19 września upłynął kolejny (pierwszy minął 30 czerwca) termin przekazania Komisji Europejskiej polskiego Krajowego Planu Działania w zakresie odnawialnych źródeł energii. Dokument ten wciąż nie jest dostępny nie tylko na stronie Komisji Europejskiej, która podjęła już pierwsze kroki mające na celu zdyscyplinowanie naszego rządu i wezwała go do złożenia wyjaśnień, ale co gorsze również na stronach polskiego Ministerstwa Gospodarki. Jedyną dostępną wersją polskiego KPD jest projekt przedstawiony na etapie konsultacji społecznych w maju bieżącego roku. Pracownicy odpowiedzialni w Ministerstwie Gospodarki za przygotowanie nowej wersji KPD niechętnie udzielają jakichkolwiek informacji. Wiadomo tylko, że obecnie przygotowywany projekt ma być spójny merytorycznie z projektem ustawy o OZE.
W oczekiwaniu na ostateczną wersję - ponieważ niewiele wskazuje na to, aby miały się w niej pojawić jakieś inne istotne zmiany - PSEW dokonał porównania założeń zawartych w pierwszym projekcie polskiego KPD z przesłanymi do Komisji Europejskiej dokumentami innych krajów członkowskich Unii Europejskiej pod kątem udziału energetyki wiatrowej w realizowaniu Dyrektywy 2009/28/WE. Wniosek jest zasmucający. Zakładane cele, same w sobie niezbyt imponujące, w porównaniu z innymi krajami wypadają jeszcze bardziej żałośnie.
Według opublikowanego przez Europejskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (EWEA) pod koniec 2009 roku raportu „Pure Power”, zawierającego analizę dotychczasowego rozwoju energetyki wiatrowej w Unii Europejskiej oraz zaktualizowane scenariusze rozwoju tego sektora do roku 2020 i 2030 w podziale na poszczególne kraje członkowskie, Polska plasuje się w grupie krajów o bardzo dużym potencjale rozwoju energetyki wiatrowej. Zgodnie z optymistycznym scenariuszem roczna instalacja nowych mocy w energetyce wiatrowej do 2020 może w Polsce wynosić, podobnie jak we Francji czy Włoszech, ponad 1000 MW. Tymczasem Polska planuje zainstalować do 2020 roku łącznie jedynie 6000 MW nowych instalacji wiatrowych. Dla porównania Włochy mają do 2020 roku osiągnąć poziom 12 600 MW, Francja – 25 000, Anglia – 28 000, Hiszpania – 38 000 a Niemcy 45 000 MW czyli ponad 7 razy więcej!
Należy przy tym pamiętać, że według analizy Europejskiej Agencji Środowiska (EEA), przedstawionej w raporcie „Europe's onshore and offshore wind energy potential 2009” Polska dysponuje potencjałem technicznym (warunkami wietrznymi i powierzchnią terenów dogodnych dla lokalizacji farm wiatrowych na lądzie) podobnym do Niemiec. Kraje o dużo niższym potencjale technicznym, szczególnie jeśli chodzi o rozwój lądowej energetyki wiatrowej, a także dużo mniejszym zużyciu energii elektrycznej, Grecja, Holandia czy Portugalia planują inwestycje w energetykę wiatrową na większą skalę niż Polska.
Znana nam wersja projektu KPD, co zdumiewające, nie przewiduje zupełnie rozwoju w Polsce energetyki wiatrowej na morzu. Jest to szczególnie zaskakujące w zestawieniu z działaniami planowanymi w tym zakresie przez inne kraje członkowskie. Szczególnie imponująco przedstawiają się plany Wielkiej Brytanii i Niemiec w tym zakresie. Planują one wybudować instalacje o mocy odpowiednio 13 000 i 10 000 MW. Kraje te szacują, że produkcja energii elektrycznej z tych źródeł wyniesie odpowiednio 44 TWh i 32 TWh Tylko produkcja z planowanych farm wiatrowych na morzu z Niemiec pokryłaby zapotrzebowanie na energię elektryczną pochodzącą z wszystkich OZE w 2020 według założeń naszego KPD.
Inne państwa członkowskie np. Dania, Grecja czy Cypr również zamierzają wykorzystać możliwości, jakie daje rozwój morskiej energetyki wiatrowej. Polska wręcz przeciwnie, chociaż z raportu przygotowanego na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej przez Instytut Energetyki Odnawialnej „Wizja rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce do 2020 r.” jasno wynika, że bardzo realny do osiągnięcia byłby cel instalacji co najmniej 1500 MW w farmach wiatrowych na morzu do roku 2020.
Polska jest niestety w ogonie zjednoczonej Europy, jeśli chodzi o plany w zakresie udziału produkcji z odnawialnych źródeł energii w całkowitym zużyciu energii elektrycznej brutto. Ze swoimi 19 % wygląda bardzo słabo w porównaniu np. z Portugalią (55 %) czy Niemcami (39 %). Spośród państw, które dostarczyły do Komisji Europejskiej swoje KPD, mniej ambitne w zakresie planów rozwoju wykorzystania energetyki odnawialnej od Polski są tylko Czechy, Luksemburg, Malta i Bułgaria. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku udziału samej energetyki wiatrowej w zużyciu energii elektrycznej brutto. Przyjęte 8,6 %, w porównaniu na przykład z 36 % Irlandii albo 23,6 % Portugalii, jest celem bardzo zachowawczym. Brak ambicji i niedostrzeganie szans gospodarczych związanych z rozwojem energetyki opartej na odnawialnych źródłach martwi szczególnie w obliczu długoterminowych prognoz dostępności surowców kopalnych oraz znacznego potencjału Polski w zakresie rozwoju OZE.
Nie można zapominać, że realizacja Dyrektywy 2009/28/WE i służące temu KPD nie są tylko smutnym obowiązkiem, zadaniem, które trzeba zrealizować, aby zaspokoić biurokratyczną machinę Unii Europejskiej. Jeżeli będziemy dalej uznawać OZE za kukułcze jajo podrzucone nam przez Komisję Europejską, przegapimy szanse jakie wiążą się z rozwojem tej gałęzi energetyki. Rozwój OZE oznacza bowiem postęp technologiczny i cywilizacyjny – począwszy od rozbudowy i modernizacji istniejącej infrastruktury, a kończąc na wdrażaniu nowoczesnych inteligentnych sieci, od budowy bezpieczeństwa energetycznego w skali kraju, do kształtowania świadomych i proekologicznych odbiorców energii w perspektywie lokalnej.
REKLAMA |
REKLAMA |