryjną. Sprawdź:
- zawartość wody,
- liczbę kwasową,
- napięcie przebicia,
- kolor i zapach,
- obecność cząstek stałych.
Bo dolewka nic nie da, jeśli olej jest zanieczyszczony, wtedy trzeba go przefiltrować lub wymienić.
5. Sprawdź poziom i usuń plamę zgodnie z przepisami
Jeśli poziom oleju spadł rośnie ryzyko przegrzania transformatora.
A sama plama? To nie coś, co wystarczy zetrzeć mopem.
Oleje mineralne to substancje niebezpieczne – muszą być zebrane, zutylizowane i opisane w dokumentacji.
Dlaczego warto działać szybko?
Bo czasem wystarczy tylko wymienić uszczelkę.
Bo jedno zgłoszenie to mniej papierologii niż kontrola inspektora.
Bo masz spokój – techniczny i środowiskowy.
Plama to nie brud. To dane. A dane bez reakcji... to koszt.
-> Sprawdź naszą ofertę transformatorów i serwisu
-> Przeczytaj pełną wersję artykułu na blogu Energeks